czwartek, 14 maja 2020

gdy się człowiek porozgląda, trudno o tytuł dla tego posta

Właśnie Warciarze powracają do grupowych treningów, a za moment rozgrywki wznowi Bundesliga. Ponadto, wszyscy zdalnie pracujący biurokraci również od najbliższego poniedziałku zasilą w swoich firmach przydzielone im stanowiska, jak i także już za chwilę powrócą fryzjerzy oraz wiele innych usługowych gałęzi. Niestety, wciąż na mojej mapie dostrzegam miejsca, które choć podobnie nadają się do natychmiastowego użytku, trwają w letargu. Trwają tylko dlatego, ponieważ kierują nimi zwyczajne patafiany. Zwykłe cielaki i namiestnicy podobnych do nich tchórzy, a więc ludzie wcale niewyrażający troski, co jedynie drżące o własne stołki obłudne ciołki. Jest takich osobników cała masa, uwierzcie na słowo Nawiedzonemu. Ten zna się na ludziach. Przeżył na tym łez padole pięćdziesiąt pięć wiosen, i co nieco w życiu widział. Nie tylko połowę Led Zeppelin czy połowę składu Pink Floyd. Dlatego tym bardziej z daleka wywęszy każdego cykora bądź innego przydupasa/hipokrytę. I to są takie sytuacje, kiedy Nawiedzony również jest świadom racji leżącej po jego stronie, chociaż pozostaje mu jedynie z niemocy zawyć.
Nieogarnięta bywa głupota ludzka, jak też wiążąca się z nią wszelaka naiwność, ślepa wiara, łatwa sterowalność oraz co gorsza, bezgraniczne w tym tkwienie. Byle tylko jakoś poszło, byle tylko mi było dobrze - zdaje się wykluwać u takich ludków myślenie. O ile ci mają w swych mózgach wydrążony choć jeden niezainfekowany pętactwem korytarz.
Nawiedzony bacznie obserwuje obecne realia, niekiedy nawet wyglądając poza ich przyziemny horyzont, a wnioski klują się same. Efektem smutna zmanipulowana rzeczywistość, czyli coś, w czym wszyscy ugrzęźliśmy. Takie strachy na lachy i końca nie widać.
Nie będzie więc w tym tekście kolejnego rozpływania się nad lubianą muzyką, nie będzie polityki (rzygam nią), ani nawet czczenia pięknej przyrody. Choć akurat ona zasługuje na osobny, jedyny w tym całym towarzystwie empatyczny rozdział. Niestety, nikt dotąd nie wymyślił, jak opisać zapach kwiatów, więc kto we łbie ma dobrze poukładane, nie izoluje potulnie maseczką gęby. Przy czym, rzeczownika "gęby", użyłem jedynie w celach metaforycznych, nikomu jej nie przyprawiając. Oto kolejny przejaw bezgranicznej głupoty, jakim ponowne wdychanie własnych wyziewów i wydzielin. Jeszcze trochę, a wszyscy skończymy na oddziałach bakteriologicznych, na których wylęgnie się niejeden obcy ósmy pasażer Nostromo. Jedyne, co racjonalnie tłumaczy masowe zakrywanie nosa i ust, to strach przed mandatami. W rzeczy samej zawsze można trafić na kretyna w mundurze, który zechce się wykazać, albowiem wielce prawdopodobne, że na dowaleniu innym, przybędzie mu na pagonie oraz w portfelu.
I jeszcze na koniec dygresyjka. Otóż, powiem Wam moi Drodzy, w dupie mam wszystkie obowiązujące, a zatykające mą gębę obostrzenia, rozporządzenia czy jakiekolwiek nakazo-zakazy - czego i Wam życzę.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"