Właśnie siedzę przy nagraniach George'a Martina, dobierając repertuar do naszego niedzielnego spotkania, a tu dostaję wiadomość o śmierci Keitha Emersona. Aż walnąłem radiowym zeszytem o blat. Już nie mam sił, co za przeklęty czas. To już wychodzi poza ramy ludzkiej uczuciowości. No bo, ile człowiek może się pochylać i smutkiem ogarniać. Ja nie mam aż takiej percepcji.
Keith Emerson był w moim muzycznym życiu od zawsze. Nigdy nawet nie pomyślałem, że nadejdzie taki dzień, kiedy już Go zabraknie. Nawet nie wiem co mam Państwu napisać. Jestem przytłoczony i zdruzgotany zarazem. A jeszcze niedawno z pewnym znajomym ostrzyliśmy sobie zęby w nadziei, że może jeszcze kiedyś uda się Keitha Emersona zobaczyć i posłuchać na żywo. Otóż nie, nie uda się. Nie byłem w Katowicach w 1997, nie będę już nigdy i nigdzie. Pozostaną tylko na pocieszenie nagrania zapisane na płytach. I choć jest ich sporo, to jednak zawsze za mało. Bo przecież mogło być jeszcze więcej.
O śmierci Keitha Emersona pojawiła się informacja na Facebooku, gdzie na zespołowym profilu napisano: "Z wielkim smutkiem zawiadamiamy, iż Keith Emerson zmarł wczoraj we własnym domu w Santa Monica. Przeżył 71 lat. ... , rodzina pogrążona w smutku".
Nie wiadomo co było przyczyną śmierci. Nie podano jeszcze stosownej informacji.
Coś więcej napiszę od siebie o moich kontaktach ze wspaniałą twórczością Keitha Emersona, gdy trochę ochłonę. Na chwilę obecną serce i dłonie zbyt mocno drżą....
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"