sobota, 15 marca 2025

heart in motion

Popowa, niekiedy lekko rockowa Amerykanka Amy Grant. Mocno wierząca i często o tym w piosenkach zapewniająca. Przy tym delikatna, wrażliwa, a niegdyś bez kozery śliczna, i mocno wierzę, że wciąż taka jest. Nagrała mnóstwo płyt, a czyni je od 1977 roku. U nas najsłynniejszą wydaje się wydana w dziewięćdziesiątym pierwszym "Heart In Motion". Kto pamięta Salon Art B przy Wielkiej? Tak na wysokości Garbar a kina Gong? Jakie tam były kompakty i winyle, łohoho. Jak ja pragnę nawrotki do tamtych chwil. Bagsik z... już nie pamiętam tego drugiego, ale bodaj Gąsiorowski mu było, sprowadzali ze Stanów odrzuty, towar poprzeceniany, niechciany, wykupując kontenery za grosze i za w sumie nieduże pieniądze upłynniając je na naszym rynku, ostatecznie generując potworne zyski. Doskonale wyczuwali chłonność ówczesnego rynku. Nowo utworzonego kapitalizmu, w spadku po peerelu o udźwigu rdzewiejących zawiasów, wchłaniającego jednak niemal wszystko, co obandażowane zachodnimi naklejkami. A już amerykańskimi, to w ogóle. Właśnie z Art B mamy w chałupach albumy grup The Blue Blud czy Holy Soldier, i oczywiście właśnie omawianą Amy Grant. W ofercie firmy było tych cacuszek dużo więcej, ale szczegółowszą analizę przedstawię w jakimś specjalnie utworzonym wpisie.
Całe zjawisko Art B przypadło na przełom lat 1989/1990, góra 1991. Aż pierdyknęło jednego dnia, a potem policja, aresztowania, kratki. Jednak, co tej muzyki każdy z nas powyciągnął, to nasze.
"Heart In Motion" tylko w Stanach sprzedano na pięciokrotną Platynę, czyli pięć milionów nośników. Nie kliknięć czy innych pierdnięć myszką w ekran, a pięć baniek ludzi wysupłało z portfeli należność za cenioną lub ukochaną muzykę. Dostojne czasy, z lepszej gliny ludzie, teraz już tylko pamięć i kurz.
Jedenaście piosenek, wielobarwnych, lecz pod jeden koncept zrealizowanych, cudownie zinstrumentalizowanych i mistrzowsko wyprodukowanych, że o właścicielce głosu, glorii snuć nie muszę. Wiadomo, Amy Grant śpiewa tak, że gacie spadają. I nie tylko hit "Baby Baby" - singiel, pewniak, radiowy potentat, a przy okazji w skocznej melodii zapewnienie o miłości. Nigdy się nie znudzi. I choć moim faworytem na zawsze pozostaje "You're Not Alone", z obłędną partią gitarową Danna Huffa, wtedy szefa Giant, to uparcie polecam posłuchanie całości. Nie znajdziecie Państwo w całej dzisiejszej muzyce pop, tak wytwornie opatrzonego grania, a przede wszystkim jak z bajki, kolorowego brzmienia klawiszy, ponieważ nikt nie jest w stanie obecnie podobnie zabrzmieć. Gdyby tylko spróbował, zamarzyłoby mu się, od razu zareagują komputery do spółki z AI. Poza tym, dzisiejsi producenci, zamiast buł z fastfoodów, wsuwają kiełki, popijając niegazowaną i nafaszerowaną bukietem witamin żyburę, więc jak tu oczekiwać rock'n'rollowego podejścia i kumania bazy.
Uwielbiam do tej płyty powracać. Potrafię o niej zapomnieć na rok lub dwa, ale, gdy tylko po nią sięgnę, leci w kółko macieju. Mało tego, najchętniej bez namysłu uruchomiłbym w jednej chwili radio, by pograć ludziom którykolwiek track na dzień dobry, na dobry obiad lub przy drinku zwieńczenie dnia. Tak, aby z tymi piosenkami nie rozstawać się choćby na chwilę. By były przy nas na chwile białe i te trudniejsze.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl