Obejrzałem ekscytujący i spoglądający w lustro historii angielski dokument "Abba. Najlepsze covery". Świeża, z 2022 roku rzecz, czego oryginalny tytuł "Abba. Best Cover Ever".
Wspaniale posłuchać wypowiedzi fachowców, w tym kompozytorów, producentów muzycznych (m.in. Mark Moore) czy muzyków (choćby Andy'ego Bella z Erasure), jak dzielą się swoimi o grupie fascynacjami. Abba dostarczyła niekończących pokładów inspiracji, a ten film ukazuje, na ile sposobów można ich piosenkowe arcydzieła interpretować. Niezwykłe piosenki, które znaczą dla mnie tak wiele, a których charakterystyka to najczęściej na początku romantyczny fortepian, a na końcu podwójny refren. I wszystko, i nie trzeba więcej, i jest najpiękniej. Abba jest wyjątkowa, jedna jedyna, a ten film również takie poczucie wzmacnia.
---
- Mająca w oku błysk Carla Bruni i jej wersja "The Winner Takes It All". Jakże inna, a przecież na swój sposób również poruszająca. Björn Ulvaeus (do muzyki Benny'ego) napisał tę piosenkę po rozstaniu z Agnethą. Wciąż serca krwawiły, dlatego musiało wyjść bezmiernie. Bo jak ktoś celnie spostrzegł: "nawet, gdy miłość ustaje, zazdrość trwa dalej". -- Carla pragnęła nagrać inną, nieśmiałą wersję tej piosenki, a do dyspozycji miała Davida Fostera, gitarę akustyczną, akordeon oraz mus zaśpiewania swym inteligentnym głosem po angielsku z francuskim akcentem. Prościej, skromniej, bez żadnej wokalnej ekwilibrystyki. Takie lico pozostawiając już samej Abbie. Co istotne, Francja osobą Carli Bruni oddała tu grupie to, co ta przecież z dawnych chansons zaczerpnęła.
- Sinead O'Connor i jej niealbumowa wersja "Chiquitity". Młodziutka, śliczna Sinead, jeszcze przed zbuntowanym wyłysieniem. Wspaniały głos, rysujący melancholię i jakaś taka nieopisywalna lekkość. Jak ja za taką Sinead tęsknię.
- Blancmange "The Day Before You Came". W wersji Abby zawsze się wzruszam, tę od Blancmange też bardzo lubię, a znam paru, którzy twierdzą, iż ich cover przerósł oryginał.
- Portishead w "S.O.S." na mrocznie, elektronicznie, z syntezatorami i smykami. Niemal TwinPeaksowy nastrój. Zagrali po swojemu, z góry taką interpretacją odgradzając się od większego rozgłosu. Mieli to gdzieś. Po prostu zechcieli ten, po części radosny i smutny utwór, ubrać w swoje odzienie i zamieścić w dziale 'nasze ekscytacje'. Nie interesowały ich afisze, flesze i masowy odbiorca.
---
W dokumencie sporo pożytecznego, a i samej Abby też trochę, lecz głównie jako punkty wyjścia ku wybranym do filmu przeróbkom. Szkoda, że całość taka krótka, sporo poniżej godziny. Przydałoby się o Abbie posłuchać szerszego grona artystów pop/rock, jak i jazzmanów, metali, nawet filharmoników. Wszak grupę kocha więcej, niż jedynie wielu.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"