sobota, 13 września 2025

karawana miłości

Z muzyki The Housemartins Anglia aż wycieka. Słowo wyjaśnienia stawia w pewnym sensie okładka ich debiut albumu. Cóż my tu mamy obwieszczone? - Londyn zero, Hull cztery. Brzmi rywalizacyjnie. Od razu staje przed oczyma wynik marzeń dla tej rodem z Hull ekipy. Na Wyspach to wielka sprawa, a kto oglądał "Co Ludzie Powiedzą" podejrzał, jak na włosku stanął związek Stokrotki z Powolniakiem, kiedy jej najprzystojniejszy mężczyzna zakomunikował, że gdyby wiedział przed ślubem, iż jest ona fanką Liverpoolu, w życiu by się nie ożenił.
Hull nigdy gigantami w nogę nie byli, jednak tytuł tego konkretnego albumu przydał się ze dwie dekady po jego wydaniu, kiedy świeżo awansowani do elity Hull faktycznie pokonali w sezonie cztery ekipy z Londynu - wśród nich Arsenal - czyli "London 0 Hull 4". A to dobre, w stolicy Anglii, na widok tej płyty zapewne przez czas jakiś opływano złością.
Szkoda, że Housemartins istnieli za krótko, i że tylko dwa albumy, ale i nieco wartościowych singli, z których najsłynniejszym okazał się pozaalbumowy "Caravan Of Love". Tak przy okazji, właśnie od tego kawałka rozpocząłem w osiemdziesiątym siódmym przygodę z tą grupą, która niczym Quentin Tarantino ustaliła sobie limit działalności. Kto by uwierzył, że w obliczu szczytu sławy dotrzymają słowa z zakończonym terminem przydatności. Potem przeobrazili się w The Beautiful South, ale to już inna historia.

No więc, "Caravan Of Love" miałem na takim dwupłytowym samplerze "Now That's What I Call Music 9". Wydano go w osiemdziesiątym siódmym, pomimo iż zbierał pewniaki z rocznika wcześniejszego. Były tam m.in. aktualne, często ponadczasowe hity/killery: Europe, Bon Jovi, Simply Red, Genesis, Berlin czy A-ha, ale też odświeżone skanseny, jak "Reet Petite" Jackiego Wilsona albo "Stand By Me" Ben E. Kinga. Piosenki wykorzystywane w ówczesnych reklamach. Reasumując, kapitalny zestaw i głupi byłem, że się go pozbyłem, ale po latach chyba wiem, dlaczego. Wtedy jedną muzykę zamieniało się na drugą, tylko tak dało się ją poznać, jeśli nie chciało się wchodzić w kasety. Wszystko musiałem więc zapamiętywać, podczas, gdy koledzy magnetofoniarze kopiowali każdą płytę. Wzmacniałem zainstalowany w mózgu dysk twardy i ku zdumieniu - nadal czynny. Ale ale... tytuł przywołanej kompilacji, jakże bliźniaczo ma się do wydanej rok później kompilacji The Housemartins - "Now That's What I Call Quite Good". Zapewniam, warto mieć. Nie myślcie sobie, że dostarcza tylko jałowego wyboru najlepszych momentów obu płyt.
Co do samego "Caravan Of Love" - kapitalny kawałek. Niegdyś zasłuchiwałem się nim i chyba nikomu z nawiedzających mą norę nie odpuściłem. Zresztą, lata osiemdziesiąte uwielbiały rytmy a cappella, gospel bądź przeróżne na pstrykanie paluszków o kciuk. Pamiętacie zapewne Bobby'ego McFerrina "Don't Worry, Be Happy" albo Flying Pickets "Only You". // Karawana miłości to właśnie te klimaty, a jednocześnie z przesłaniem song, wzywający do jedności i braterstwa, mający taki ewangeliczny posmak - "... każda kobieto, każdy mężczyzno, dołączajcie do karawany miłości ...".
Na debiut albumie zdumiewa jedynie wytłuszczony na wewnętrznej kopercie slogan: "take Jesus - take Marx - take Hope"

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm