czwartek, 10 września 2020

nie powrócisz jak za dawnych lat

Ostatnio co 48 godzin Facebook zmusza mnie do nowego interfejsa. Na nic zapewnienia użytkownika, że ten jednak pragnąłby pozostać przy starym. Nowy układ zapaćkany i nieczytelny, ale nie, ma być inaczej, na nic więc powracanie do starego poczciwego odzienia. Kilka razy się udało, ale wiem, przyjdzie taki dzień, od którego na dobre wejdzie nowe, i basta.
O ile jednak Facebook jest dla mnie równie ważny, co zeszłoroczny śnieg, o tyle igraszki z blogiem to już nie przelewki. Tutaj niestety odbywają się podobne podchody. Co kilka dni wita mnie nowa szata, od której uchylam się jak poukładany młodzian od służby w armii, ale i tutaj straszą, że pewnego dnia nie powrócisz jak za dawnych lat. Była taka piosenka. Lubiana, ale co ważne, mądra. Bo tych starych piosenek warto słuchać, tak jak i doświadczonych ludzi. Te piosenki pokazują też, że kiedyś było lepiej i to lepiej już nie powróci. Dlatego proszę się nie zdziwić, gdy pewnego dnia w tekście "od nowego wiersza" pojawią się jakieś przymusowe odstępy - o jedną linijkę tekstu - plus kilka innych niespodzianek. Koszmarna inicjatywa, za której wdrożenie zapewne jakiś innowator zgarnął niezłą kupę szmalu. Kolejny magik od tego, co by tu spieprzyć, czym wkurzyć. A, gdy idiotom daje się narzędzia i władzę, różnie może być. I niekoniecznie lepiej, łatwiej, wygodniej. Bo, jak sami wiecie, gdy szef obiecuje zmiany, jasnym jest, że za stare wynagrodzenie czeka nas tylko więcej roboty.

Płyta na dziś: Gary U.S. Bonds "Dedication" (1981). Amerykańska ekipa dowodzona przez obecnie już ponad osiemdziesięcioletniego pana (wówczas miał tylko! 42) Gary'ego L. Andersona.
Porywające granie w duchu dokonań Bruce'a Springsteena, zresztą ze szczątkowym udziałem jego samego, jak też muzyków jego obozu (Danny Federici, Max Weinberg, Roy Bittan czy Clarence Clemons). Wiadomo zatem, czego możemy się spodziewać - rock'n'roll, rhythm'n'blues i całej smakowitej dla tego typu rocka otoczki. Tu nawet pośród inżynierów dźwięku nie brakuje starych znajomków - Neil Dorfsman, Bob Clearmountain czy Tony Bongiovi.



A.M.