czwartek, 6 czerwca 2019

JOE JACKSON - "Fool" - (2019) -








JOE JACKSON
"Fool"
(EAR MUSIC)

****





Nie śledzę uważnie kariery Joe Jacksona. Jego płyty kupuję selektywnie, niekiedy wręcz kapryśnie. Cenię jego talent, lubię jako muzyka, choć w żaden sposób nie czuję się do niego przywiązany. I rozglądając się dookoła widzę, że i tak jestem największym jego wielbicielem spośród wszystkich moich muzycznych kamratów.
Jackson zanim dobił do większych scen, grywał w kameralnych klubach, i dopiero w 1979 roku los się do niego uśmiechnął. Wówczas podpisał dobry kontrakt dla A&M Records, co dało mu z rzędu dziesięć płyt studyjnych i bodaj dwie koncertowe. Oczywiście później dalej nagrywał, co czyni po dziś dzień, a jego muzyczna zmysłowość nie przystaje na krok.
Nasz dzisiejszy bohater powszechnie uchodzi za właściciela kapitalnej piosenki "Steppin' Out", która stała się jego znakiem rozpoznawczym, a jednocześnie smakosze pełnych płyt wielbią jeszcze komercyjnie docenione "Body And Soul", choć przede wszystkim wcześniejsze "Night And Day". Tytuł tego drugiego, dał albumowi przyczynek do zmysłowego flirtowania nocno-dziennymi nastrojami, stąd brak w nim podziału na wyświechtane strony A i B, a w zależności od naszego trybu, nastawiamy na nim "night" lub "day". Inna kwestia, iż to taka płyta, z gatunku: trzeba mieć!
Brytyjczyk zgrabnie bawi się nastrojami, do tego wybornie przebiera po fortepianie, i tak nieprzerwanie od czterech dekad. Niekiedy w swej karierze pop/jazzowe łoże dzielił z ambicjami symfonicznymi, co tylko potwierdza jego muzyczną erudycję. Jednocześnie słuchanie jego nowofalowego głosu, który asymiluje się tak samo z jazzem, co z pop music, dostarcza odbiorcy sporej frajdy. I tylko żałować wypada, iż współczesne pasma FM bywają mocno uodpornione na tego typu twórczość.
Najnowsze "Fool" dostarcza wielonastrojowych kompozycji, o równie wielorakiej czasowej przestrzeni. Dlatego szczegółowa analiza tej płyty pochłonęłaby więcej czasu, niż ona sama. A chyba nawet w najbardziej zalatanym dniu znajdziemy czas dla tej niespełna trzykwadransowej płyty. Oczywiście niereformowalnym discopolowym koneserom odradzam dziełko z całą stanowczością, wszak pomimo prób uszczęśliwiania, nie pragnę też niczyjego nieszczęścia.
Do niedawna Jackson grywał pod agendą trio, teraz zaś działa w kwartecie. Czyli on, jego głos i fortepian, plus asystujący basista Graham Maby, gitarzysta Teddy Kumpel oraz perkusista Doug Yowell. I co ci panowie robią, trzeba posłuchać. Choćby niespełna 6-minutowej, a przesz rozwlekłej ballady "Strange Land" (czyżby to była kraina, w której jestem kimś obcym? - zapytuje maestro), bądź finalizującej całość "Alchemy". Tutaj tytuł i dokooptowane smyczki idealnie odzwierciedlają zawartość ("... skosztuj gorzkiego smaku i spójrz, jak żużel zamienia się w złoto...").
Na tym nie koniec. Natrafimy tu jeszcze na konstrukcyjnie epicki "Dave", choć banalnym przyczynkiem do jego powstania było po prostu najpopularniejsze imię z rodzinnych stron Jacksona. Proszę też nie pogardzić tytułowym "Fool", który śmiało pobrzmiewa punkiem i nową falą - a rzecz o superbohaterze, który potrafi rozbawiać. Skoro zaś o takich rytmach mowa, cofnijmy płytę do drugiego w zestawie "Fabulously Absolute", gdzie w rytmie, melodii, głosie Jacksona i jego fortepianie, czuć zatopionych The Jam, The Clash, a niekiedy też Elvisa Costello. Natomiast jako przestrogę weźmy linijkę z tekstu inicjującego album "Big Black Cloud", "...uratuj nas przed wielką czarną chmurą".
Niedobrze, że dałem się ponieść fajnej okładce do "Fool", a jeszcze gorzej, że uległem czarowi towarzyszącym jej piosenkom, bo zdaje się nie mam wyjścia, następną płytę też biorę w ciemno.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"