środa, 20 września 2017

ORCHESTRAL MANOEUVRES IN THE DARK - "The Punishment Of Luxury" - (2017) -









ORCHESTRAL MANOEUVRES IN THE DARK
"The Punishment Of Luxury"
(WHITE NOISE)

**1/2






Przed laty w Legii Warszawa na pozycji środkowego obrońcy występował taki piłkarz Dickson Choto. I w tym miejscu będzie nam potrzebna fonetyka, albowiem jego nazwisko wymawia się "czoto". No i zdarzyło się - pewnie nie po raz pierwszy - że mu jeden mecz ewidentnie nie wyszedł. Przez niego stołeczni zawalili ważne ligowe spotkanie, a następnego dnia wytłuszczony nagłówek jednego z ogólnopolskich dzienników dopytywał: "czo to się stało?". I gdy tak słucham najnowszych OMD, na usta ciśnie mi się podobna myśl. Tym bardziej, że już przecież ostatnimi czasy bywało nieźle. Poprzednie "English Electric" być może też szczególnie nie zachwyciło, ale przynajmniej w dużej mierze zasługiwało na słowa uznania. Ponadto za sprawą jednej wspólnej kompozycji McCluskeya z ex-Kraftwerk'owskim Karlem Bartosem - myślę tu o "Kissing The Machine" - przyjemnie nad całością unosił się duch prekursorów muzyki robotów. Inna sprawa, że w tym samym numerze, w gościnie równie dzielnie spisała się była wokalistka Propagandy, Claudia Brücken. Ogólnie było na czym ucho zawiesić. Ładne kawałki: "Night Cafe", "Helen Of Troy", "Stay With Me" czy "Dresden", popychały album w dobrym kierunku. Zarówno brzmieniowym, jak też wabiły atrakcyjnością melodyczną. Szkoda, że na wydanym przed chwilą "The Punishment Of Luxury" ciekawych pomysłów starczyło ledwie na kilka minut z pierwszego kwadransa oraz kilka następnych w części końcowej. Na przebojowy tytułowy otwieracz "The Punishment Of Luxury", na jeden z dwóch w tym zbiorze najdłuższych, i elektronicznie przywłaszczających mienie Kraftwerk "Isotype" oraz mimo wszystko na okrutnie przesłodzony "What Have We Done" - z gościnnym
udziałem Davida Watsona. Na chwilę zawładnęły mną wspomnienia dawnych przebojów OMD. We wspomnianym wstępnym kwadransie pojawia się także całkowicie nietrafiony "Robot Man". Ów 3-minutowy fragment polecam omijać szerokim łukiem. W zasadzie na tym, gdyby nie jeszcze dwie w miarę udane kompozycje, mógłby nastąpić koniec. To, co się dzieje pomiędzy kompozycjami "Precision & Decay" a finałową "The View From Here" najlepiej przemilczeć. Do głosu dochodzą jakieś dziwne dwu-/trzyminutowe miniatury (wyjątkiem jeszcze - dosłownie i w przenośni - 6-minutowa dłużyzna w postaci "Ghost Star"), bardziej przypominające serię elektronicznych eksperymentów, niż składnych kompozycji. Być może nienasyceni pożeracze elektroniki będą wniebowzięci, dla mnie jednak na tym etapie kończy się świat muzycznych wzruszeń. Stać przecież OMD na lepsze piosenki, niż takie "Kiss Kiss Kiss Bang Bang Bang", a nawet na sporo ciekawsze od mimo wszystko dających się jeszcze posłuchać: "One More Time" czy "The View From Here".
Ogólnie, takie szkolne trzy na szynach.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


("... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")