poniedziałek, 13 stycznia 2025

Patto

Stary rock zdominował styczniowe Nawiedzone Studio, ale nie narzekam. Uwielbiam wracać do muzealnego grania, do rocka pachnącego naftaliną, tym bardziej, iż na tych niemal wszystkich współczesnych gogusiów, po prostu szkoda czasu. Nowej daty młodziaki nie mają w uprawianiu rocka nie wiem, albo ambicji, albo talentu, szczególnie do grania wielowątkowych kompozycji. To sprawia, że wszystko się rozmywa, nie sieje w człowieku burz, nie pobudza zmysłów. Uwierzcie, tak bardzo chciałbym zaświrować na punkcie jakiejś bijącej po obecnych listach sprzedaży kapeli, ale wszystko w drzazgi. I nie dziwmy się, iż podsumowanie za ostatnie ćwierć wieku magazynu Billboard, nie pozostawia złudzeń, co do kondycji aktualnego rocka. Coraz mniej się go słucha, ponieważ jest do kitu. W ogóle, co tu dużo deliberować, prym w muzyce wiedzie totalny syf, wszystkie te Eminemy, PostMalony, Drake'i, a już nad wszystkim panuje totalnie przeciętna Taylor Swift. W owym zestawieniu Billboardu, rock nieśmiało wyłonił się dopiero w trzeciej i czwartej dziesiątce, no bo, nie da się na słowo honoru wcisnąć ludziom miłości do tych wszystkich LinkinParków czy Nickelbacków. Już od samych nazw zęby zgrzytają. Załamałem się, jak na moich oczach moje syncio, Tomek, kupując niedawno w pewnej sieciówce kilka nowości, zgarnął m.in. do koszyka, uwaga! - najnowszą kasetę Linkin Park. I niby nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie cena, uwaga! - 149 zł !!! Słownie: sto czterdzieści dziewięć złotych. Mówię mu: "Synuś, odpuść, spójrz na cenę". Odpowiedź młodzieńca: "no to co". Okay, skoro podoba mu się, jego pieniądze, jego wola. Ale ja za taką forsę wynalazłbym jakiś super zapomniany album. Oj, oberwie mi się za ten wpis, ale to cena wolności słowa.

W związku ze starym rockiem, na dzisiaj Patto. Niesamowita prog/blues, acz najczęściej jazzrockowa formacja z serca Anglii. Liderem wokalista Mike Patto. Młodo zmarły, nie dobił nawet czterdziestki. To jego zespół, jego nazwa. A jednak prawdziwym macho ostry, zadziorny, junacki wręcz gitarzysta Ollie Halsall. Człowiek równie niesamowity w gitarze, co i pianinie oraz autentycznie obłędny w grze na wibrafonie. Trzeba posłuchać, na nic czcze o muzyce gadanie.


Patto wydali 3 albumy, a przed kilkoma laty do dyskografii dobił jeszcze czwarty - z niewydanym wcześniej materiałem z 1973 roku. A zatem, dorobek Patto opiewa w cztery albumy. Od 2021 roku można je wszystkie mieć w jednym boxie wytwórni Cherry Red Records, która dokonała reedycji w kooperacji z Esoteric Recordings - wytwórnią ugruntowaną na starym rocku, podobnie jak kultowi Repertoire. 

Jako szczun posiadałem na winylu debiutanckie "Patto" (1970). To ten album z żółtą okładką. Jak na tamten życia czas, było to dla mnie trudne, nawet trochę za trudne granie, aczkolwiek z drugiej strony fascynujące. Intrygowała ta muzyka, nie pozwalała o sobie zapomnieć. A względem fonografii odpuścić. Tak też, długo nie podejmowałem decyzji o zabraniu albumu jako jednej z wielu płyt na którąś z niedzielnych giełd, w celu zamiany na inną muzykę. Bo w taki sposób budowałem ówczesną fascynacji biblioteczkę. Nie było łatwo za tych Patto zdobyć innej muzyki, uwierzcie. Zespół nieznany, nikt nie chciał. Giełdziarze wypatrywali jedynie pewniaków. Te zawsze były w cenie, poza tym gwarantowały łatwą rotację, a z czasem i zysk. Andy lubił jednak eksperymenty, więc obok Sabbsów, Wishbonów czy Budgie, w mych oczach mile widziane bywały przeróżne wynalazki. Lubiłem stawiać na eksperymenty, nawet jeśli nieraz byłem w plecy. I tylko szkoda, iż nie działało to w dwie strony. Trochę polski beton. Ale zawsze tacy byliśmy. I nie jest to kwestia mojej złej woli i chęci obrażania rodaków, lecz pokutuje taka nędza do teraz. Dlatego Polacy tak kiepsko znają się na muzyce. Jesteśmy niewiele wymagający, tacy niepotrzebowscy. Oczywiście wiadomo, mówiąc "wszyscy", mam na myśli większość, nie wszystkich. Tych kilka procent zakręconych penetratorów znajdzie się w każdej nacji, nawet w tak cienkiej, jak nasza. Choć do cholery, jest nas blisko czterdzieści milionów, a nie potrafimy grać rocka, w nogę jesteśmy paralitykami, nie produkujemy polskich aut, tylko składamy obce. Nawet zwykły serek śmietankowy produkcji niemieckiej jest o wiele pyszniejszy od tych wszystkich naszych łaciatych, czy jakkolwiek uroczo nazwanych. Hasło "dobre, bo polskie", to kpina w zderzeniu z rzeczywistością. Nawet zagraniczne opakowania jogurtów, serków czy wędlin, otwierają się bez użycia siły, niż te nasze siermiężne folie/kartony/kartoniki. Co jest z nami nie tak? Pytanie od lat bez odpowiedzi. Spójrzcie na stickery do wydawnictw takich GAD Records. Fajnej wytwórni, ale pomimo wydawanych kolekcjonerskich płyt, w ostatecznym rozrachunku musi być szczypta polskiej bylejakości. Świat od wieków produkuje łatwo odczepialne i ponownie przylepne naklejki, natomiast GAD mają jakiś fatalny kontrakt z firmą od nieodklejanych papierków. Aby więc nie stracić stickera, trzeba go z folią nożyczkami wyciąć, ponieważ za nic się nie odklei. Znowu lipa.
No więc, tych Patto nie było łatwo zamienić w Wawrzynku na inny tytuł, zewsząd dochodziły mnie przeróżne: "nie znam", "nie chcę", "co ja potem z tym zrobię", i tym podobnie. Szkoda, wszak była to/jest fajna, rozkładana okładka, z ekstra muzyką wydziarganą w winylowych rowkach. No i, jeszcze wytwórnia "zawrót głowy", czyli Vertigo Records. Już tylko ona stawała gwarantem porządnego grania. Włodarze Vertigo nie brudzili sobie rąk nieudacznikami. 

Trzeba podkreślić, iż producentem płyty niejaki Muff Winwood. Znana postać, acz nie w warstwie producenckiej, lecz jako muzyk The Spencer Davis Group. I co też się w karierze przydało, starszy brat Steve'a Winwooda.

Patto grali leniwie, niekiedy ospale, ale to tylko pozory. Z większości jak mucha w smole temp, wyłaniały się rock/jazzowe szaleństwa. Odjazdy, improwizacje, pełna autonomia/oryginalność. Nikt nie grał tak samo, a nawet podobnie. Można podeprzeć ten tekst kilkoma z epoki nazwami, jednak wciąż dalecy będziemy od prawdy. Z cyklu: nie posłuchasz, nie uwidisz. Polecam skosztować, co dostarczają "Red Glow", "The Man", "Money Bag" czy, powiedzmy: proste/melodyjne "Hold Me Back". Pokażcie mi proszę na współczesnym gruncie choć jeden taki, bądź nawet podobny zespół, a odszczekam cały ten wpis.

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl