Możemy podziwiać jego umiejętności na najwcześniejszych albumach, tych niekiedy obłędnych folk'rockowych Irlandczyków. Bardzo ich lubię, i choć w zasadzie w ostatnich latach całkowicie grupa zeszła do podziemia, działając już zresztą bez Leo, wciąż gdzieś wewnątrz liczyłem na jakieś przełamanie, zaskakujący powrót, odnowienie dawnej świetności.
Kompletnie nie wiem, co się z Leo stało. Członkowie Hothouse Flowers zachowują na tę chwilę tajemniczą wstrzemięźliwość. Mogę jedynie obiecać kilka wspaniałych saksofonowych Leo parad w najbliższym Nawiedzonym Studio.
a.m.
Na tych albumach mrowie cudownego grania Leo Barnsa |