czwartek, 5 kwietnia 2018

REVERTIGO - "Revertigo" - (2018) -









REVERTIGO
"Revertigo"
(FRONTIERS RECORDS)

**3/4






Sztokholmski duet Revertigo oficjalnie zwarł swe szeregi całkiem niedawno, pomimo iż tworzący go muzycy: Mats Levén (wokalista Candlemass) oraz Anders Wikström (gitarzysta Treat), znają się od mniej więcej trzech dekad. Dlatego nie mylmy ich z fajną pop-rockową australijską, i niefunkcjonującą już formacją, o bliźniaczo brzmiącej nazwie Invertigo, a skoligaconą w pewnym sensie z dumą krainy Aborygenów, grupą Pseudo Echo - a wszystko za sprawą łączników obu tamtych ekip, braci Leigh: gitarzysty i klawiszowca Jamesa oraz perkusisty Vince'a. Revertigo oraz Invertigo, to dwa niezależne twory, pomimo iż na omawianym właśnie albumie znalazło się mogące wzbudzać także pewne skojarzenia nagranie "In Revertigo".
Revertigo grają melodyjnego rocka, lecz nie boją się zabrzmieć mocniej, a czasem wręcz brudniej. Śpiewający Mats Levén lubi dosypać chili, przez co jego wokal jest wypadkową gardeł Axla Rose'a (Guns N'Roses), Jakoba Samuela (The Poodles) oraz Andiego Derisa (mniej z obecnego wcielenia Helloween, a raczej z okresu, gdy rządził we wczesnych Pink Cream 69). I choć Szwedom bliżej do wspomnianych Guns N' Roses lub Poodles, zamiast do grunge'owych Soundgarden, Mudhoney czy Stone Temple Pilots, to parafrazując klasyka: z twarzy są podobni zupełnie do nikogo. I dobrze, oznacza to, że już na starcie dorobili się własnego stylu. Tym samym Levén i Wikström nie obrali łatwej drogi, a rzucili wyzwanie wymagającemu odbiorcy.
Nie spodziewajmy się ugrzecznionych melodyjek, ponieważ panowie grają szorstko (bezkompromisowa gitara, której nawet nie łagodzą okazjonalne komputery czy instrumenty klawiszowe) i bez makijażu. Nawet jedyna w zestawie ballada "Unobtainium" zdmuchnie ze sceny rozbujane płomienie zapalniczek. I nie sądzę również, by Revertigo zechciało teraz oraz w przyszłości puszczać oczko do rozmarzonych serduszek, dlatego na omawianym albumie zdecydowany prym wiodą solidnie podrasowane żywiołowymi tempami 3-5-minutowe hard/piosenki, spośród których przed szereg wystają: przebojowo się niosące "Symphony Of Fallen Angels" (mój faworyt!) oraz niewiele pod tym względem ustępujące, choć nieco krótkawe "Break Away". I jeszcze jedno, bo choć Revertigo lubią gdzieniegdzie z lekka pogrunge'ować, to jednak zapatrzeni w Pearl Jam lub Nirvanę sympatycy odrzucą tę płytę na samym starcie.
No i jeszcze ta okładka. Bardziej nasuwająca skojarzenia z kolejnym tworem Rage Against The Machine lub jakimś innym core'owym czadem, a przecież niegdyś okładki zawsze wiele podpowiadały, w dodatku na ich podstawie kupowało się w ciemno. Tą zatem polecam się nie sugerować. 
Reasumując: ciekawa grupa, której co prawda jeszcze daleko do doskonałości, jednak od czegoś należało zacząć.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"