niedziela, 9 marca 2025

curious ruminant

W piątek dał znać przesyłkomat, skrywający dla andy'ego "Curious Ruminant". Okładką, jak gdyby kontynuujący myśl niedawnego "RökFlöte". Ale, jedynie okładką.
Ian Anderson trzyma formę, a swym głosem, fletem i tekstami, definiuje Jethro Tull, jako jeden z najistotniejszych zespołów rocka. Kto nie był dotąd w tej krainie, niech da się namówić. Nie ma co zwlekać, wszak nigdy nie wiadomo, kiedy walnie w niego jakiś dron.

To wciąż cudowny, retro i bardzo przejmujący prog/folk rock, na którego czele stoi - tylko w teorii wiodący staroświecki żywot - Ian Anderson. Człek nieużywający i nieuprawiający mediów społecznościowych, bo jak twierdzi, nie ma na nie czasu, ni ochoty. A mimo to, wszystko wie, co o nim mówią i piszą.
Maestro całkiem słusznie uważa wszystkie te fejsbuki, instagramy czy inne tiktoki, za negatywne instrumenty. Jakże często powierzone niewłaściwym ludziom. Nie ma więc co sobie nimi zaprzątać głowy. Przyznam Państwu, również na FB bywam niemiły. Para bucha, jak w kotle wiedźmy. Socialmedia każdego nauczą nielubienia, poróżnią, skonfliktują.
Proszę sobie nie myśleć, że z powyższego powodu, Anderson jest ze wszystkim do tyłu. Co to, to nie. Maestro zna się na nowoczesnych technologiach, posiada zaawansowane oprogramowania, korzysta z nich podczas pracy, poza tym czyta newsy, śledzi politykę, ma świadomość co do naszej Planety oraz konfliktów, jakie wywołują religie.
Z jednej z niedawno przeprowadzonych z Nim rozmów dowiedziałem się, iż nie lubi uzurpatorskiej publiczności. Takiej niegrzecznej, która podczas występów wykrzykuje tytuły piosenek, jakie chciałaby usłyszeć. Ponadto, więdną mu uszy na wszelakie gwizdy, wrzaski, skandy i tym podobne. Jest zdania, że owacje lub inne, nie zawsze kulturalne dźwięki, powinny mieć miejsce między piosenkami. Dobrze jest przecież skoncentrować się na graniu i na jak najlepszym wykonawstwu.
Anderson zachęcałby także publiczność do nieużywania telefonów/iphone'ów, o nienagrywanie spektakli, a fizycznym i duchowym w nich uczestnictwu. Bo przecież, inni też przyszli na koncert, nie po to, by gapić się w ekran twojego telefonu. Powiem Państwu, ja nigdy nie nagrywam, robię jedynie kilka zdjęć i do kieszeni. Też mnie mierzi, gdy przede mną las smartfonów rejestrujący całe piosenki, a niekiedy występy. Albo dupa jakiejś małolaty, ponieważ natury błędem nie wyrosła, więc wgramoliła się komuś na barana. Ale wracając do poprzedniej myśli, jakim trzeba być kretynem, żeby pójść na koncert lubianego artysty, a zachowywać się jak przed ekranem domowego laptopa.
Dziewięć piosenek, jedna grubo ponad szesnastominutowa, pozostałe od trzech do sześciu minut. Zapachnie w nich niekiedy angielską wsią, Celtami, Szekspirem, a konkretnie Makbetem, ale też rozgniewani bogowie zemsty zabiorą nas do Jerozolimy, do centrum szaleńczych wydarzeń Bliskiego Wschodu. Jak zawsze u Andersona inteligentne treści, doprawione ironią i luzem, jakim legitymizuje się od pierwszej płyty, plus jedyna w swoim rodzaju muzyka. 
Słucham więc, zaprzyjaźniając się z najnowszymi Dżefro, trochę zaskakującymi w składzie, ale to już sami sobie Państwo wyłowicie.

andy


"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl