niedziela, 20 stycznia 2019

(*) Paweł Adamowicz, Janusz Kozioł, Ted McKenna





PAWEŁ ADAMOWICZ (2.XI.1965 - 14.I.2019) 
JANUSZ KOZIOŁ (1.IX.1950 - 18.I.2019)
TED McKENNA (10.III.1950 - 19.I.2019)

(wiem, że nie należy stawiać kropek pomiędzy, ale tak jest czytelniej)





Kończący się tydzień nie był dobry. Dał jednak wiele do myślenia. I choć nie wszyscy z gdańskiej tragedii wyciągną właściwe wnioski, warto o tym mówić, warto uświadamiać. Zawsze przecież jest szansa na przywrócenie dobrych emocji, szczególnie u tych, którym lejce popuściły w stronę zła.
Obejrzałem znaczną część ceremonii pogrzebowej z Bazyliki Mariackiej. Spodobała mi się przemowa Ojca Dominikanina. O tym, byśmy skończyli z nienawiścią i wyrazili sprzeciw wobec pogardy na ulicach czy w parlamencie. Słuchający tych słów, a siedzący w dalszych rzędach, już za prezydentami Kwaśniewskim, Wałęsą oraz Komorowskim, pełniący funkcję prezydenta Andrzej Duda wraz z pełniącym funkcję premiera Mateuszem Morawieckim, mieli miny nietęgie. Powyższe słowa były przecież głównie skierowane do ich wzniecającego konflikty obozu. Obozu, który wstrzyknął po wiadomych wydarzeniach sprzed blisko dziewięciu lat tyle jadu, iż konflikt rodów Hatfieldów i McCoyów wydaje się pestką.
Byłem pełen podziwu wobec prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który dotarł do bazyliki już o 11-tej. Cztery godziny w tych ceglastych murach, gdzie czub budynku wzbija się w chmury, i gdzie zapewne powietrze skute lodem, wytrzymać taką czasową rozpiętość, to jest coś.
Przybyli i ci od serca, jak wspomniani prezydenci, co też Jerzy Owsiak, Aleksander Hall, Bogdan Borusewicz, Donald Tusk czy nasz prezydent Jacek Jaśkowiak, dotarli też oficjele ekipy rządowej, ale znowu sprawę olał Jarosław Kaczyński. Nie dość, że z Mazurek i Terleckim specjalnie nie dotarli na minutę ciszy w Sejmie, to teraz nastąpił ciąg dalszy. Lecz nie zajmujmy się Kaczyńskim. Człowiekiem o haniebnym wzroście - jak ktoś ostatnio trafnie typa scharakteryzował. Tak samo odpuśćmy sobie konstrukcyjną wadę pana Wojciecha Cejrowskiego, dla którego smutek i szum wokół prezydenta Adamowicza bliski był szlochom po Stalinie. Śmieszny bosak, któremu własne stopy dłutują mózg. Wszyscy ci pełni jadu ludzie potrzebują psychoanalityków, lecz szkoda na nich czasu i pieniędzy. Lepsi nie będą.
Skoro już powołuję się na cytaty, chyba najbardziej przypadły mi do gustu słowa: dziś potrzebna jest cisza, lecz nie wolno nam milczeć. Choć z czyich ust wyszły, nie pomnę.
Brat Pawła Adamowicza wzruszająco skonkludował, iż po wydaniu przez narodowców politycznego aktu zgonu na jego brata, nie spodziewał się odebrać w niedługim czasie aktu śmierci faktycznej. Ale było też poruszająco, gdy rodzicom przyszło w pożegnaniu musnąć dłońmi o urnę syna.
W mojej opinii Paweł Adamowicz był prezydentem na jakiego zasługuje Polska, lecz jak to w 1988 roku obwieścili Iron Maiden w finałowej fazie albumu "Siódmy syn siódmego syna": "... tylko dobrzy umierają młodo...".
Przed bodaj dwoma tygodniami na Facebooku pojawił się apel o datki na leczenie Pana Janusza Kozioła. Potrzebna kwota: 30.000 złotych. Po kilku dniach było już na koncie złotych 150.000. Na poparcie powagi sytuacji wymowne zdjęcie lektora, który na nim z zarysowanym uśmiechem, lecz przykrywającym ból, a wydobywającym się spod rurki nieprzerwanie dostarczanym mu tlenem. I co tu dużo mówić, choroba paskudna, która w konsekwencji doprowadziła Artystę-lektora do uduszenia.
Janusz Kozioł posiadał wspaniały, bardzo charakterystyczny głos. Głos znany nam wszystkim, a lubiany przez jeszcze szersze grono. To głos z tej samej bajki, co specyfika barw po fachu kolegów: Tomasza Knapika, Macieja Gudomskiego, Wojciecha Gąssowskiego, Jarosława Łukomskiego czy nieżyjącego już Lucjana Szołajskiego.
Wielka strata, wręcz nieoszacowana, tym bardziej, iż coraz trudniej o tak charakterystyczne postaci w tym fachu. Głosu Pana Janusza można było słuchać i słuchać.
Na tym nie koniec czarnej serii. Bo oto wczoraj dotarła do mnie wieść o śmierci Teda McKenny. Perkusista zmarł na stole operacyjnym podczas rutynowej operacji przepukliny. Podobno podczas niej wystąpił krwotok, którego chirurgom nie udało się powstrzymać.
Ted McKenna zagrał m.in. w 1971 roku na drugiej płycie formacji Tear Gas "Tear Gas". Płytę prezentowałem przed kilkunastoma laty w Nawiedzonym Studio, lecz wymaga ona przypomnienia. Ponadto Ted był członkiem ekipy Michaela Schenkera. Grał u niego już w latach 80-tych, ale niedawno po latach powrócił. Dowodem ostatni album Schenkera "Resurrection", nagrany pod szyldem Michael Schenker Fest. Kapitalne ub.roczne dzieło, które niedawno w Polsce nawet firma Mystic drastycznie przeceniła, ponieważ nie sprzedano go wedle oczekiwań. Ale cóż, żyjemy w kraju, w którym przeciętny Kowalski jeśli deklaruje status sympatyka rocka, w kółko katuje jedynie Queen, Pink Floyd, Dire Straits i Metallicę. Czego więc oczekiwać.
Pod koniec minionego roku ekipa Schenkera, wraz z McKenną oraz wszystkimi z nowej płyty wokalistami dotarła do Łodzi. Bardzo chciałem dotrzeć na tamten koncert, ale nie udało mi się pod nikogo podpiąć. Żałuję, ale tak mi widać było pisane.
McKennę usłyszymy też fragmentarycznie na płycie "Naked Thunder" Iana Gillana, gdzie dzielił perkusyjne łoże wraz z Simonem Phillipsem. Ponadto u Rory'ego Gallaghera, a przede wszystkim w krótkotrwałej formacji The Sensational Alex Harvey Band, gdzie występował u boku swego zwariowanego kuzyna, a jednocześnie lidera Alexa Harveya.
Alex Harvey uwielbiał kabaret, wodewil i burleskę, nawet stroił się "cyrkownie", i te wszystkie fascynacje przerzucał na grunt rocka. Stworzył swoisty kabaret/rock teatr, lecz mało kto o nim już dzisiaj pamięta. Harveya też już z nami nie ma, i to od grubo ponad trzydziestu lat. I chyba też warto byłoby przypomnieć tę formację w jakiejś z moich audycji. Oczywiście, o ile kogokolwiek ten temat interesuje.
Zamknijmy więc kończący się czarny tydzień, niech pokryje go kurz, lecz pamięć o zmarłych zachowajmy na zawsze.
Dzięki za wszystkie pozostawione dobra, a teraz brnijcie do świata lepszego...






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
 Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"