KRAFTWERK
w ramach "Malta Festiwal Poznań 2013"
Stara Gazownia
ul. Grobla 15, wejście od ul. Ewangelickiej
61-859 Poznań
wejście od godz. 18.00
godz.20.30 support NIWEA
godz.22.00 KRAFTWERK
Do dzisiejszego wieczoru, nie miałem pojęcia o istnieniu tak industrialnego miejsca w Poznaniu, jak Stara Gazownia. Prędzej bym pomyślał, że taki koncert jak Kratwerk, da się jedynie zorganizować w łódzkiej filmówce, bądź w gdańskiej Stoczni, a tu proszę ... Cóż za klimat. Wielki plac, otoczony zewsząd starymi, często wręcz sypiącymi się budynkami, z powybijanymi szybami, czasem jakby tylko częściowo zamieszkałymi, ale także i z idealnie pasującą do dzisiejszego koncertu architekturą. Taką staro-niemiecką, z czerwonej przedwojennej cegły. Wymarzona sceneria dla muzyki , w której świat jest równie opustoszały co towarzyszące jej budowle.
Proszę Państwa, byłem już na wielu koncertach, ale na takim to jeszcze nigdy. Bo choć nie należę do fanów electro, techno, industrialu, czy jakiejkolwiek innej automatycznej muzyki, o tyle Kraftwerk zawsze mnie intrygowali, a w latach młodzieńczych nawet fascynowali. Lubiłem niegdyś ten ich image, a i podoba mi się on do teraz.. Te jednolite stroje, najczęściej w zestawieniu koszula + krawat. Cała czwórka muzyków zawsze ubrana identycznie. Do tego jeszcze, te zaczesane fryzury do tyłu na lśniącym żelu, także podkreślone makijażem oczy, wyszminkowane usta, i chłodne, niemal martwe spojrzenia, które umiejętnie symbolizowały stan ducha nadchodzącej ludzkiej ery, w której człowieka zastąpią komputery, a sam człowiek, także stanie się maszyną, niezdolną do samoistnego myślenia czy podejmowania decyzji. Stąd też, teksty Kraftwerk nie są pisane wierszem czy prozą, a ślą jedynie proste hasła czy komunikaty. Totalny minimalizm i redukcja wszystkiego, co da się zredukować. I choć scenariusz na swą sztukę, Kraftwerk niosą w sposób identyczny od około czterdziestu lat, to wciąż intrygują. Mało tego, nawet pomimo rozwoju elektronicznej muzyki, wciąż ta niemiecka formacja wydaje się nie do pobicia. Przy okazji, łącząc szacunek i fascynacje do jej twórczości, przez wszystkie pokolenia odbiorców. Co także dało się i dzisiaj zauważyć.
Byłem absolutnie zaskoczony pokaźną frekwencją, a także gośćmi , którzy pofatygowali się do Poznania na ten jedyny koncert w Polsce.
Kuba "negative", który zaprosił mnie na to wydarzenie, powiedział w pewnej chwili, ze stale widzi jakieś znajome twarze, a ja jakoś nikogo nie mogłem rozpoznać. Do czasu. W końcu otarł się niemal o nas Muniek z T.Love, nieco później redaktor Michał Kirmuć z Teraz Rocka, ale i także mój kumpel z nieistniejącego Radia Fan - Piotr Wawrowski, który obecnie szefuje w warszawskiej radiowej "czwórce".
Ale Ci dżentelmeni, nie byli jednak gwiazdami dzisiejszego wieczoru, bowiem ten status przypadł wspomnianej wcześniej innej "czwórce" - czwórce ludzi-automatów, którzy przez bite dwie godziny stali nieruchomo przy instrumento-komputerach, i dawali niezłego czadu. Muszę Państwu powiedzieć, że gdyby muzyka elektroniczna posiadała jeszcze trochę podobnych mutacji , to zapewne stałbym się fanem techno.
Każdy z uczestników dzisiejszego przedstawienia otrzymał okulary do projekcji 3D. I już na samym początku koncertu, przy utworze "The Robots", było wiadomym co niezwykłego spotka zgromadzonych. Postaci z okładki "Die Mensch Machine" wyszły spoza sceny i znalazły się tuż przede mną. Aż mi tchu zabrakło. Możecie sobie Państwo tylko wyobrazić (bo tego naprawdę nie sposób opisać) jak niezwykłe wrażenie robiły wizualizacje w 3D statku kosmicznego, tabletek, nut brnących z pięciolinii na widownię, kolei Trans Europe Express, liczb, słownych haseł, i jeszcze wielu innych motywów.
A co z muzyki? Mnóstwo znanego mi repertuaru, jak i tego mniej, ale wespół z obrazem wszystko grało, że hej! Nie zabrakło "Das Modell", "Trans Europe Express", "Tour De France", "Radioaktivity", "Computerlove" czy "Music Non Stop". A przy fragmencie do albumu "Computer Welt" (vide "Computer World"), bodaj Ralf Hutter (ale głowy nie daję, zbyt daleko stałem), rzucał podczas pracy kalkulatora na scenicznym ekranie, melodeklamacje wyrażane po polsku: "...ja liczę, ja dodaję, ja odejmuję ..." (utwór "Pocket Calculator"). Światła i sekwencje się zmieniały, jednak zdehumanizowany charakter muzyki, jak i otaczającego nas świata przyszłości, pozostawał ten sam.
Mają Kraftwerk w sobie siłę. To co robią, dobitnie działa na wyobraźnię. Ich świat jest ciekawy, ale chyba nikt z nas by takowego nie pragnął. Zwróciliście Państwo uwagę na brak roli samego człowieka. A przecież to on sam takowy świat stworzył. Świat bez ludzi. Bo oto, pojazdy na autostradzie (podczas "Autobahn") poruszały się same, w pociągu ("Trans Europe Express") podczas nocnej scenerii, w całym składzie widoczne zapalone światła, lecz w środku żywej duszy, nawet archaiczni i prawdziwi kolarze z dawnego etapu Tour De France, pracowali mięśniami równiutko niczym niejeden tryb maszyny. I tak dalej, i tak dalej...
Był to fascynujący wieczór, przy gwiezdnym niebie, kolorowej scenerii industrialnego miejsca, z muzyką zautomatyzowaną, ale i nie wyzbytą ładnych choć monotonnych melodii, do jakich Kraftwerk wszystkich nas już dawno przyzwyczaił.
Warto pochwalić świetny dźwięk, jak i wielu ciekawie ubranych uczestników koncertu, a także kilka interesujących, jak i przecież przypadkowych efektów, w postaci przelatującego helikoptera czy samolotu, który akurat na naszej wysokości zmieniał kierunek lotu.
Niesamowity koncert z niezwykłą otoczką. Brawo!
P.S. Dziękuję Kubie "negative'owi", za doborowe towarzystwo i niezapomniany "koncertowy prezent", którego na pewno nigdy nie zapomnę.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)