Nie znałem dotąd połowy albumu, a czuję jakbym był związany z tą muzyką od zawsze.
Wracając do RSC... Nigdy nie mogłem nadziwić się, dlaczego popularność tego rzeszowskiego bandu była tak krótkotrwała, a i nie do końca doceniona. Pomimo przecież obfitego repertuaru "prze-ładnych" piosenek. No, może z lekka takich nieco ambitniejszych. Radio zawsze wolało Lombard, Lady Pank czy nawet Republikę. Ot, taki widać los.
Polecam jednak nie zwlekać z zakupem CD "Życie To Teatr". Reedycja nie jest dana na zawsze. Zbyt wielu czekało, więc tych kilkaset kopii może się szybko rozejść. A trudno uwierzyć w ewentualne dotłoczenie. Od dawna marzyłem o tej płycie, z każdym rokiem coraz mniej wierząc w jej wznowienie. Biję brawa dla GAD Records. Doceniam żmudną pracę przy redagowaniu wydawnictwa. Bogata książeczka uchyla wiele ciekawostek i tajemnic. Dla przykładu, zapytany gitarzysta Andrzej Wiśniowski o znaczenie nazwy "RSC" odpowiedział, iż interpretacji owych trzech literek było wiele, od terminologii bokserskiej, aż po "Roosevelt Stalin Churchill". W życiu bym na to drugie nie wpadł, a przecież wydaje się to na swój sposób oczywiste. Szczególnie biorąc pod uwagę miarę szerokiego wachlarza możliwości interpretacyjnych bystrego młodego pokolenia tamtych czasów. Ponadto dowiemy się o muzycznych zainteresowaniach członków grupy, o tym kiedy zagrali pierwszy koncert, co oznacza tajemnicze "flyrock" z okładki pierwszego albumu - choć przecież nie tylko, jak też dlaczego drugi album wydano jedynie na kasecie. I tak dalej, i tak dalej... Zachęcam do zakupu. Najpewniej na stronie samego wydawcy: gadrecords.pl
RSC |
Reedycję RSC już chyba teraz mogę ochrzcić mianem wznowienia roku. Bez względu na dalszy bieg wydarzeń, pomimo iż przed nami jeszcze długich (krótkich?) osiem miesięcy.
Piosenka na dziś: RSC "Muzyka Semaforów". Otwierająca cały album. Czuję się lekkim piórkiem, gdy tego słucham. Niemal tak lekkim, jak towarzyszące całości brzmienie syntezatorów. Grupa uległa modnym wówczas elektronicznym zapędom, na moment nawet zapominając o skrzypcach. A więc o istotnym dla siebie elemencie rozpoznawczym, choć na albumie skrzypiec się doszukamy. Ale przecież amerykańscy Kansas tez potrafili odstawić tamten instrument do futerału. I też w latach 80-tych. Na moment wszyscy zgłupieli na punkcie noworomantycznego boomu. Ale jakże to było przyjemne ogłupienie. Szczególnie dające się docenić, gdy człowiek niechcący przyłoży ucha do współczesnych łomotliwych technotransów.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"