Rick Davies - wokalista, instrumentalista klawiszowy, harmonijkarz i pierwszej wody kompozytor. Do spółki z Rogerem Hodgsonem czynili niesamowite piosenki, tak dobre, że pomimo upływu aż półwiecza, zamiast tracić, tylko zyskują. Panowie uprawiali progrock o konstrukcji piosenek ze zwrotkami i refrenami, a przy tym całą masą smaczków - dodających twórczości Supertramp wartości nadrzędnej. Cudownie intrygujące starcie głosów, wysokooktawowego, często falsetowego Rogera Hodgsona, z szorstkim nieco Rickiem Daviesem. Dla mego ucha fascynujący tandem, ale oczywiście liczy się jeszcze reszta bandu, wszak ich rockową sekcję zręcznie podrasowywały pianino, saksofon czy klarnet. Znajdźmy drugą podobną ekipę, która za swe czyny nie prosi, wręcz nie zasługuje na rozgrzeszenie.
Niedawnego 22 lipca Rick obchodził 81-urodziny. Ów fakt przyćmiła jednak śmierć Ozzy'ego. Tamtego dnia wszystko kręciło się wokół niego. Tym bardziej, iż Davies przecież żył, tak więc celebrowanie można było odłożyć na później. Ale, jak życie uczy, niczego odwlekać nie należy.
Pozwólcie Państwo, rozkręcę sobie "Crime Of The Century", właśnie staje okazją rozdziewiczenie z folii jednego z egzemplarzy, którego w pieczątce trzymałem na specjalną okazję.
Spójrzmy na okładkę... na tle nieogarnionego Kosmosu, ręce trzymające okno celi więziennej. A w zasadzie, te ręce chcą tę kratę wyrwać. I tu kłania się piosenka "Asylum", gdzie usłyszymy: "... kiedy mnie prześladują, a i drwią w mej klatce...".
W zasadzie, wyróżnienie którejkolwiek z ośmiu kompozycji mija się z celem. Płyta absolutnie doskonała, piękna, rewelacyjnie zestawiona, ze wszech miar atrakcyjna i wciągająca. Kocham tu każdy takt, oddech, nerw, melodie, rzecz nie do nasycenia. Kiedy tylko wchodzę w tę muzykę, po mnie. I Państwu też przy tej okazji życzę podobnych odcisków, a potem blizn. Wczoraj na falach Uspokojenia Wieczornego siedmio-i-półminutowe "Rudy". To jak na rozmiar mojej skromnej audycyjki w dawnym Merkurym, niemal mini suita. Z reguły najdłuższe songi kręcą się wokół pięciu minut, a tu aż tyle! Ale chyba nikt nie żałował, myślę. Co? Co myślicie? Napisalibyście czasem choć słówko, poprawiłoby mi nastrój. Jak Wam się żyje, milczki? Nie cierpicie na samotność? Wiecie, czasem można mieć żonę, dzieci, w ogóle liczną rodzinę i równie bogate grono znajomych, ale czuć się samotnym. Mnie często doskwiera. Szczególnie po śmierci Mamy. Bo choć na brak gęb znajomych nie narzekam, to jednak właśnie przed chwilą zorientowałem się, jak trudno w życiu dorobić się jednego kumpla, takiego ponad wszystkimi, który miałby wyczucie chwili. Czyli w krwioobiegu podpowiadałoby mu: teraz się nie śmiejemy. Pijemy gorzałę, fajnie gadamy - np. o życiu, o ludziach spoza naszych struktur, czyli o tych, których już nie ma wśród. I tak, gadamy sobie, czas upływa, jest fajnie... i nie pierdolimy o polityce, nie trujemy o dzieciórach, na ch** mi o Waszych wnukach i niezadowolonych, wiecznie chytrych na szmal babskach. Wówczas przychodzą chwile, kiedy zatopienie w muzyce bywa najlepszym antidotum, to ono wyrasta na jedynego przyjaciela. I w tym miejscu pozwolę się odnieść do wyemitowanego wczoraj "Rudi"-ego. Zaśpiewanego zbolałym głosem Ricka - i nikomu nie wyszłoby lepiej. Bo wiecie co, Rudy nie zaznał miłości. Tak się złożyło, przez wszystkie lata nikt go nie kochał. Rudy więc bytował w mroku, w lękach, w egzystencjalnej niepotrzebie, w szeroko zakrojonej nieakceptacji. Niedziwne więc, że Rudy wsiada do pociągu ku stacji 'donikąd' i zamienia się w podróż do tego 'donikąd', jednocześnie wcale nie pragnąc tam dotrzeć. Posłuchajcie, o ile jeszcze nie mieliście okazji. Piosenka Was kupi, myślę. A potem, już bez popity łykniecie całość. To tylko trzy kwadranse, nikomu z życia nie ubędzie.
Wierzę, że ostatnie siedemdziesiąt sekund "Hide In Your Shell" (tu Davis czyni jedynie background vocal, w roli głównej Roger Hodgson), podobnie jak mnie, też wzruszy Was do łez. Niby nic, ktoś powie. Lecz, ten nadrefren po prostu mnie rozbraja. Robi wręcz ze mną, co chce. Przez całą piosenkę czekam, aż wreszcie pierdalnie!
Cudowny Rick, cudowni Supertramp. Nachodzi mnie zastanowienie, jak też ci wszyscy dzisiejsi nowocześni potrafią żyć bez takiej muzyki? Niepojęte. Jaka to musi być chujowizna, tak głuche życie.
Rick Davies - na zawsze w moim sercu.
andy
"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań) lub radiopoznan.fm
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub afera.com.pl