poniedziałek, 18 czerwca 2018

LUNATIC SOUL - "Under The Fragmented Sky" - (2018)








LUNATIC SOUL 
"Under The Fragmented Sky"
(MYSTIC PRODUCTION)

****1/2





Miał być maxi-singlowy suplement do ub.rocznego "Fractured", a wyszedł solidny, wyraźnie ponad półgodzinny mini album "Under The Fragmented Sky". Lecz co istotne, najnowsze dzieło Mariusza Dudy brzmi nadspodziewanie dobrze.
Lunatic Soul od Riverside różni supremacja ambientu, liryczności, kameralności i jeszcze większego mroku. Maestro Duda potrafi nadać temu skromnemu projektowi niemal hipnotyzujący nastrój. Zresztą, w ogóle jego kompozytorstwu powinno się wyryć sztancę, by służyła za wzór następnym pokoleniom.
Duda od lat wykonuje tytaniczną pracę, przez co stał się w rodzimym szeroko pojętym art rocku, prawdziwym hegemonem. Jego wrażliwości, a i wrodzonego geniuszu, nie da się wycenić, więc trzymajmy kciuki by nie zwalniał. Niech brnie dalej, i dalej...
Od lat nie znajduję na polskiej scenie muzycznej zjawisk fascynujących, właśnie za wyjątkiem Mariusza Dudy. Ten, niczym samotny żagiel, z dumą dryfuje po bezkresie wód, dzielnie broniąc polskiej floty przed zatonięciem.
Najnowszych osiem kompozycji powinno zaciekawić nie tylko wielbicieli rockowego lica Dudy, albowiem Artysta podobne myślenie także przerzuca na grunt elektroniki czy ambientu. Tutaj jednak warstwa rockowa bywa śladowym dodatkiem.
Całości słucha się jednym tchem, jednak polecam szczególną uwagę na tej w przeważającej mierze instrumentalnej płycie, poświęcić zaśpiewanemu na dwa głosy "Trials" - który wciąga swym hipnotycznym nastrojem. Chwilami wręcz przywołując wspomnienia ze słynnej ścieżki do filmu "The Sorcerer" (u nas jako "Cena strachu") - autorstwa Tangerine Dream. Z kolei, zamykającemu całość, a także wokalnemu "Untamed", wydaje się najbliżej do estetyki Riverside. I jeszcze jeden śpiewny fragment zasługuje na odnotowanie, jest nim tytułowe "Under The Fragmented Sky". Utwór niewinnie konstruuje się za pomocą gitary akustycznej, do której dobija wokalny dwugłos, by gdzieś pomiędzy lewitowała wytłumiona elektronika oraz naznaczone smutkiem piano - wciągające.
Jednak na tej płycie wcale nie śpiew odgrywa nadrzędną rolę. Słuchacz nawet odnosi wrażenie obcowania z dziełem instrumentalnym. Tak wiele za pomocą dźwięków Duda ma tutaj do powiedzenia. Opus Magnum w tej materii, wydaje się blisko 8-minutowe "The Art Of Repairing". Utwór, którego nie powstydziłby się w okresie "Dune" sam Klaus Schulze, jak też Tangerine Dream w świetlistych czasach płyty "Stratosfear". Także w tej kompozycji pojawia się głos Mariusza Dudy, lecz już tylko pełniąc rolę wtopionych w sequencery i syntezatory wokaliz. Tym samym stając się kolejnym instrumentem w całej tej układance.
Zdobyłem kompakt z ponad dwutygodniowym poślizgiem, nie spodziewając się cudów. Nie było więc spieszno, a tu proszę: taka niespodzianka.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"