poniedziałek, 11 czerwca 2018

zawsze czegoś brak

Właśnie dowiaduję się o śmierci Romana Kłosowskiego. Aktora głównie kojarzonego z rolą technika Maliniaka w serialowym Czterdziestolatku, co przecież żadną ujmą nie jest. Było to przecież świetne aktorstwo Pana Romana, które do dzisiaj budzi nie tylko mój podziw. Oczywiście widzieliśmy Pana Romka Kłosowskiego w wielu innych rolach, mniejszych czy większych, i zawsze Aktor bronił się klasą samą w sobie. Wraz z jego śmiercią odchodzi też bezpowrotnie kolejna cząstka mojej młodości. Bo oto żegnamy bardzo lubianą przeze mnie postać, o której w całym swym życiu myślałem niezwykle ciepło. Dzięki Panie Romanie za wszystko, a teraz brnij do świata lepszego...
Jest mi jednocześnie szalenie głupio, że wcześniej nie wspomniałem ni nawet słowem na temat śmierci Roberta Brylewskiego. Na moje usprawiedliwienie niech stanie fakt, iż zdarzenie miało miejsce w okresie, kiedy kompletnie nadawałem na innych falach, i po prostu nie potrafiłem się zebrać na podziękowanie Panu Robertowi. Same okoliczności śmierci - które nadal jeszcze wydają się nieco enigmatyczne - budzą przerażenie i wzmagają we mnie pewną złość. Jednak, nie bądźmy gorsi od naszych katów.
Przyznam, że nigdy nie byłem fanem Armii czy Izraela, więc muzyka tych zespołów jest memu sercu obojętna, jednak Brygadę Kryzys w swoim czasie troszkę lubiłem. Być może dlatego, że gdy ukazał się nieosiągalny debiut Kryzysu (tylko 600 kopii na Francję), a później u nas Tonpressowski debiut Brygady Kryzys, tej muzyki słuchali niemal wszyscy moi kamraci. Nawet ci, u których obecnie muzyka nie odgrywa już żadnej roli. Teksty Brygady, choć niejednokrotnie proste, wyskandowane i stanowiące za rodzaj głoszenia dobitnych przesłań czy wręcz komunikatów, idealnie pasowały do tamtej naszej chorej rzeczywistości. Do życia w szarzyźnie, pewnej beznadziei i niemocy. Muzyka zaś porażała namiętną surowością, chłodem, sugestywnie strzępiąc uliczne cegły i opadające ze starości tynki. Ich muzyka brzmiała jak głos Dalajlamy z samego szczytu góry, a wyjałowione wartości PRLu Robert Brylewski zamieniał w potrzebną nam siłę.
Popularna "Czarna Brygada" okazała się płytą z niezwykłą kompozytorską kumulacją sił Tomka Lipińskiego oraz Roberta Brylewskiego - idealnie zarazem pasując charakterologicznie do Polski Stanu Wojennego - w czym osiadła. Ja jednak kojarzę jej "lśnienie" również z ówczesnym sukcesem naszych futbolistów w Hiszpanii. Ale też z wieloma szkolnymi twarzami, za którymi nieco tęsknię.
Tak więc spóźnione, lecz szczere podziękowania dla Roberta Brylewskiego. Na pewno przy stosownej okazji odkurzę dawno niesłuchanego winyla "Czarnej Brygady", którego trzymam na półce płytowej od tamtych lat.
Dzięki Panie Robercie za wszystkie pozostawione dobra, a teraz brnij do świata lepszego...
Dzisiaj w Poznaniu koncert Anthimosa Apostolisa. Odpuszczam, bowiem niedawno widziałem Muzyka w akcji, a konkretnie przed warszawskim występem Yes feat. ARW. Jednak, kto do tej pory nie miał okazji podziwiać na żywo gitarzysty (a także okazjonalnego i zapalonego perkusisty) SBB, niech nie odpuszcza.
Właśnie w tle rozchodzą się nuty z rozmarzonej, eterycznej i chwilami nawet na pół-ambientowej płyty Beach House "7". Dobrze mi się przy tym duma, więc zanim zupełnie na kilka tygodni oddamy się piłkarskiemu szaleństwu, nasłuchajmy się tej nietuzinkowej muzyki. Zapominając o zakończonym właśnie opolskim festiwalowym nieporozumieniu. Czy my naprawdę mamy tylko i wyłącznie wciąż tych samych utartych i przetartych artystów? Czy nikt z tych naszych grajków nie spróbuje zaskoczyć nas czymkolwiek pięknym? Dlaczego na scenie opolskiego amfiteatru bezustanne odwieczne status quo? Jak niewiele trzeba poświęcić z życia na zgłębianie muzyki, by się fascynować czymś takim. Mnie nie starcza czasu na ogarnięcie fascynującego muzycznego pola, podczas gdy tak wielu ludziom wystarcza takie coroczne trzydniowe byle co.
Gdy oglądałem ostatni mecz Polaków z drugim sortem kadry Chile, nasunęła mi się refleksja, iż ten nasz obecny futbol jest trochę taki jak ta nasza muzyka - zawsze mu czegoś brakuje.







Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"