Zahaczyłem wczoraj o Tamę, w której aktem wieczoru God Is An Astronaut. Od dawna korciło mnie sprawdzenie scenicznych możliwości tych z natury monotonnych, post-rockowych Irlandczyków, grających specyficznego instrumentalnego rocka, na który słabo załapuje się moje pokolenie. Wyprzedany koncert opanowała gwardia dwudziestoparo-, góra trzydziestoparolatków, a moim zadaniem było stanąć na pomoście pomiędzy oboma pokoleniami i wyłowić dla siebie nuty co ciekawsze.
Gadzi uprawiają akordowe granie, nierzadko solidnie 'poddecybelowane', o różnych fazach nastroju i potrzebnych prędkościach. Na płytach zazwyczaj brzmią subtelniej, w sensie - ciszej, natomiast na żywo to prawdziwa eksplozja. Ekspresja niekiedy sięgająca kakofonii. Wszystko bez wokalu, jedynie na bas, dwie gitary plus perkusję. Choć, niekiedy jedna gitara ustępuje pola klawiszom. Rzetelne, zaangażowane, choć bez elementów niesamowitości granie, któremu na pewno warto chwilę poświęcić.
W dzisiejszym Nawiedzonym m.in. muzyka z nowej i raczej zupełnie niespodziewanej przez Słuchaczy N.S. płyty. Ale o to chodzi, by nie zawsze było przewidywalnie. Do tego parę innych świeżaków, w sumie bodaj pięć. Trochę folk-rocka też nikomu nie zaszkodzi. Powinno być nieźle, o ile sprzęt zadziała, nikt i nic w studio nie pierdyknie, a i myszki w konsolecie niczego przed moim jej objęciem nie poprzestawiają.
Zapraszam o 22-giej na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
Do usłyszenia ...
a.m.