wtorek, 1 października 2019

po wizycie w Grodzisku

Wyciągnąłem zza chmur nieco słońca i od rana nastawiłem orkiestrę Huey Lewis And The News. Grupa właśnie przygotowuje nowy album, który już na początku przyszłego roku. Na razie w sieci udostępniono pierwszego singla "Her Love Is Killin' Me" - jest jak zawsze optymistycznie, r'n'rollowo/swingująco, więc oby cała taka płyta. Równie dobra, co "Sports" czy "Fore". A ja właśnie przypominam sobie 9-letnie "Soulsville". Byłem nim w 2010 r. niemiłosiernie rozczarowany, a dzisiaj... Dzisiaj to całkiem fajna muzyka, tylko musiała się odleżeć.
W niedzielę pod posępnym niebem (niekiedy też w deszczu) Warta zagrała kolejny domowy mecz w Grodzisku Wlkp. Pojechaliśmy z Tomkiem Ziółkowskim i jego Matim trochę Zielonym pokibicować. Poskutkowało. Pokonaliśmy legnicką Miedź 2:1 (bramki dla nas Łukasz Trałka oraz Adrian Laskowski), pomimo niewykorzystanej jedenastki pod koniec pierwszej połowy. Warta prowadziła grę i miała wszystko pod kontrolą, aż do czasu objęcia prowadzenia 2:0. Później szyki się poluzowały, co wykorzystał były legionista Henrik Ojamaa. Na ostatnich pięć minut zrobiło się trochę nerwowo, ale uszliśmy z życiem. Jest zwycięstwo, jest prowadzenie w tabeli, jesteśmy tuż przed Radomiakiem, który ma tyle samo punktów - tutaj bilans bramkowy działa na naszą korzyść.
Fajnie było w kameralnej otoczce zobaczyć kilka wciąż nieźle kopiących gwiazd, jak wspomnianego Ojamę, bądź bramkarza Miedzi Łukasza Załuskę (niegdyś nawet występującego w Celticu Glasgow) czy byłego lechitę Łukasza Trałkę, z którym po meczu udało się przybić piątkę. Jak zresztą niemal z wszystkimi pozostałymi Warciarzami. Największa uciecha dla 12-letniego Matiego, który przy każdej tego typu okazji wystawia dziuba do kadru wraz z kimś piłkarsko ważnym. Tym razem nawinął się Luki Trałka, a na pewnej nieudostępnionej tu fotce zarysował się przy Trałce i Matim nawet kawałek mojego nosa.
Więcej Tomka kosztowała benzyna niż te nasze trzy bilety. W Grodzisku bilet wstępu wycenia się na 5 zł, tym samym zachęcając kibiców Warciarzy do uczestnictwa. Kochani, to jest zaledwie czterdzieści parę kilometrów. Naprawdę warto - warto dla Warty! Pomimo, iż krzesełka pod krytą trybuną wszystkie bez wyjątku obsrane przez wszędobylskie gołębie. I nikt ich dla potrzymania swojskiego nastroju nie czyści. Oprócz więc wyłaniających się z boiska emocji, jednocześnie stajemy w gardę z ptaszkami, które kontratakują niczym słynne filmowe imperium. Jest miło i sympatycznie. Warto więc na ten przytulny stadionik z jeszcze jednego powodu, otóż właśnie na nim Groclin kilkanaście lat temu zremisował bezbramkowo z Manchesterem City. Bo jak zapewne pamiętamy, jeden do jednego było w samym Manchesterze, po kapitalnym trafieniu z rzutu wolnego przez Sebastiana Milę. A więc to także miejsce z kawałkiem historii.
Wracając do niedzielnego spotkania, byłem ostatnim szczęśliwcem, który kupując bilet załapał się na druk A4 ze składem obu jedenastek, w tym ich rezerw, czwórki sędziów, obserwatora czy delegata z ramienia PZPN. Dzięki temu mogę podzielić się ową rozpiską na jednym z frontowych zdjęć.
Miłego oglądania.

P.S. Widzów na meczu 1200. 


Wejście na stadion. Zaraz po lewej stoisko z kiełbaskami. Albo biała, albo hot dogi po 15 złotych.
dojeżdżając na stadion
już prawie jesteśmy
widać reflektory

niebezpieczeństwo czai się...
... i może nadejść znienacka
to cieszynka po golu na dwa zero




Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"