sobota, 25 marca 2023

ghost again

Depeche Mode nagrali przecudowny album. Niczym wir wciągnął mnie pod swą powierzchnię, a ja wcale nie szukam powrotu.
Owiane złotymi nutami "Ghost Again", smakuje niczym pierwsza miłość, choć dotyka przemijania. Wiecie, jak to jest, pewnego dnia wszystko zniknie. Gdzieś we mgle i nigdy już tego nie dojrzymy. Wszyscy staniemy się duchami, utracimy materię, fizyczność, tym samym wejdziemy do romantycznej martwej strefy. Wspaniały kawałek, serce mi zakołatało, musiałem raz za razem posłuchać, tak z dziesięć razy z rzędu. Rzecz nie do oderwania. Mam nadzieję, że skoro to singiel, grają go zatem po kilka razy dziennie wszystkie radio rozgłośnie, nawet te, którym uczuciowo nie sprzyjam.

"Ghost Again" kontempluje o śmierci z najpiękniejszą melodią w ramach od tego zespołu oczekiwanych, jednocześnie wprowadza odbiorcę w zamyślenie, uwrażliwia, a i na swój sposób uwiosennia. Spoglądam przez okno, ależ się zazieleniło. Takiej piosenki długo nie będzie. Obecnie tego rodzaju melodie stanowią za deficyt. Tym bardziej więc wpadam w jej ramiona. Brawo Martin Gore, brawo Richard Butler, obaj do raportu pochwalnego wystąp!
Podoba mi się cały ten wielonastrojowy album. Cały, caluśki. Podoba mi się na różne sposoby, fascynuje i wcale nie przygnębia. Nie zamachnę się jednak dzisiaj w jego opisie piórem, albowiem do jego scharakteryzowania musiałbym użyć zbyt wielu przymiotników, a po co, skoro wszyscy jesteśmy inteligentni, wrażliwi i jestem całkowicie przekonany, że niczego Szanowni Państwo nie przegapicie.
Gotycko-elektrorockowi Depeche Mode, już dawno wyrośli z melodii podskakiwanek, ze szkolnych mundurków oraz wracania do domu przed dwudziestą pierwszą. To poważni faceci, którzy najnowszym "Memento Mori" ("pamiętaj o śmierci") kłaniają się zmarłemu w ub. roku Andy'emu Fletcherowi. Zespołowemu koledze, ważnemu ogniwu, postaci sercem przyssanej do tabliczki "depeche mode".
Rozłóżmy digipak, spójrzmy na pod ciarki zamieszczone tam zdjęcie - Dave i Martin siedzą oparci o stolik, na którego blacie, w samym jego jądrze czaszka, a obok białą czcionką wyłania się: "Andrew John Fletcher 1961-2022". By tuż poniżej: "in our HEARTS and MINDS" - podpisani małymi literami: dave & martin. Skromność uszlachetnia.
Gdzieś wgłębi pojawia się, budzący skojarzenia z Kraftwerk okresu "Trans-Europe Express", numer "People Are Good", powiedzcie więc wszystkim ludziom-robotom, by koniecznie, choć nie tylko z owego powodu, tej płyty posłuchali.
Jutro po dwudziestej drugiej płytę omówimy. W eter zapodam kilka niezwykłych momentów, więc szkoda mi w ich intencji teraz się rozpisywać.
Do usłyszenia ...

a.m.


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"