poniedziałek, 2 września 2024

kolega w nocy napisał ...

W trakcie Nawiedzonego, o zdecydowanie późnej, zaawansowanej nocnej porze, odezwał się dawny, numero uno z podstawówki kolega, i zapodał wieść o śmierci Taty. Piekielnie przykro usłyszeć o odejściu kogoś, kogo niemal codziennie widywało się w dzieciństwie, szanowało i lubiło, a po upływie lat nadal czuć tylko dobre prądy. Cały dom Fredzia zawsze był dla mnie przyjazny. Dobrze i jeszcze bardziej dobrze w nim się czułem, lubiłem całą tę familię, a teraz świadomość, iż Fredziu pożegnał właśnie ostatniego z rodziców. Mojego Taty też nie ma od półtora roku - tak ten czas leci. Spójrzcie tylko, Zuleczki nie ma od trzech- i pół miesiąca, a ja nadal myśli z Niej nie spuszczam. Spuszczam jedynie ze smyczy. Zawsze miała u mnie maksimumum wolności, na sznur zapinałem jedynie w najpotrzebniejszych chwilach. Inna sprawa, Zuleczka była pieskiem mądrutkim, pilnującym nas z Mundi, przywiązana uczuciem, nie sznurem.
Wracając do Pana Hieronima, Taty Fredka, boleję, że tyle chorował, wycierpiał się, ta cała powolna męka, niczym strudzona karawana, aż po finisz w hospicjum. Cóż za paskudne miejsce, nawet jeśli zwane 'godną' umieralnią. Miejsce niepozostawiające złudzeń, wyzbyte cudów, perspektyw.
Mógłbym wiele napisać o Fredziu, o jego mieszkaniu, przefajnych Rodzicach, zaprzyjaźnionych sąsiadach - wręcz opiekunach, przyjaciołach domu - co i pianinie w salonie skromnego mieszkanka siódmego piętra, dziesięciopiętrowego bloku. To właśnie w tym domowym gnieździe, po raz pierwszy usłyszałem o Elvisie Presleyu. Akurat w dniu, w którym podano wieść o jego śmierci. Końcówka wakacji '77, a w telewizji podają, że odszedł król rock 'n' rolla. Któż to taki? - zaraz mnie zafrapowało. Zaraziło jednocześnie dwunastolatka chęcią dowiedzenia się, co to za król, bo jednak król, to przecież nie byle kto. Tym bardziej król śpiewający, z gitarą, nie jakiś tam kolejny z tych, co tylko ścinają łby. Król z bajki, z rozdziału: o dobrych.
Uświadomiłem sobie, nigdy już nie trafi się okazja spotkać Mamy i Taty Fredka, uśmiechnąć się, powiedzieć: dzień dobry, zapytać o zdrowie i z nutką sentymentu skierować do nich, coś w rodzaju: a pamiętacie Państwo... jak z Fredziem hałasowaliśmy grając w żołnierzyki, albo, kiedy z jego pokoju, poza polem bitwy dla naszych mocarnych armii wojskowych miniaturek, urządzaliśmy zwykłe boisko do nogi. Wszystkie barwy i młodzieńcze emocje przechodziły przez te nasze mieszkania. Działo się, a ci nasi rodzice cierpliwi i zawsze w nich tak dużo miłości. Nadal przydałoby się.

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 24.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm