Myślami przy Ricku Daviesie. Na talerzu "Breakfast In America" - z kapitalną awiacyjno-restauracyjną okładką. Cóż za niesamowitym pomysłem okazało się dokonanie melanżu Manhattanu z talerzy, kubków i innych solniczek, w ogóle widzianej z okna samolotu pełnej zastawy stołowej. Ludzie mieli pomysły, jak widać - nie tylko na czas, ale i dla potomnych. Opłacało się łożyć w dobre okładki, w ich kreatywność, ludzie kupowali płyty, chłonność zainteresowań pozwalała inwestować w tę obumarłą dziś dziedzinę sztuki.
Znam wielu, dla których to najlepsza płyta Supertramp. Nie będę polemizować, też ją kocham, poza tym, wszelkie przekomarzania o wyższości danego albumu nad innym, nie mają w obliczu 'Rick Davies in memoriam' większego sensu. Muzyka to nie sport, nikt tu się z nikim nie ściga i na nic nie mocuje. To kompletnie inna wrażliwość od tej w krótkich galotach na bieżni.
Wiadomo, dla przeciętnego kowalskiego liczą się z tej płyty przede wszystkim dwie wypromowane 'melodyjki', tytułowe "Breakfast In America" oraz "The Logical Song". I obie przepiękne, co by nie mówić. Lecz, ponieważ zaśpiewał je Roger Hodgson pozwólcie, wyróżnię dzisiaj te, w których naznaczył się wokal Ricka.
Pozwólcie Państwo, od razu przeskoczę do finałowego, siedmio-i-półminutowego "Child Of Vision". Mój faworyt, więc doczekać się nie sposób. Tym razem obie wokalne role w pełni demokratyczne - Roger wraz z Rickiem. Ten utwór to taki upust emocji. Idealny na albumową metę. Zresztą, posłuchajcie tej przecudnej jazzowej solówki na pianinie. Jestem fanem takiego jazzu. Właśnie takiego. Ostatnio sporo go szukam, ale to sztuka niełatwa. Tak po prawdzie powiem Wam, gdyby jazzmani błądzili z podobnym wdziękiem po swych klawiaturach w rock'otoczce, oszalałbym na ich punkcie. Szkoda więc, że np. genialny w swej maestrii Dave Brubeck, za dużo pytolił miękkich nutek, zamiast wziąć sobie do składu ludzi z Colosseum, If bądź Blood Sweat & Tears. Ale wróćmy do "Child Of Vision", bo widzę, że tworzę znów przydługawy tekst. Otóż, Rick Davies i Roger Hodgson nie zawsze mieli się ku sobie. Ich relacje bywały, ujmując najściślej - trudne. I ta piosenka (jak dobrze, że zaśpiewana w duecie) też trochę o tym, acz głównie poszło tu o dotknięcie Ameryki. O jej postrzeganie, fascynację, a niekiedy rozczarowanie ponad wcześniejsze wyobrażenie. Killer song, zresztą, o czym by nie był. No i, w końcówce ten lamentujący saksofon! - "... nie możesz mnie zmuszać, bym słuchał, tak jak ja nie mogę zmusić ciebie, byś usłyszał. Znajdziesz więc drogę do nieba i spotkam cię, gdy już tam będziesz ...".
Ale nie byłoby tej płyty, gdyby nie zaśpiewany przez Daviesa i Hodgsona wstępniak - "Gone Hollywood" - "... nie ma sensu poddawać się, kiedy świat na ciebie czeka ...". I niech ów cytat będzie credo nie tylko na dziś.
andy
"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań) lub radiopoznan.fm
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub afera.com.pl