środa, 22 stycznia 2025

(*) John Sykes

Z dużym smutkiem oraz pewnym rozgoryczeniem przyjmuję śmierć Johna Sykesa. Kolejnej ofiary pierd*** raka. Niecałe 66 lat nie jest dobrym wiekiem do umierania.
Dla mnie Sykes był, jest i będzie wzorem metalowego gitarzysty. Genialny gracz, wirtuoz, człowiek pełen pasji i umiejętności. Jestem jego potężnym fanem i odnoszę wrażenie, że podziwiam od zawsze.
Nie pytajcie nawet, czy posiadam z jego udziałem wszystkie płyty Whitesnake, Thin Lizzy, Tygers Of Pan Tang i Blue Murder, przecież to oczywiste. Wstydziłbym się być radiowcem, gdyby mi choć jednej zabrakło. Wracam do tego grania najczęściej, jak to możliwe. Lubię, kocham, przeżywam.
Trudno tak na kartkę papieru przełożyć teraz moje dawne emocje, co czułem słysząc Sykesa po gryfie ślizgi, choćby na "1987" u Whitesnake lub w "Cold Sweat" u Thin Lizzy. Kocham w jego grze młodzieńczość i niewyżytkę - polecam etap jego życia u wczesnych Tygers Of Pan Tang. Jednocześnie rekomenduję kunszt i dojrzałość u Blue Murder. A co do Whitesnake, koniecznie jego podmetalizowaną gitarę w konfrontacji ze staroświecką, hardrockową Mela Galleya, na amerykańskiej edycji "Slide It In". I jak niewiele brakowało, by tej muzyki nie było. John Sykes wcale nie chciał do Whitesnake, ale chciał go David Coverdale, a bogom się nie odmawia. Sykes miał inne wizje i chciał się wykręcić podając za transfer niemożliwą według niego kwotą, na którą Coverdale przystał, tym samym wprawiając Sykesa w osłupienie. W tamtym czasie Coverdale pragnął metalowych Whitesnake, i choć cenił Colina Hodgkinsona, jego gra wydawała mu się archaiczna, zaś Sykesa dosłownie nie z tej planety. Na szczęście pozostają na płytach "Slide It In" oba miksy/oba wcielenia, w sensie oba składy, więc można sobie porównać. Tak bardzo Coverdale doceniał wtedy Sykesa. A potem już wiemy, w konsekwencji płyta "1987", też z Nim. Tak niesamowita, iż w obecnym dwa tysiące dwudziestym piątym, trudno będzie zadziałać na wyobraźnię młodemu pokoleniu, by oddać tkwiące uczucie młodziaków tamtych cudownych dla muzyki czasów. Whitesnake z osiemdziesiątego siódmego, byli jak wylądowanie na Marsie, i taki Elon Musk, ze swym bogactwem i wyostrzonymi kosmicznymi planami, może się w dupę cmoknąć.
Johnie Sykesie, Nawiedzone Studio chyli czoła, pamięć o Tobie w moim sercu na zawsze!

andy

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl