Na kładce ktoś wyspray'ował: do you like this Planet? Częściową odpowiedź znalazłem jakoś po pół godzinie, tuż po opuszczeniu nieodległej od tego miejsca apteki. Na oko trzydziestolatek, wydziargany kilkoma art-tatuażami, spokojnie przechadzający się z psem, aż raptem obok klekocąca mu coś do ucha starsza kobieta. Ale nie taka na ostatnich nogach, a typowa z temperamentu niedzielna kościołówka. Gatunek tnący, uczuleniowy, pozostawiający bąble. Zbliżamy się wszyscy do siebie, wnet słyszę, jak babsztylek właśnie zwraca młodziakowi uwagę, by jego pies nie sikał pod oknami, ponieważ później to czuć. No cóż, niepierwsza 'boska istota' zużywająca tlen.
a.m.