poniedziałek, 10 stycznia 2022

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja 9/10 stycznia 2022 / Radio "Afera" - 98,6 FM Poznań









"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, 9/10 stycznia 2022 - godz. 22.00 - 2.00
 
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl 


realizacja i
prowadzenie: Andrzej Masłowski

Za ten nowy rok napiłbym się z Szanownym Państwem, jednak jako radiowca obowiązuje mnie tajemnica wizerunkowa. Pozostaje zatem sprawdzona korespondencja pisana, na podstawie której, kto wie, być może wydam kiedyś "sms'owo/mailowe myśli zebrane".

Niedawny mój wpis na blogu w temacie recyklingów oraz biodegradacji wywołał zaskoczenie, a nawet zapytania, skąd we mnie taka potrzeba? Od dawna sztacham się astrofizyką, więc po przebyciu Drogi Mlecznej nie dostrzegam szans na uratowanie naszej Planety. Bo Szanowni Państwo, nie uchronimy Ziemi przed zmianą klimatu, jej zaśmieceniem czy nieprzychylnymi technologiami, choćby nie wiem co. Ta machina nie do zatrzymania. Niestety na horyzoncie odkrytych ośmiu planet, plus wszystkich towarzyszących im karłów, planetoid, księżyców, kamlotów, gazów czy zmarzlin, nie znajdziemy nawet skrawka przychylnej bryły, którą dałoby się osiodłać. Być może za czas jakiś człowiek posiądzie taką moc, lecz póki co, każdemu w komitywie czy z osobna, pozostaje tkwić na naszym niebiesko-zielonym pomniku twórczości natury.
Na odkrycie życia w kosmosie wciąż chyba nie jesteśmy gotowi. Trzeba by od nowa napisać historię, jednocześnie zapominając o starych traktatach naukowych. Takie odkrycie zburzyłoby wszystko, włącznie z chwiejnymi i na wątłych nogach zasadami, a nawet religiami. Inna sprawa, że przecież faktycznie wydarzyć może się wszystko, wszak jesteśmy częścią ogromnej społeczności, a nieprzerwanie uruchamiane sondy i satelity stale odsłaniają nowe.
W kosmosie nic nie jest takie, na jakie wygląda. Wszechświat jest pełen złudzeń i pułapek, a ludzka wyobraźnia do kilkudziesięciu lat wstecz rozpalała w nas nadzieje na życie, czy to na Marsie bądź w objęciach Wenus. Mamy szczęście żyć w przełomowych czasach i śledzić gigantyczny postęp niemal każdego dnia. Musimy zdać sobie sprawę z przywilejów, jakie dostarczył nam przełom najświeższych dziejów. Nauka i przemysł to przecież ostatnie sto lat. Wcześniej były konie, woły, wozy drewniane. Podobnie jak rock, którym się fascynujemy. Jemu historycznie przysługuje jeszcze mniej. Dzieje rocka to circa ostatnich pięćdziesiąt/sześćdziesiąt lat. Wcześniej świat muzyki dostępny był jedynie w filharmoniach lub operach, a więc w miejscach dla ludzi uprzywilejowanych. Głównie elit, czyli jednostek usytuowanych w odpowiednich pozycjach społecznych oraz przy zgodnościach wymiaru portfela.
Wracając na kosmosu łono. Dla Człowieka Ziemia to raj, lecz dla wieloświata, bezmiaru przestrzeni, to tylko jedno z dziwadeł. Cudowne zrządzenie przypadku, które trwa od 4,6 miliarda lat, a więc od czasów, kiedy Ziemia nie była nam jeszcze przychylna, za to, o czym krążą spekulacje, być może tę rolę pełniła "nieodległa" Wenus. Kto wie, jest możliwe, iż niegdyś to tam właśnie tkwiło życie. Była woda, słońce, atmosfera, istoty żyjące. Wszystko, co z czasem przeniosło się na Ziemię. Nie bez kozery uważamy Wenus za siostrzaną Planetę Ziemi. Jej podobna do Ziemi wielkość, a także występująca grawitacja, obiecują z pozoru sielankę. Ale Wenus nie jest miłą boginią. Nie ma w niej miłości. Nie liczmy na to. Tylko z daleka wygląda pięknie, jednak lepiej się do niej nie zbliżajmy, ponieważ spłoniemy nie postawiwszy stopy. Żółte, odbijające światło słoneczne chmury, koją i imitują bezpieczeństwo temu najjaśniejszemu miejscu w Układzie Słonecznym. Tak naprawdę, te przyjaźnie wyglądające zawieszone baranki, tworzy kwas siarkowy, natomiast atmosferę głównie dwutlenek węgla. I od razu zaatakują nas skoncentrowane kwasy oraz metale, i wcale nie te z gitarami. Nic tam po nas. Wszystko wskazuje na to, że naszą Ziemię właśnie czeka podobny los. Będziemy dokładnie takim piekłem, jakim obecnie jest Wenus. Dojdzie do tego, gdy tylko zgaśnie Słońce. Za miliard lat nasza Planeta stanie się ognistą lawą i będzie równie przerażająca. W uratowaniu jej nie pomogą żadne dzisiejsze akcje chroniące środowisko, choć mimo wszystko ja także nie polecałbym zaśmiecać lasów, rzek czy oceanów.
Idąc tropem Wenus, odpuśćmy też Saturn, Jowisza czy Marsa. Najeźdźcy z Czerwonej Planety tylko w komiksach lub starych filmach science-fiction bywają człekopodobni. Mają po dwie nogi i ręce, jedynie twarze przypominają modliszki lub inne facjatowe fantazje twórców literatury. W rzeczywistości Mars to gigantyczna skamielina, a w powietrzu unosi się tyciu za dużo dwutlenku węgla. Poza tym zimno (ok. osiemdziesięciu na minusie), wszystko zamarznięte, no i brak wody. Woda to życie, jej brak to śmierć. Być może pod powierzchnią kiedyś ktoś ją tam znajdzie, tym samym odkryje jakieś życie. To zrewolucjonizowałoby nasze myślenie o Czerwonym Lądzie. Lecz póki co, stąpajmy po ziemi.
W skali kosmicznej życie jest krótkie i nie liczyłbym, że jakakolwiek siła wyższa nad nami czuwa. Lepiej, zamiast inwestować w diamenty lub w osadzone na mniej szlachetnych metalach samochody, korzystajmy z nut, jakich każdego tygodnia dostarcza Nawiedzone Studio. Muzyka to metafizyka, wyobraźnia, emocje. A czym wszystkie te nowe auta? Tak naprawdę każde z nich opiera się na materiałach powstałych po Wielkim Wybuchu. Czyli każdy gruchot, którym jeździmy, osadzony jest na żelastwie sprzed 13,8 miliarda lat. I złudny zapach jakiegokolwiek nowego egzemplarza wyjeżdżającego z salonu, to przecież zapach starego wszechświata. Bez wyjątku, każdy czterokołowiec już w dniu poczęcia zalatuje starzyzną. Nie ma się więc o co bić. I tym sposobem udowodniłem Szanownym Państwu przewagę niematerii nad wszystkim, co człowiek koniecznie musi dotknąć, mieć, nacieszyć oko kolejną mieniącą barwy błyskotką.

Wczoraj dużo wspominek. Po parę nut z racji 2-lecia rozstania z Neile Peartem, 20-tką od utraty Stuarta Adamsona (jego szkoccy celtic'rockowcy uprawiali najpiękniejszy muzyczny regionalizm), trzydziestu sześciu Phila Lynnota, blisko jedenastu Gary'ego Moore'a, ale też świeże pożegnanie Andrzeja Nowaka - głównie gitarzysty TSA, acz nie tylko. Zagrali zarówno oni (m.in. z pewnego CD wartego obecnie 200 euro), ale starczyło też czasu na zdecydowanie bluesowego Nowaka u boku Tadeusza Nalepy. Dwa kawałki, wśród których nieprzesadnie przeze mnie lubiane "Zasady Gry". Obok kapitalnej muzyki, zarysowano tu jakże trafną liryką: "... kiedyś przyjaźń miała stali moc, kiedyś miłość miała stali moc, gry zasady zmienił czas, dzisiaj zdrada w domu czeka nas. Dzisiaj podstęp jest w cenie, uśmiech ma na twarzy, nóż w rękawie trzyma. Trzeba umieć kłamać, żeby żyć, naucz się być podłym, gdy chcesz żyć. Sprawiedliwych mija czas, dzisiaj prawy człowiek śmieszy, śmieszy nas ...".
Obowiązkowo musiało być również kosmicznie - ten obszar reprezentowali Electric Light Orchestra, Zdzisława Sośnicka, a nawet w finale audycji wbili się Breakouci, z niekiedy odlotowym longplayem "Niezidentyfikowany Obiekt Latający". Czy jak kto woli, po prostu "NOL".
Na świątecznie, do wciąż na bogato zastawionego stołu, przystawił się Keane'owy Tom Chaplin. No, ale tego po niedawnym wpisie chyba wszyscy się spodziewaliśmy.
Ponadto przypomnieli o sobie Pretenders, The Church, a nawet niewypucowani jeszcze potężnymi sukcesami, tym samym surowsi, hardrockowi Whitesnake, z m.in. Bernie Marsdenem na gitarze. Berniego w tej roli przywołałem ponieważ ostatnio na rynek, w odstępstwie kilku miesięcy trafiły dwie jego bluesowe płyty - "Kings" oraz "Chess". Obie wyrażają zachwyt nad klasykami bluesa, choć nie tylko. Co wczoraj udowodniłem, Bernie z powodzeniem zabrał się także za rockandrollowego Chucka Berry'ego, jak również do każdej z obu płyt dopisał po dwa własne bluesy. Na wczorajszym moim paśmie płyta "Chess", która obok dominujących przeróbek, skrywa też dwa autorstwa Berniego instrumentale, za które zabierzemy się za tydzień. O albumie nagadałem się wyczerpująco, nic więc w tej oto pisaninie dodać czy ująć.
Kolejne dwa numery debiutujących fonograficznie Nestor (a istniejących od 1989 r.), tylko dowiodły niepowtarzalnego uroku płyty "Kids In A Ghost Town". Uważam ją za objawienie końcówki ubiegłego roku i na podobne postępki innych liczę w roku niedawno napoczętym. Lecz póki nastąpi inwazja nowej muzyki, mamy jeszcze trochę czasu na pobuszowanie w płytach dawniej lub jeszcze dawniej dokonanych. Nie zmarnujmy żadnej chwili.
Do usłyszenia ...

NESTOR "Kids In A Ghost Town" (2021)
- These Days
- Firesign

TSA "Heavy Metal World" (1984)
- Maratończyk

TSA "Live" (1982)
- 51

TADEUSZ NALEPA "To Mój Blues" (1989) - części I i II
- Zasady Gry
- Nauczyłem Się Niewiary
w obu utworach gościnnie Andrzej Nowak

BERNIE MARSDEN "Chess" (2021)
- Back In The USA - {Chuck Berry cover}
- I'm Ready - {Muddy Waters cover} - {kompozycja Willie Dixon}
- Who's Been Talking - {Howlin' Wolf cover} - {kompozycja Chester Burnett, czyli Howlin' Wolf}

WHITESNAKE "Saints & Sinners" (1982)
- Here I Go Again
- Crying In The Rain

THIN LIZZY "Dedication - The Very Best Of" (1991)
- Dedication - {1990}

PHILIP LYNNOT "The Philip Lynnot Album" (1982)
- Ode To Liberty (The Protest Song) - {na gitarze MARK KNOPFLER, na perkusji BRIAN DOWNEY, na instrumentach klawiszowych DARREN WHARTON}

THIN LIZZY "Bad Reputation" (1977)
- Opium Trail

GARY MOORE "Run For Cover" (1985)
- Military Man - {śpiew PHIL LYNNOT}
- Out In The Fields - {śpiew PHIL LYNNOT & GARY MOORE}

ZDZISŁAWA SOŚNICKA "Aleja Gwiazd" (1987)
- Aleja Gwiazd

ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA "Time" (1981)
- Yours Truly, 2095
- Another Heart Breaks

TOM CHAPLIN "Twelve Tales Of Christmas" (2017)
- Walking In The Air - {kompozycja Howard Blake}
- 2000 Miles - {The Pretenders cover}
- Under A Million Lights
- Midnight Mass

THE PRETENDERS "The Singles" (1987)
- 2000 Miles - {oryginalnie na LP "Learning To Crawl" /1984/}

BIG COUNTRY "At The BBC - The Best Of The BBC Recordings" (2013)
z koncertu w Hammersmith Odeon, 1989:
- Broken Heart (Thirteen Valleys) - {tutaj jako "Broken Heart"}
- Just A Shadow
- The Travellers
- King Of Emotion

MANIC STREET PREACHERS "Rewind The Film" (2013)
- 3 Ways To See Despair - {kompozycja jest ukłonem w stronę Stuarta Adamsona}

THE CHURCH "Heyday" (1985)
- Myrrh
- As You Will
- Tantalized

RUSH "Moving Pictures" (1981)
- Tom Sawyer
- Limelight

BREAKOUT "NOL" (1976)
- W Pochodzie Codzienności



Andrzej Masłowski
 

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę, godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub www.afera.com.pl
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"