poniedziałek, 7 października 2019

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja z 6 na 7 października 2019 / Radio "Afera" - 98,6 FM Poznań




"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, 6/7 października 2019 - godz. 22.00 - 2.00
 
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl 


realizacja: Janek Mojżeszewicz
prowadzenie: Andrzej Masłowski







BETH HART - "War In My Mind" - (2019) - nie będę twoją mamulką, ni żoną, nie licz też na to, że cokolwiek w tobie naprawię, ja chcę tylko twego alkoholu, bym mogła doprowadzić cię do szaleństwa - zdaje się sugerować najlepsza blues'rockowa wiedźma w kapitalnym, a jednocześnie inicjującym płytę nagraniu "Bad Woman Blues". Powtórka z ub.tygodnia, ale nie mogłem się powstrzymać. Zakochałem się w tym kawałku i obrzućcie błotem, nic nie poradzę. Wyciągnięte z jądra płyty skupione "Sister Dear" oraz żywsze "Spanish Lullabies", to kolejnne dowody wszechstronnej muzykalności Beth, a jednocześnie dalsza jej część wyssanych z serca spostrzeżeń, w tym apel do Susan, jednej z jej sióstr, by ta wybaczyła komasowaną do niej latami złość. Muzyka najlepszą drogą do poprawienia relacji z kimś, kogo się kocha, a nie zawsze jest sposobność, by o tym patrząc w oczy powiedzieć.
- Bad Woman Blues
- Sister Dear
- Spanish Lullabies

CETI - "Snakes Of Eden" - (2016) - w najbliższą sobotę 12 października warto wybrać się do "u Bazyla". Grzegorz Kupczyk, Marihuana i reszta wężowej kompanii, zagrają koncert z racji zespołowej 30-tki. Trzeba dotrzeć, repety nie będzie.
- Fire & Tears
- 2027

NEW MODEL ARMY - "From Here" - (2019) - dzień po Ceti kolejny mocny koncertowy akcent w naszym mieście. Do "Tamy" zawitają post-punkowcy z New Model Army. Najlepsza w tej dziedzinie machina, na której koncertach byłem już trzykrotnie, ale czwarty też nie zaszkodzi. Nie połknę go w całości tylko dlatego, by na dwudziestą drugą zdążyć do radia. Czego się nie zrobi dla naszego kolejnego usłyszenia.
- Setting Sun

POST MALONE - "Hollywood's Bleeding" - (2019) - okropna płyta, kompletnie nie z mojej bajki. Co za badziewie. Ni to rap, ni jakiś vocoderowo przemielony śpiew. Co to w ogóle jest? Jakiś bełkot, w którego zachwyt wtapiają się dzisiejsze dzieciaki - w tym moje 26-letnie pachole. Cóż, różnica pokoleń. Pożyczyłem od młodzieńca płytę, by zaserwować Szanownym Państwu kawałek z Ozzym, bowiem tak się złożyło, że poczciwy Sabbaciarz przyjął zaproszenie od tego, ni to rapera, ni piosenkarza. Byłaby to być może nawet całkiem fajna piosenka, gdyby to mnie dopuszczono do jej ostatecznego produkcyjnego szlifu. Na początek jednak dałbym wolne głównemu sprawcy tego albumowego wyczynu.
- Take What You Want - {featuring OZZY OSBOURNE and TRAVIS SCOTT}

============================
============================


GINGER BAKER
(19 VIII 1939 - 6 X 2019)

kącik poświęcony Artyście





CREAM - "Those Were The Days" - (1997) - już przed tygodniem miałem przy sobie to 4-płytowe retrospektywne pudło Cream. Myślałem, by zagrać coś w intencji ciężko chorego Gingera, który leżał w śpiączce, i dla którego zapewniano, że i tak nie było większych szans, ale że cuda się zdarzają... Nie tym razem. Wczoraj pożegnaliśmy perkusistę Cream na zawsze. Ale przecież nie tylko perkusistę grupy, w której tercetował z Jackiem Bruce'em oraz Eric'kiem Claptonem, bo i też cenionego muzyka wielu innych formacji, co niedawno przeze mnie przypomnianych Blind Faith, jak też Alexis Korner Blues Incorporated, Graham Bond Organisation, Baker Gurvitz Army, a nawet przez moment Hawkwind.
- Crossroads - {Robert Johnson cover} - {koncert z Winterland Ballroom w San Francisco, Kalifornia, 10 marca 1968 r.}
- White Room - {koncert z Oakland Coliseum Arena w Oakland, Kalifornia, 4 października 1968 r.}

=============================
=============================

YOGI LANG - "A Way Out Of Here" - (2019) - korki z szampanów, cóż za niespodzianka. Na miesiąc przed oficjalną premierą możemy już słuchać najnowszego Yogiego. Jak zawsze natchnionego i momentami nieco PinkFloyd'owskiego, choć tyciu innego niż na 9-letnim już "No Decoder". W poniższe promo Nawiedzone Studio zaopatrzył Piotr "nie tylko maszyny są naszą pasją". Przed kilkoma dniami odbierałem od niego garść kompaktów, wsiadając po nie na jednym z przystanków autobusowych do wypasionego porszaka Piotrka, i jak zwykle zupełnym "przypadkiem" właśnie gościł w jego odtwarzaczu jeden z najlepszych momentów polecanej płyty. Piotrek to gość, który wie, jak muzycznie podpalić kogoś takiego jak ja. Zawsze wyskubie jakąś perełkę, którą od razu człowiek pragnie posiąść na zawsze. Nie inaczej było tym razem.
- Shine On Me
- Freedom Of The Day
- Early Morning Light - {instrumentalny}

RPWL - "Live From Outer Space" - (2019) - tydzień po Yogim Langu ukaże się podwójny live RPWL. To już siódmy koncertowy album, jeśli niczego nie przeoczyłem. Mamy tu rejestrację show z holenderskiego Zoetermeer, z 7 kwietnia tego roku. W tym czasie grupa także zagrała w przyssanym do granic Poznania Suchym Lesie, promując znakomity album "Tales From Outer Space". Ale przestrzegam pełne odwiecznej zawiści środowiska, to są Niemcy! Podpowiadam ów fakt najdelikatniej jak potrafię, by w razie konfliktów sumienia, szybko z tej muzyki wycofać źle ulokowane uczucia.
- Roses
- Unchain The Earth

RUNRIG - "The Last Dance" - (2019) - 18 sierpnia 2018 r. odbył się pożegnalny i jednocześnie rewelacyjny koncert Runrig w sercu ich Szkocji. A konkretnie, w Parku Miejskim w Stirling. W przecudownie położonym miejscu, gdzie natury łono wije się w okowach zamkowych murów. Niebawem tego trzypłytowca zrecenzuję, tym samym nie będę teraz wypalać słów, które gromadzę na tamtą okoliczność.
- Intro / comprising excerpts of Recovery & The Brolum
- The Years We Shared
- Protect And Survive
- Rocket To The Moon

LANA DEL REY - "Norman Fucking Rockwell!" - (2019) - kolejna fantastyczna płyta Amerykanki. Natchniona, zmysłowa i jak zawsze odważna. Niekiedy niegrzeczna, pomimo iż tradycyjnie podana w subtelnym tonie. Jakże wielką zmyłą wydaje się przesiąknięte romantyczną aurą śpiewanie Lany, ale właśnie o to chodzi.
- Doin' Time
- The Next Best American Record

KEANE - "Cause And Effect" - (2019) - popularność Wyspiarzy z Keane możemy uznać za jeden z muzycznych cudów obecnej epoki. W czasach wyprutych z dobrych emocji jest jednak zapotrzebowanie na takie muzykowanie. Na tak emocjonalnie śpiewającego Toma Chaplina oraz na jego równie zręcznie poruszających się po melancholijnym polu rocka kolegów. Keane najnowszą płytą tylko ugruntowali silną pozycję, jaką w pop/rockowej ekstralidze posiadają od zawsze.
- Phases
- I'm Not Leaving
- Thread

CARPENTERS - "Made In America" - (1981) - ależ to urocze, by nie rzec: prześliczne. Ostatnia płyta Karen i Richarda Carpenterów. Ponoć ich ulubiona w całym dorobku. Od dawna posiadam wiele płyt Carpenters, lecz akurat tej długo nie miałem. Przywiozłem niedawno z Berlina, jako jedną z największych życiowych zaległości. Nie wszystko da się mieć, choć niektórym Słuchaczom wydaje się, że na pewno wszystko mam. Nie, nie, i jeszcze raz nie. Mam dziewięćdziesiąt procent, ale te do szczęścia brakujące dziesięć procent, zbieram latami i końca nie widać. Karen, która zmarła dwa lata po wydaniu tego albumu, w tamtym okresie porała się z mocno doskwierającą anoreksją (wówczas mawiano na tę chorobę jadłowstręt), zaś Richard przystąpił do sesji tuż po wydźwignięciu z nałogu narkotykowego. Pomimo panującej burzy panowała tu stylistyczna czystość i jak zawsze piękne śpiewanie.
- Those Good Old Dreams
- Strenght Of A Woman
- Because We Are In Love (The Wedding Song)

================================
================================

KAREL GOTT
(14 VII 1939 - 1 X 2019)

kącik poświęcony Artyście





KAREL GOTT - "Ta Pravá" - (2018) - ostatnie studyjne dzieło czeskiego Toma Jonesa. Kupiłem je 1 grudnia 2018 r. podczas pobytu w Pradze, w firmowym sklepie Supraphonu. A więc w sklepie wytwórni, dla której Karel Gott realizował się przez całe życie. Recenzując płytę w grudniu ub.roku wyceniłem jej wartość na bezpieczne trzy i pół gwiazdki, dzisiaj to już widok z góry najwyższej, ale do wszystkiego trzeba dojrzeć.
- Bez Tebe Mám V Duši Splin - {Love Really Hurts Without You} - Billy Ocean cover
- Ta Dáma Vi Své - {Lady In Red} - Chris De Burgh cover
- Na Sedm Strun Budu Hrát - {Can't Take My Eyes Off You} - Frankie Valli And The 4 Seasons cover
- Ta Pravá

KAREL GOTT - "My Czech Favourites" - (1972) - najsłynniejsza piosenka Karela Gotta, a i jeden z songowych faworytów najwcześniejszego mojego etapu życia. W epoce nie miałem tej płyty. Mieli ją niemal wszyscy moi koledzy, a raczej ich rodzice, gdyż ci nie zapomnieli upolować tego, co dobre, w tej czy innej księgarni. Moi poczciwi staruszkowie nie przykładali do muzyki większej wagi, nie mieli też parcia na kolekcjonowanie aktualnych przebojów, więc zlizywałem parkiet. Owszem, jakieś tam płyty w domu mieliśmy, ale byli to raczej Mieczysław Fogg lub ulubienica mojej Mamy, Irena Santor. Ale żeby zaraz Karel Gott, Abba czy nie daj Bóg Niemen, to już niekoniecznie. Dlatego wpraszałem się do "piłkarskich" kumpli i tam słuchałem płyt, o jakich wówczas marzyłem. Na domiar happy endu jednak dodam, iż wkrótce ja także zacząłem do domu co lepsze kąski znosić. "My Czech Favourites" kupiłem z opóźnieniem, gdy już nikt płytą się nie ekscytował. Tym samym nie byłem na czasie, co jednak zupełnie nie przeszkodziło mi zachować o niej dobrej pamięci.
- Lady Carneval

KAREL GOTT - "Karel Gott '78" - (1977) - najmniej lubiłem tę płytę spośród żelaznej trójcy, do której w mej prywatnej hierarchii wówczas należała ta, jak też "Karel Gott '77" i przede wszystkim "From My Czech Song-Book". Taki jakiś frywolny był Gott na "Karel Gott '78", ale i to nie przeszkadzało mi, jako pozytywnie do życia nastawionemu trzynastolatkowi, słuchać tej muzyki z szampańskim entuzjazmem. Zaś "Dom Wschodzącego Słońca", to naprawdę było coś. Nawet w śmichu-chichu Szwejkowym języku zaprezentował się całkiem dostojnie. I do dzisiaj brzmi przekonująco. A te żeńskie wokalizy, prawdziwe wow!
- Dům U Bilých Bran - (The House Of The Rising Sun) - utwór tradycyjny, choć w tym przypadku, jako The Animals cover

KAREL GOTT - "My Czech Goldies" - (1982) - anglojęzyczny album z piosenkami, które w latach wcześniejszych rzecz jasna pepiczkowały. Dzięki anglo-odzieniu niektóre songi zabrzmiały tu niczym twórczość epoki sweetly fifties.."Are You Crying?" wystarczającym tego dowodem. Znalazł się tu również hołd dla Beatlesów, w odpowiednio zatytułowanym "Beatles", ale jakoś zabrakło czasu.
- Are You Crying?

KAREL GOTT - "Karel Gott '77" - (1976) - ooo, to jest super album. Cały w smisznym języku, ale naprawdę wyborny. I choć we wczorajszej audycji poświęciłem Artyście całą godzinę, zabrakło jednak czasu na więcej dowodów uwiarygadniających me zapewnienia. Poszły więc w eter zaledwie dwie pierwsze z krawędzi wydłutowane piosenki. Z albumu, który miał nie tylko dobry repertuar, ale też przeurocze orkiestrowo-socjalistyczne brzmienie. Trzeba posłuchać, pewnych rzeczy nie da się opisać.
- Citim - (Feelings) - Morris Albert cover
- Můj Adresář

KAREL GOTT - "Romantika" - (1978) - do poduszki scoverowany Elton John. Kto do końca dotrwał, chyba nie żałował. Przynajmniej taką mam nadzieję. Jeśli kogoś Karelem Gottem wkurzyłem, jak najbardziej nie przepraszam. Chętnie powkurzałbym jeszcze, tylko zrobiła się druga w nocy, i trza było do sitka zarzucić: do usłyszenia ...
- Deštivý Den - (Your Song) - Elton John cover

================================
================================





Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"




8-tygodniowa Pepitka przecudowna. Czarna panterka, o czerwono-krwistych kolorystycznie ryknięciach pyszczka, bowiem kociego"miau" gapcia jeszcze nie potrafi. Oczy ma zielone i idealnie zaokrąglone, niczym przyczepione pluszakowi guziki.
Niebezpieczeństwo czai się z ukrycia.
Zabawa, zabawa, jeszcze raz zabawa. Pepitka nie traci energii. A jeśli nawet, nową pozyskuje błyskawicznie. Człowiek pierwszy raz zobaczy takie cudo, kocha na zawsze.

Popołudniowa kawa i przedaudycyjny drink - Syncio polewa.