Z pięcioletnią obsuwą obejrzałem "Jokera". Przed niedzielą w tiwi, a wczoraj raz jeszcze ze świeżo dokupionego diwidi. Wyciągnijmy może napisy końcowe, a w nich stylowo dostosowane, Franka Sinatry "Send In The Clowns": ... gdzie są klauni? dawać tu ich, prędziutko, raz raz. Nie martw się, oni tutaj są, czyż to nie jest śmieszne? ... Cóż za pointa. W ogóle, cóż za film. Myślę, że o niejednym z nas. O mnie nawet bardziej, niż mógłbym przypuszczać. Nietrudno bowiem w tym świecie poczuć się jak Arthur Fleck. Choć dla wielu, na wykrętkę, będzie to zwykły jegomość z emocjonalnym zaburzeniem, który kiedyś marzył rozśmieszać, nigdy przecież zabawnym nie będąc - "ani przez minutę swego życia nie byłem śmieszny".
Fleck odrzucony, wykpiony, wyalienowany, a na dobitkę dochodzi swej mrocznej przeszłości. Ale takie jest życie, "that's life" - idące tu raz jeszcze głosem Sinatry. Urojony świat. No cóż, "trudno być bez przerwy szczęśliwym".Oto, do czego doprowadza brak społecznej akceptacji. Kiedy wymarzone, nieszczędzące śmiechu życie, przeradza się w alternatywną krwawą rzeź. Kiedy nikt nas nie zauważa, nie słucha, kiedy odczuwamy, jakbyśmy nie istnieli. Jakże jasno rodzi się oczywistość: "ludzie, którzy w życiu mają mniej, są po stronie mordercy".
Okładka DVD, gdyby ktoś jeszcze był przed pierwszą emisją, tyka niesamowitej sceny tańca na schodach, przy "rock 'n' rollu" Gary'ego Glittera. Ale najważniejszy, w zasadzie niemal u mety, absolutnie surrealistyczny potok ulicznych zamieszek. Z zakrętu wyłania się wiozący Flecka policyjny radiowóz, w tle zaś dobrze podrasowani Cream "White Room", i oto nadszedł czas wściekłości, rozliczeń, pewnej ostateczności - "przez ciebie płonie miasto!" -- "wiem, prawda, że pięknie?".
andy
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub afera.com.pl
w każdy poniedziałek od 22.07 do 24.00
na 100,9 FM Poznań (Radiooznań) lub radiopoznan.fm