Uwielbiałem Jego brzmienie, rozpoznawalność i swobodę uprawiania hard rocka. W jego grze czuć było pasję, a i dominację w stadzie. To się nazywa charyzmą, a jest to cecha obecnie coraz rzadsza. Helge Engelke był poetą gitary elektrycznej, lubiącym wypuszczać słuchacza w nieznane. Fantastyczna postać. Nie ma już wśród nas kolejnego mojego gitarowego bohatera, ech! Z łezką w oku, choć przez moment, powspominam jego osobę w najbliższym 'nawiedzonym'. Pomimo, iż planowałem na jutro nieco inne nastroje. A tak w ogóle, przecież miało mnie nie być.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"