czwartek, 19 kwietnia 2012

KAYAK - "Anywhere But Here" - (2011) -

KAYAK - "Anywhere But Here" - (WRITE ON PRODUCTIONS) -  *



Każdą kolejną nową płytę holenderskiego Kayak kupuję z przyzwyczajenia, a także w nadziei, że jeszcze ta niegdyś znakomita grupa czymś mnie zaskoczy. Albo przynajmniej nagra coś na swoim dawnym poziomie. Nic z tego. Po raz kolejny rozczarowanie. Niestety, wraz z każdą kolejną płytą, coraz większe. Nie da się słuchać "Anywhere But Here", nawet zapominając o przeszłości. Nie da się tego słuchać w ogóle. Nie wiem na czym polega bezradność Tony'ego Scherpenzeela i spółki. Lider Kayak wciąż ładnie gra, a i główny wokalista Edward Reekers głosu nie stracił. Pytam się zatem, po kiego czorta ten okropnie wyjący babsztyl (o feministycznej urodzie) Cindy Oudshoorn?!!!  Już pomijam tę jej skrzecząco-wyjącą manierę wokalną, ale ta nie potrafi zachować umiaru i pośpiewać sobie gdzieniegdzie w chórkach, za to przybiera bezczelnie rolę liderki. Zagłusza wszystko co napotka na swej drodze. Każdą ładną melodię, każdą wykwintną partię instrumentu (jak choćby śliczny akordeon w nagraniu tytułowym). Koniecznie widać chce dorównać uroczo niegdyś podśpiewującej Irene Lenders. Tyle, że tamta ubarwiała kompozycje Kayak delikatnymi wtrętami, a niejaka (i nijaka zarazem) Cindy drze się wniebogłosy. Okropieństwo. To ona najprawdopodobniej stoi za ostatnimi nieudanymi płytami Kayak, gdyż czego się tknie obraca w popiół. Inna sprawa, że nowe kompozycje, czy to Scherpenzeela, czy to Reekersa, są drętwe lub mdłe jak grysik z cynamonem. Z kolei, wszelkiego rodzaju próby zmierzenia się z rockiem, jak choćby w "Most Underrated Band In The World", porażają swą mocą niczym hulajnoga na torze wyścigowym. Niech nikt nie liczy na to, że spotka tu przynajmniej jedną kompozycję na miarę dawnych arcydzieł w rodzaju "Niniane (Lady Of The Lake)", "Merlin", "Ruthless Queen", czy choćby jeszcze niedawnych ślicznotek , w stylu "Close To The Fire" lub "Forever". Pozostala tylko jedna wielka wyrwa i żal , że dobre czasy skończyły się raz na zawsze. Dzisiejszy Kayak to pseudo musicalowo-art-rockowe piosenki, o powiędłych melodiach wyrastających w jakimś opuszczonym i niechcianym ogrodzie.
Album został zadedykowany zmarłemu przed nieco ponad dwoma laty perkusiście zespołu Pim'owi Koopmanowi. Szkoda, że grupa uczyniła to w tak kiepskim stylu. Mimo to uważam, że gdyby wszystkie partie wokalne zaśpiewał tutaj Edward Reekers, to udałoby się obronić tę muzyczną kompromitację, przynajmniej do rangi artystycznej porażki.


 Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)

nawiedzonestudio.boo.pl