środa, 29 stycznia 2025

the wyrding way

Believe - progrockowi Warszawiacy, których szefem Gilu, czyli Mirek Gil, ex-gitarzysta Collage. Nagrywają płyty od dwa tysiące szóstego, lecz od razu położę sprawę uczciwie, płyty raczej średnie. W sensie, średnie średnie, niekiedy średnie lepsze. Nigdy żadna mnie nie zachwyciła, czego powodem nie planowałem najnowszej. Jednak... spotkałem niedawno w sieciówce Znajomego (bywa, że przy bliższym poznaniu, niektórzy Koledzy zmieniają u mnie statusy na Znajomych), który z takim entuzjazmem wyrażał się w temacie "The Wyrding Way", że szarpnąłem z półki jedyny egzemplarz i podszedłem do kasy. Znajomek na to: odsłuchaj sobie na judupie, by potem nie było na mnie. W zgodzie z sumieniem odrzekłem, iż mu zaufam, ponieważ nie lubię odsłuchiwać na komputerku, i tak jak w czasach wawrzynkowych, cenię sobie ryzyko (pozostałości po dawnym pokerze), a co się z tym wiąże, emocje.

Pięć kompozycji, pierwsza ciągnie się przez dwadzieścia jeden i pół minuty, i mogłaby się spokojnie pociągnąć jeszcze przez drugie tyle. Baśniowy rock teamu Gila, na gitarę, bas, bębny, klawisze, skrzypce oraz nowy głos, przyjemnie powbijały się w mury mej muzycznej nory. A właśnie - głos. Facio zwie się Jinian Wilde, i wyobraźcie sobie, do niedawna był rockśpiewakiem w zespole Davida Crossa, ex-skrzypka King Crimson. Co za transfer, brawo Panie Gilu! Już nie idzie o to, że zagraniczniak, więc tego tytułem od razu lepszy, ale... ale lepszy! Sztuką śpiewać z przejęciem, a on te piosenki dopieszcza. Tak więc, podoba mi się nowy wokal w Believe, choć nie on najważniejszy. Gilu niekiedy tak solówkuje, jak chciałem i brakowało mi od dawna. Nie twierdzę, że wymiata konkurencję, ale przewertowałem okładki z dwa tysiące dwudziestego czwartego, i żadnej konkurencji w tej kategorii rocka nie znalazłem.
Siedem lat pomiędzy ostatnimi płytami Believe zrobiło swoje. Wpłynęło na korzyść, na pomysły, melodie, dopracowanie i świeżość, klarowne spojrzenie, nawet na produkcję, pomimo iż do doskonałości wciąż daleko daleko. Ta nasza polska myśl w spłaszczaniu dźwięku i czego jeszcze się da, błogo przyświeca. Nie mamy polskich odpowiedników Davida Hentschela czy Chrisa Kimseya, i pewnie jeszcze ów stan rzeczy na jakiś czas z nami pozostanie. Ale okay, za skrzypce u Satomi (i jej klawisze, też!) wiele jestem w stanie wybaczyć.
Jest dobrze, ponieważ jest z fantazją i polotem, nareszcie nie jest to prog rock na odpiernicz - tak słucha mi się tych pięciu kompozycji. Najdłuższa na początek, ale to już wiemy, po czym z rzędu trzy razy po jedenaście minut (tutaj króluje "Be My Tears"), by na mecie siedmioipółminutowa krócizna "Shine".
Nie będę wchodzić w szczegóły, nie mam zamiaru rozbierać każdej z piosenek na poszczególne fazy i jeszcze drobniejsze elementy, od takich wywodów odwieczna izba nadęcia w jedynym rockowym piśmie, ale po prostu posłuchajcie, zaangażujcie zmysły, czego wszystkim życzę.
Believe zaskoczyli andy'ego i dawaj panie takie gifty każdego rocku.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl