wtorek, 10 października 2017

STEVE WINWOOD - "Greatest Hits Live" - (2017) -










STEVE WINWOOD
"Greatest Hits Live"
(WINCRAFT RECORDS)

****





"Dziękuję wszystkim muzykom, z którymi przez lata pracowałem podczas tras koncertowych (...), ponadto dziękuję zespołowi produkcyjnemu, moim fanom, a także tym wszystkim, którzy przyczynili się do moich sukcesów" - napisał we wstępie do najnowszego 2-płytowego wydawnictwa koncertowego były muzyk Spencer Davis Group, Blind Faith czy Traffic - Steve Winwood. W podziękowaniach pada również jedno nazwisko: Jamesa Towlera - inżyniera dźwięku, który odegrał znaczącą rolę przy dwóch ostatnich studyjnych albumach naszego bohatera ("Nine Lives" oraz "About Time").
Tytuł "Greatest Hits Live" praktycznie wiele wyjaśnia, jednak szkoda, że wydawca nie pofatygował się poinformować o miejscach i datach realizacji poszczególnych nagrań. Sądzę, że nie tylko każdy radiowiec lub muzyczny kronikarz zechciałby się o szczegółach dowiedzieć, ale zapewne każdy sympatyk, skrupulatnie śledzący przebieg artystycznej kariery pana Stefka. Bo choć całość gustownie opakowano, tenże uszczerbek nie pozwala na pełnię satysfakcji. Muzyczna zawartość na szczęście mocno poprawia humor, przy okazji delikatnie tuszując wspomniane niedostatki.
Na podstawie podanego składu: Winwood-Neto-Bailey-Booth-Da Silva wnioskuję, że owe "największe przeboje koncertowe" pochodzą z jakiejś jednej, w dodatku niedawnej trasy, a ów wydany na świat album zdaje się jedynie odzwierciedlać najciekawsze wykonania poszczególnych kompozycji.
Winwood na scenie jest już od pół wieku, jednak z racji mego krótszego życiowego stażu przychodzi mi przyglądać się jego poczynaniom od niewiele ponad trzech dekad. Na tyle jednak uważnie, że proszę dać wiarę mym zapewnieniom, iż nadal Artysta śpiewa identycznie, co choćby w zasłużonym okresie dla kapitalnych Traffic. To nadal ten sam charakterystyczny, soulowy i lekko zakatarzony głos. Tak samo przejmujący, wyrazisty i dosadny. Lecz nie tylko ten element nie uległ zmianie, bo i również szlachetnie brzmiące Hammondy bywają w jego objęciach równie czarujące. Jeśli więc niejednokrotnie komuś przydarza się nadużywać sformułowania, iż coś "brzmi magicznie", to w tym konkretnym przypadku nawet nie powinno się inaczej pomyśleć. Tak, Winwood bywa magiczny. On nawet w keyboardowym, i mocno komercyjnym dla siebie okresie, w którym cudacznie biegał po scenie z klawiaturą na pasku, bywał magiczny. I nadal takim jest, pomimo dobrnięcia do jesiennej granicy wiekowej.
W zawartych tu archeo-aranżacjach zapewne nie wydadzą nam się zaskakujące wykonania kompozycji z repertuaru Spencer Davis Group ("I'm A Man", "Gimme Some Lovin' "), Blind Faith ("Had To Cry Today", "Can't Find My Way Home"), jak też Traffic ("Dear Mr. Fantasy", "Glad", "John Barleycorn /Must Die/", "40,000 Headmen", "Pearly Queen"), czy nawet powstałej na retro-brzmiącej płycie "About Time" piosenki "Why Can't We Live Together", a jednak solowe poczynania z dekady 80's, typu: "Freedom Overspill", "Roll With It", "Higher Love", "Back In The High Life Again" lub troszkę od nich starsze "While You See A Chance" oraz "Arc Of A Diver", mogą nami przyjemnie potrząsnąć. Ich tempa oraz melodie nie uległy znaczącym modyfikacjom, a jednak sekcja dęta współgrająca z Hammondami zdecydowanie oddala syntezatorową dekadę, ku czasom sporo wcześniejszym. Jeśli więc komuś w swoim czasie nie przypadły do gustu troszkę plastikowe aranżacje, jak właśnie te z albumu "Back In The High Life" - w mojej opinii albumu ze wszech miar genialnego!, lub troszkę mniej wypieszczonego, ale też świetnego "Roll With It", to teraz może skonfrontować siłę niektórych pochodzących z nich piosenek, z aranżacyjnym obliczem typowym dla przełomu 60/70's.
Na deser polecam Traffikowskie, a zarazem otwierające drugi dysk nagranie "Rainmaker". Owe siedem minut stanowi za istną poezję smaku. Psychodeliczny nastrój, pięknie podbity leniwą partią fletu, w tym jeszcze bardziej rozmarzony śpiew Winwooda, by gdzieś u schyłku eksplodował na pół hałaśliwy saksofon, plus zręczne gitarowe solo. Niby kompozycja znana od czterech i pół dekady, a jednak podana zaskakująco czarująco. I stało się to na albumie, na którym nikt nikogo nie potrzebował oszałamiać, bowiem zawarto tu samą w sobie młodszą lub starszą, lecz jak najbardziej sprawdzoną muzykę.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


("... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")