Po audycji Tomek odwiózł mnie pod dom, sam był już bardzo zmęczony, a jeszcze w perspektywie tylko cztery godziny snu... Nie ma lekko, Nawiedzone Studio to spore wyzwanie. W nagrodę natomiast świetna muzyka, więc warto. Cieszę się, że Tomek znajduje siły, czas i przymrużone oko swej Kasi (dzięki!) na te niedzielne wieczoro-noce. Z radością jeżdżę do radia. Realizator, to nie tylko realizator. To przede wszystkim dobry duch, dobra atmosfera, a i lepiej układające się nuty. Chciałoby się rzec; chwilo trwaj....
Podczas podróży do-, jak i z radia, towarzyszyła nam z samochodowej zmieniarki muzyka Queen. Rozmawialiśmy o Freddiem. O tym jakim był człowiekiem, wokalistą, o jego słabostkach, o artystycznej wielkości. Szybko się okazało, że odbieramy Go dokładnie tak samo. Jeśli Państwo od razu po drugiej nie wyłączyliście odbiorników, to mieliście jeszcze okazję posłuchać najpiękniejszej piosenki świata (bo lepszej nikt do tej pory nie wymyślił), a mianowicie "Bohemian Rhapsody". Troszkę zmanipulowaliśmy playlistę nocnikową i przyspieszyliście jej nadanie. Tak, aby się milej później wracało do domu, a Wam coś ładniejszego przyśniło. Zanim jednak w "Nocniku" pojawili się Queen, Pineapple Thief i kilku innych...., to jeszcze z płyty CD Tomek wyemitował pewnego Chińczyka - Wangfenga. Ale historia! Proszę tylko posłuchać.... W czerwcu ubiegłego roku Żonka Tomka - Kasia, poleciała na jakiś czas do Chin. Przed wylotem poprosiłem ją o wyszukanie dla mnie jakiegoś fajnego chińskiego muzaka, którego moje europejskie ucho będzie w stanie przetrawić. Rzuciłem hasło, lecz wyników się nie spodziewałem.
Bo co tam w Chinach mogą grać?. Zapewne jakieś pierdy dla potrzeb lokalnej gastronomii, tak by się gościom zgniłe jaja lepiej trawiły. Ot, takie wyobrażenie człowieka nieobieżyświata. Okazało się, że Kasia sprawę potraktowała serio i przywiozła pięknie wydany 2-płytowy album, podobno wielkiej gwiazdy chińskiej sceny. Wspomnianego Wangfenga. Zresztą na okładce zapisano: "The Godfather Of Chinese Best Music". Za płytę podziękowałem, uregulowałem co się należy, ale i zarazem jeszcze szybciej zapomniałem. Najprawdopodobniej musiałem być wówczas na etapie czegoś, co absolutnie odwróciło mą uwagę od tej zdobyczy. Wsadziłem albumik do szafy zapomnienia i tak sobie leżał przez tych kilka miesięcy nieprzesłuchany. Zanim jednak stałem się jego właścicielem, Tomek zdążył się z nim zaznajomić i zapamiętać co nieco. Poprosił ostatnio, bym go ze sobą zabrał do radia, ponieważ chciałby jedną piosenkę zapodać w eter, właśnie w radiowym "Nocniku". Jako, że Tomek miewa czasem skłonności do sympatyzowania z jakimiś pioseneczkami w nie moim guście :-) pomyślałem, a daj mu tę płytę w prezencie. On chyba bardziej jej potrzebuje.
No i obiecałem, że jak wydobędę z szafy, to płyta jego. I tu sprawa nabrała innego tempa. Po zakończonym Nawiedzonym Studio, Tomek nastawił wybraną piosenkę Wangfenga, a mnie opadła przysłowiowa kopara. Nie dość, że ów Chinol wykazał się całkiem fajnym głosem, to jeszcze asystujący mu muzycy zagrali i zabrzmieli światowo. Nie żadne tam "ciong-si-ła-ła", a po prostu fajne zmysłowe pop/rockowe śpiewanie. Tomek szybko się zorientował o gafie jaką popełniłem i z bólem serca zapakował albumik w siatkę, w której mu "skarba" przyniosłem, rzucając: "to co, ty sobie tego jednak będziesz chciał posłuchać?". Unosząc się honorem odrzekłem: "posłuchałbym, ale w zasadzie płyta już jest Twoja". Popatrzył na mnie z politowaniem i dorzucił: "daj spokój, jak będę musiał, to przecież sobie zamówię". I tak się kończy ta historia. Po kilku miesiącach dałem się namówić do posłuchania własnej przecież i świadomie nabytej płyty. Właśnie się kręci w odtwarzaczu. Teraz siedzę, słucham i mi głupio - bo fajne. I miejmy świadomość, że nikt takiej muzy u nas nigdzie nie zapoda. No chyba, że my z Tomkiem w tej naszej poczciwej Aferze.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"