niedziela, 30 września 2018

dobre duszki

Wciąż zalakowani Riverside
Nową płytę Riverside dostałem już w przededniu oficjalnej premiery, czyli w miniony czwartek, i proszę sobie wyobrazić, że nadal tkwi zafoliowana. Jakoś nie mogłem sobie znaleźć klimatu dla muzyki Mariusza Dudy & co. Z drugiej strony pomyślałem, że chyba wszyscy radiowcy rzucą się na tu i teraz, chcąc jako pierwsi pograć i zrecenzować długo wyczekiwane "Wasteland". Może więc dobrze będzie poczekać aż opadną pierwsze emocje. Tym bardziej, że mowa o muzyce, której i tak nigdzie się nie spieszy. W miejsce nowego albumu naszych prog/rockowców wstawię jakąś inną nowość, a może nawet dwie lub trzy. O ile klimat naszego dzisiejszego spotkania będzie sprzyjający. Na wszelki wypadek w nawiedzonej torbie plan b.
Podobnie z filmem "Kler", na który rzecz jasna się wybieram, jednak poczekam aż kolejki przy kasach nieco ustaną. Teraz walą tłumy, za kilka dni w fotelach zasiądą już tylko koneserzy. Liczę na film z przesłaniem, niekoniecznie pragnąc podburzać w sobie i tak już sporą niechęć do kościoła. Tym bardziej, że mieszkam w kraju, w którym podniesienie ręki na środowiska duchowne może wiązać się z falą nieprzyjemności, a nawet agresji. Polscy katolicy często mają tak dobre zdanie o klerykach, że nawet gorącego od kilku lat problemu pedofili nie przyjmują do świadomości.
Prowadząc niedawno pewną dyskusję usłyszałem, bym podał konkretne liczby, gdyż te dotyczące kościoła wcale nie są większe od zaistniałych u innych grup społecznych. Cóż, wiadomo przecież, że kościelna machina całymi latami ukrywała księży pedofilów, przez co z natury rzeczy statystyki nie mogą być kompletne. Większość diecezji nie wypuszczało problemów na światło dzienne, tuszując sprawy w swoich szeregach.
Wyczekuję filmu dziennikarza Tomasza Sekielskiego, który ma być oparty na autentycznych relacjach na linii duchowni-poszkodowani. Dziennikarz przedstawi już teraz zebranych przez siebie kilkadziesiąt faktów, które w większym światowym wymiarze doprowadziły do pustoszejących kościołów w Irlandii, oficjalnych przeprosin episkopatu w Niemczech, a jednocześnie gry na czas oraz odwiecznego zatajania faktów przez Watykan - w tym niestety także przez bliskiego rodaka. Prymas Polak także przemawia głosem zamroczonego kłamstwami kapłaństwa, które najchętniej zakopałoby sprawę pod dywan.
Pomimo okropieństw, wielu skrzywdzonych nie odwróciło się od Boga, a nawet od instytucji kościelnych, które to instytucje, poza niemiecką, nie mają zamiaru przepraszać.
Może teraz przejdę do innej kwestii, dla nas wszystkich przyjemniejszej. A już na pewno dla mnie. Otóż w sobotę, od jednego z moich Słuchaczy otrzymałem przepiękny podarek na nadchodzące urodziny. Co prawda, droga do nich jeszcze daleka, jednak darczyńca nie chciał zwlekać. W solidnej kolorowej torbie znalazłem litrową butelczynę Ballantinesa - pamiętacie Kochani Vabank II, jak Kramer odczytywał nazwę? Nie balantajns, a "najlepsza whisky na świecie - balantines". Wówczas nikt nie machał szabelką przed nosem ze swoją perfekcyjną
Jennifer Warnes, tu jeszcze w folii, plus złocista
angielszczyzną. Do owej butelczyny doszedł niezwykły załącznik, a raczej załącznikiem w tym przypadku okazała się sama butelka. Drodzy Państwo - nowiutka, zafoliowana, japońska płyta Jennifer Warnes "Jennifer Warnes". To ta, która zawiera "I'm Dreaming", a o której od zawsze marzyłem w formie CD. Teraz wiem, dlaczego nigdy nasze drogi się nie skrzyżowały. Ponieważ dopiero w 2017 roku album wydano na CD, w dodatku jedynie w Japonii. Wcześniej dało się tylko posłuchać na trzeszczących od początku winylach, a mnie już na starość wkurzają trzaski, szumy, zgrzyty czy inne zniekształcenia. Co nie oznacza, że nie lubię winyli. Te stare, dawne, wspominkowe... uwielbiam. Tych współczesnych nie lubię. Chyba, że ukażą się najnowsi Pendragon.
Dużo tych prezentów ostatnio, bo przecież ze dwa tygodnie temu przyleciał do mnie lotniczą z Irlandii album Jamesa Blunta - w digipaku, w wersji deluxe. "Moon Landing" słucha się bardzo przyjemnie, jednak nie jest to muzyka do Nawiedzonego Studia. Niemniej, dobrze przekonać się, że właściciel ślicznego hitu "You're Beautiful", wciąż daje radę, a nawet wyraźnie się rozwija.
Zapraszam Szanownych Państwa przed radiowe odbiorniki o 22-giej. Tradycyjnie na 98,6 FM Poznań. I proszę trzymać kciuki za debiut nowej konsolety oraz sprzyjające okolicznościom dobre duszki.





Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"