niedziela, 23 marca 2025

nowa edycja 'brothers in arms'

Końcówka tygodnia śpiewająca. Raz, że wspaniałe kompakty z giełdy w Plazie, a dwa, niesamowita zapowiedź fonograficzna: 16 maja pojawi się wznowienie Dire Straits "Brothers In Arms". Nadciągające 40-lecie albumu idealnym pretekstem, by całość na nowo opakować i uatrakcyjnić dodatkami. Do wyboru: podstawowy longplay w wersji jednopłytowej, albo od razu bomboniera/box z płyt pięciu, oraz to samo na trzech CD. Nawiedzone Studio w rzeczy samej zainteresowane nośnikiem radiowym, jakościowo krystalicznym, bez ewentualnych niepokojących zgrzytów i pyknięć.
W wersji 3 CD, obok wiadomego albumu, dodatkowo pełnometrażowy koncert z San Antonio, z trasy roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego piątego, kiedy to Straitsi dali tych występów blisko dwieście pięćdziesiąt, a które obejrzało dwa i pół miliona widzów.
Zastanawia jedynie nowa wersja 1 LP, czyżby miała być odzwierciedleniem pierwowzoru, czyli okrojoną względem kompaktu o dwanaście minut? Pamiętajmy, płytę na czarnym nośniku wówczas przycięto, ponieważ pięćdziesiąt pięć minut, byłoby za dużo i znacznie pogorszyłoby jakość dźwięku. Zrezygnowano więc z niektórych piosenkowych introdukcji, tym samym połowa albumu doznała bolesnego uszczerbku. Ciekaw więc jestem. A warto mieć na uwadze, iż winylowe wznowienia ostatnich lat, zmusiły wydawcę do rozłożenia materiału na dwie płyty, by jednak uchronić wszystkie piosenki od jakichkolwiek brutalnych ingerencji.
Na dzisiaj andy poleca album z najstarszego CD wydania. Z czasów, zanim jeszcze na srebrzystym nośniku sztucznie podbijano dźwięk, pasmo przenoszenia, zanim za bardzo odbiegano od prawdy. A przecież mówimy o muzyce od początku perfekt zrealizowanej, wywodzącej się z epoki, kiedy wyselekcjonowane perełki realizowano w systemie 'a digital recording'. I to właśnie takie coś.
Z "Brothers In Arms" wiążą mnie najcudowniejsze chwile związane z nośnikiem CD. Czerwiec 1989, sklep Baltona przy Ratajczaka, srebrny Technics, cena 199 $. Nowiuśki, cudownie pachnący fabryką. A potem szybko z kolegą/przyjacielem Jasiem (śnij tylko, co najpiękniejsze) do mnie do domu i z drżącymi rękoma po kolei wyjmowanie z kartonu. Odrywanie folii, baterie do pilota i proszę o miejsce dla tej cudownej skrzynki na półce pośród płyt. Aż wreszcie przycisk 'power', po czym klawisz 'open/close' i ulokowanie nośnika w elegancko wyprofilowanej wanience. Aż tu wnet z ust Jasia słyszę: andrzej, naciśnij 'play'. Robi się. Wczytało. Czas: pięćdziesiąt pięć minut, szesnaście sekund. No to, słuchamy. Nastaje chwila perfekcyjnej ciszy, nic nie skwierczy, nie szumi, nie pyka... i znienacka pierwsze akordy gitary Knopflera. Właśnie wyłania się "So Far Away". Spojrzeliśmy z Jasiem po sobie, nasza reakcja wyrazem podziwu dla technologicznego triumfu. O jejuniu, jak to zabrzmiało, niewiarygodne! Właśnie mam przed oczyma cały ten kadr. Dziś jest niczym zastygła kapsuła czasu, którą lubię trzymać przy sobie.
Nie zapomnę tamtego dnia i tamtych emocji. Także Słońca, jakie tamtego czerwcowego dnia nie spuszczało z nas oka, od świtu po zmierzch. Takie sytuacje umacniają. Oj Jasiu, jak bardzo mi Ciebie brakuje. 

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl