niedziela, 17 czerwca 2018

Olé, Olé, Olé...

Tempo meczów Portugalia-Hiszpania, Peru-Dania czy Argentyna-Islandia wzbudziło we mnie duże obawy przed wtorkowym pojedynkiem Polska-Senegal. Ci czarnoskórzy dryblasi nas zabiegają. Bo o ile z ledwością dociągnęliśmy ze słabą Litwą w towarzyskim 4:0, o tyle z lżejszym składem Chile jeszcze dziesięć minut dłuższej, a byłoby po nas. Mam nadzieję, że Adam Nawałka skrywa w rękawie nie lada atut, którego przed Mistrzostwami nie chciał wyłożyć na stół.
Na Mundialu na razie bez niespodzianek, choć żałuję, że Peru nie dało rady Danii, a i Australia wcale nie odstając poziomem od Francji, nie zdobyła nawet punktu.
Komentatorzy (mecze: Chorwacja-Nigeria oraz Peru-Dania) zgodnie jednym głosem; w 79 minucie powiadają, że do końca jest jeszcze sporo czasu, by w okolicach 83 minuty zauważyć, jak niewiele go jeszcze pozostało. Hmmm...
Ale wiecie moi Drodzy Państwo, co mnie zasmuciło? Coś, co być może dzisiaj nikomu już nie jest potrzebne, natomiast ja się do pewnej tradycji przyzwyczaiłem: brak mundialowej płyty. Nie wydano, bo i po co? Kto dzisiaj kupiłby kolekcję futbolowych piosenek na niemodnym kompakcie. Znak czasów. Zanim więc całkowicie zaprzestanie się tłoczenia płyt CD, rozpoczyna się od ograbiania dobrych zwyczajów. No dobrze, usłyszeliśmy Robbiego Williamsa i kogoś tam jeszcze, ale zawsze tych piosenek było ze dwadzieścia i można było ich wszystkich dostąpić na konkretnym si-di. Pozostawała więc pamiątka, a tymczasem proponuje się i upycha na morgi jakieś gry video, okazjonalne albumy, klasery, saszetki, puszki kolekcjonerskie, nalepki, figurki, piórniki, koszulki, kredki, długopisy i licho wie co jeszcze. Aby więc posłuchać The Crowd "Olé, Olé, Olé, Olé, Olé" trzeba sięgać po wykopaliska z amerykańskich mistrzostw z 1994 roku.
Nie wiem, może nie potrafię szukać, jednak uczciwie przetrząsnąłem dział nowości w pobliskim Saturnie i nie znalazłem niczego, co by choć w najskromniejszej formie płytowej utrwalało toczące się piłkarskie igrzyska. Choćby singla, z kim- i z czymkolwiek, byleby było. Kupiłbym nawet wielbionego szumnie Kazika, gdyby tylko poczochraniec coś na tę okoliczność spłodził.
Przygotowałem na dzisiaj mnóstwo wspaniałej muzyki. Jak zawsze starej, młodszej, jak i najmłodszej. Tym samym liczę na Szanownych Państwa obecność. A nawet aktywność, albowiem ponownie zabiorę na Św. Rocha winyle od Pana Tomka z wydawnictwa Atman. Nie trzeba wiele, by stać się ich posiadaczem, jednak gdybyście zechcieli przejrzeć całą ofertę wytwórni, koniecznie polecam katalog na stronie www.atman-music.com.
Słuchajcie Nawiedzonego Studia, dopóki jest. Jak wszyscy, też nie jestem wieczny.
Do usłyszenia o 22-giej na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl


ŚCIŚLE LIMITOWANE


Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"