piątek, 8 stycznia 2016

boksik kadżagugu

Postanowiłem zakupić boksik Kajagoogoo & Limahl, ponieważ do tej pory miałem ten temat nie w pełni dopięty. To znaczy, jedynkę Kajagoogoo na CD - jeszcze w starej wersji USA, dwójkę zaś w edycji europejskiej - i już nawet zremasterowaną, z kolei dwa pierwsze solowe dokonania Limahla jedynie na wysłużonych winylach. A tu taka okazja, by wreszcie mieć wszystko razem w jednym małym, zgrabnym, choć skromnym pudełku. W dodatku z zaległą "środkową" płytą grupy Kaja, której jakoś nigdy do tej pory sobie nie zafundowałem.
Nie bardzo kocham te "gustowne" boxiki. Niby mają one przywracać klimat płyty winylowej, rzecz jasna w formie zminiaturyzowanej, a jednak sprawa kończy się na niedokładnych okładkowych replikach awersów, jak i ich rewersów. Poza tym, nie wiedzieć dlaczego wytwórnia Warner zawsze musi wszystkie okładki przyozdabiać kolorowymi ramkami. Burzącymi nastrój całości. Oczywiście wiadomo, przede wszystkim liczy się muzyka i dźwięk, ale jednak my kolekcjonerzy płyt lubimy także jeszcze nacieszyć oko. Na osłodę przyznam, że fajnie się słucha Limahla i jego kolegów po tylu latach.
Zabawna sytuacja. Otóż zamówiłem ów boksik poprzez internet w lokalnym Media Markt. Z opcją odbioru osobistego. Dotarłszy na miejsce, podszedłem grzecznie do odpowiedniego punktu i poprosiłem urzędującą tam panią, by ta mi go wydała. "Dzień dobry, chciałbym odebrać boksik Kajagoogoo, na nazwisko......" - rozpocząłem konwersację. Pani zaskoczona zapytała: "jak to się nazywa?", powtórzyłem "kadżagugu". Kobietka najpierw się uśmiechnęła, po czym udała się na zaplecze i rozpoczęła poszukiwania. Po upływie pewnego czasu wyszła, chcąc mi zasugerować, iż pewnie mówię mało wyraźnie, sama więc nastawiła odpowiednio w swojej szczęce zęby na baczność i po żołniersku dopytała raz jeszcze: "czy może pan podać jeszcze raz nazwę tego?". Nie tracąc poczucia humoru całej tej sytuacyjności, równie po żołniersku wyartykułowałem: "ka-dża-gu-gu". Młoda dama czym prędzej podążyła ponownie na łowy, skąd dobił do mnie jeszcze głośniejszy rechot z zaplecza. Uciekło ponownie nieco sekund, aż w końcu - jest !!! Oświeciło - eureka! - zguba się znalazła. Co za ulga. Bynajmniej nie dla mnie, ja o swoje byłem spokojny. Kto bowiem w 2016 roku zechciałby kupić na raz pięć tytułów z Nickiem Beggsem, Limahlem (nie każdy z nich na każdej płycie - tak dla jasności).... Tylko Masłowski kupuje takie "klejnoty".
Aby rozładować sytuację, przy okazji kwitowania odbioru, dorzuciłem od siebie: "Pani się śmieje z tej egzotycznej nazwy, ale proszę uwierzyć, że trzy dekady temu wszystkie dziewczyny wieszały sobie ich plakaty na słomiankach przy łóżku". Pani chcąc jakoś z tego wszystkiego wyjść bez szwanku, na odchodne wydała jeszcze z siebie na obronę: "ach, bo gdyby pan powiedział, że chodzi o płytę...".
Być może zatem wcale nie owe "kadżagugu" rozśmieszyło tak bardzo Panią z obsługi, a zupełnie niepodejrzane słowo "boksik". Hmmmm......





Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00



"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"