wtorek, 24 września 2024

diabeł we mnie

Dumny jestem z WiniaryBookings, z zakontraktowania przez Agencję mego Tomka koncertu Michaela Schenkera. W życiu bym nie pomyślał, że moje Syncio z kompanami kupią taką ofertę. Michael Schenker to jeden z moich herosów, gitarowych bogów młodości i nie tylko, wszak słucham Go od zawsze - na zawsze. Od epoki gięcia kości, kiedy jako czternastolatek wywijałem po pokoju w tempo podwójnego live'u "Strangers In The Night". W tamtych rytmach/melodiach i gitarowych ślizgach, zaznaczyłem życia sens. Całe tamto granie stoi synonimem najwyższej jakości hardrock/metalu. Wychodzi na to, iż do Krakowa muszę pojechać, o ile zdrowie da, a po drodze nie spotka mnie żadna przykra okoliczność. Ostatnie wiosny nie oszczędzają. Wielbiona pora roku szyje Andy'emu ponure garnitury, ale nie zniechęcam się.

Muszę w tym miejscu koniecznie Szanownym Państwu jeszcze o czymś napomknąć. Otóż, chodzi o nowy album głosu UFO, Phila Mogga, i oczywiście całej jego ferajny, w której m.in. genialny Neil Carter. Grupa Moggs Motel, nowa rzecz, w ostatnich tygodniach niewychodząca z odtwarzacza. Zapewne nowy Schenker, z nowymi wersjami klasyków UFO, też by nie wychodził, gdyby tylko dystrybutor mi go dosłał. Ostatnio różnie bywa. A zamówiłem za pieniądze, nie na krzywy ryj. Jedynie radiowcy-ważniaki załapują się bez stania w kolejce. Ze mnie jednak żaden taki.
Abstrahując od przyziemności, generalnie chciałem się odnieść do Moggs Motel. Zauważyłem, iż machina promocyjna postawiła na sprzyjanie nowemu Schenkerowi - bo wiecie Państwo, gwiazdy tam są; czy to Axl Rose, czy Slash, Roger Glover, Biff Byford i kto tam jeszcze. Tego powodem płytę da się nieźle sprzedać i bez większego wysiłku wypromować. Co nazwisko, to gigant, a przecież już, choćby tylko nazwisko szefa całego tego przedsięwzięcia, brzmi jak milion dolarów, a w najgorszym razie, jak strzelista glanc ozdoba na czubie choiny. I w tym tłoku, jakiś tam Phil Mogg, bez podobnie splecionego gwiazdorskiego otoczenia, odstaje. I to jest w myśleniu błąd. Proszę nie dać się zwieść. Kapitalna płyta. Rewelacyjnie zaśpiewana, a melodie takie, że serce wyrywa. Do tego aranże, instrumentarium, pomysły, dobre tempa oraz okładka. Jednymi słowy: czadzik. Łapię się na nieustannie tupiącej nóżce, czy to przy "The Wrong House", "Weather", "I Thought I Knew You", i w którymkolwiek innym albumowym fragmencie, zaś "The Princess Bride" wbija w chmury - rewelacja!. Zagrane w ostatniej audycji "Sunny Side Of Heaven", też nie od macochy. I została nam jeszcze na kresie płyty blues ballada "Storyville" - rzecz rodem z nowoorleańskiej dzielnicy czerwonych latarni. Dawno UFO nie wspięli się na taki numer, na szczęście w odwecie wymyślili go sobie nowowstępujący na pokład Moggs Motel. Może by zatem i ich ściągnąć do nas. Głowę daję, roznieśliby areny, posypałyby się tynki, czapy zdmuchnęłoby ze łbów.
Szkoda, że moi Słuchacze na tę płytę w ogóle nie reagują. Prosić się nie będę, wychodzi na to, iż to jedynie moja muzyka. Wydrzeć jej sobie nie dam, a zniechęcić brakiem komplementów nie ma szans. Choćby mnie wszyscy namawiali do zaprzestania łomotu na nawiedzonym FM, nie przejdzie. Proszę na to nie liczyć. Nawet kosztem zjazdu słuchalności. Nie zaprzedam duszy żadnym z harfami aniołom. Tym zuchwalej do serca przygarniam słowa jednej z piosenek ostatniego albumu Joanne Shaw Taylor: Devil in me.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 24.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm