sobota, 25 lutego 2023

w kwietniu nowi Angel

Legendarni glamowcy z Angel właśnie ruszają w północnoamerykańską trasę od wybrzeża do wybrzeża, która rozpocznie się 3 marca i potrwa do końca kwietnia. Pretekstem nadchodzący nowy album "Once Upon A Time" - planowana jego premiera na dzień 21 kwietnia br. Spójrzcie na okładkę - cóż za kolorystyka! A i konwencja bliska ostatniego jak dotąd "Risen" (2019). Pachnie kolejnym szampanem i wytryskiem konfetti. A jeszcze muzycy odgrażają się, że będzie to album o krok lepszy, a może i najlepszy w ogóle.
Od lat w Angel nie gra już Gregg Giuffria (w swoim czasie porzucił ich dla własnej formacji Giufftria, a potem wczesnych House Of Lords), mimo to nie brak w składzie oryginalnych członków, w osobach Punky'ego Meadowsa oraz Franka Dimino.
Szykuje się 11 premierowych kompozycji, z kilkoma fajnie zatytułowanymi, jak: "Rock Star" czy "Turn The Record Over", ze szczególnym naciskiem na tasiemcowe, jak stąd po Archangielsk "Once Upon A Time An Angel And A Devil Fell In Love (And It Did Not End Well)". Aż się zdyszałem. Ciekawe, jak będzie mi się zapowiadało ten numer do mikrofonu. Pewnie z podobnym smaczkiem ryzyka uczuć anioła do diabła.
Lata prosperity Angel to okres 1975-81. Grali wtedy wspaniałe klimaty na gruncie ówczesnej muzyki młodzieżowej. Najpierw niewinnie próbując niezbyt skomplikowanego, lekkiego w odbiorze rocka progresywnego, po circa dwóch latach elastycznie przebijając się w modną falę glam rocka. I tu przede wszystkim wyśmienity debiut, zatytułowany po prostu "Angel", z m.in. genialnymi "Tower" czy "Mariner", ale i niesamowicie poruszającą albumową kodą "Angel (Theme)". Jak na ówczesnych młodziaków wielka kultura gry oraz inteligentne, pełne wrażliwości teksty. Tak lubię tę płytę, że już teraz zasiadłbym przy sitku, by ją Państwu zaprezentować. A przecież czyniłem to kilkukrotnie. Wrażenie robi też, zawarty na drugim longplayu "Helluva Band", blisko 9-minutowy numer "The Fortune". Rzecz o skazańcu z celi śmierci, który czeka na przyjście kata. Wspaniałe coś, bez chwili nudy. Zresztą, nuda zaczyna się, gdy twoi kumple, zamiast zaprosić cię na sobotnio-niedzielną nasiadówę przy butelce, oferują ci raz na pół roku weekendowy obiadek w towarzystwie swych wnuków.
Wartym przypomnienia wydaje się też fakt, iż Angel odkrył basista Kiss, Gene Simmons, który jednocześnie zagwarantował grupie kontrakt dla Casablanca (nie użyję deklinacji, ponieważ głupio się pisze), a i dla kontrastu wbił wizerunkowo ekipę Giuffri, Meadowsa i Dimino w białe kombinezony, będące jednocześnie zgrabnym kontrastem wobec czerni Kiss.
Gorąco polecam również, wciąż jeszcze ostatni album "Risen". Brzmi jak z dawnej epoki, a jednocześnie chlubi się soczystą, absolutnie współczesną produkcją. I co najważniejsze: kapitalne melodie! Niebanalne, zapamiętywalne, nie do ustania. Cała płyta w dechę, choć najtrudniej zaprzestać słuchania "Under The Gun", "Shot Of Your Love", "Tell Me Why" czy "Don't Want You To Go".
Wszystko wskazuje, iż najnowszej płyty nie będzie w polskiej ofercie, niemniej uspokajam, ściągnę ją choćby z końca świata.
Jeśli ktoś właśnie zastanawia się, czy warto w ten temat wchodzić, czy warto tę muzykę polubić... Polubić? Ależ nie. Pokochać! Nawiedzone Studio posiada wszystkie albumy, więc jeśli życzylibyście sobie Drodzy Państwo emisji na mych niedzielnych łączach któregokolwiek z nich, wystarczy tylko cynk. 

a.m.


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"