Wybory na Węgrzech jasno dowodzą, jak reaguje stłamszone oraz nierefleksyjne społeczeństwo. Dynamika propagandy u naszych sztucznie napędzonych bratanków, od ponad dekady w zaawansowanym komuno-kapitaliźmie. Ordynacja wyborcza tak skonstruowana, by nawet przy
ewentualnej przewadze opozycji, wciąż władzę pełniła będąca przy korycie ultra prawica.
Smutne, jak szachuje się całe tamtejsze społeczeństwo. Szachuje szantażem, że jeśli odrzucimy rosyjski gaz, zagrozi drożyzną, a jeśli zagłosujecie na 'nas', spokój gwarantowany. Co tam idee, co tam wolność, grunt, by było do gara. W takim duchu narrację tworzyły niegdyś Związek Sowiecki, Kuba, Wenezuela czy Korea Północna. I wiemy, co z tego wyszło. Żadne z owych miejsc nie popłynęło mlekiem i miodem. Węgry zapatrzone w moc dawnych proletariuszy, coraz bliższe odizolowania od Europy. A Polski rząd, z jednej strony solidaryzuje się z Ukrainą, z drugiej zaś przybija dłoń przyjaźni z Orbanem. Z człowiekiem jasno sprzyjającym stronie rosyjskiej. A więc, gdyby nastąpiły inne okoliczności geopolityczne, Orban byłby dokładnie takim samym agresorem.
Wyniki węgierskich wyborów parlamentarnych już przed ich podliczeniem wydają się przesądzone. To niesamowite, że takie rzeczy dzieją się w XXI wieku w sercu Europy i obrębie unijnym. Pamiętajmy, to, co u nas, wciąż jeszcze w naszych rękach. Obyśmy zatem nigdy nie sięgnęli madziarskiego dna.
a.m.