Wybraliśmy się z Żonką do Teatru Wielkiego na najlepszych rozśmieszaczy tego kraju. Choć tu muszę wetknąć, iż ostatnio na moim topie również dobrze się mają Kabaret Na Koniec Świata.
Występ na 20.30. Przed dwudziestą w poczekalnym holu zebrał się już nawet całkiem niezły tłumek, lecz do odblokowania drzwi trza było jeszcze nieco się powiercić z nogi na nogę. Właśnie KMN kończyli wcześniejszy show z godziny 18-tej. Zastanowiło nas z Żonką; dlaczego wszyscy wychodzą tacy śmiertelnie poważni. No jak to, z kabaretowego występu na smutniaka? A może to nie ta impreza, nie to miejsce - pomyślałem. Być może DJ Seba - główny tego sprawca, a i naczelny inspirator w jednym - w coś nas wkręcił? Spojrzałem na bilety, a tam jak byk stało napisane: Kabaret Moralnego Niepokoju "Jerzyk dzisiaj nie pije", 16.11.2015.....itd..... Co mnie jednak zastanowiło, to cena biletu; 0,00 zł (w tym 8% VAT). Myślę; jeszcze będę do przodu, jak mi te skarbowe cholery uczciwie zwrócą należny VAT.
Zaproszenia rządzą się swoimi prawami, rzadko na krzywy ryj dostaje się najlepsze miejsca, tak też miało być i tym razem. Miało, nie znaczy było. Kiedy otwarto wrota, grzecznie z Żonką udaliśmy się ku strefie balkonowej, gdzie czekało nas drugie piętro, z pierwszeństwem zlotu - przy samej barierce. Ja, który po drabinie wspinam się maksymalnie do trzeciego szczebla, teraz miałem rżnąć ze śmiechu na wszystkich z góry. Ale tu nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Znienacka przy Panu Bileterze stanął jakiś ważny gość w garniturku i pierwszych kilka osób kulturalnie zapytał; czy te aby nie zechciałyby usiąść na parterze? Okazało się, że w jednym rzędzie zostało nieco miejsc i można było.... Bez namysłu odrzekłem: "dlaczego nie". I tak, przypadł nam bardzo fajny ósmy rząd, z miejscami nr dziewięć i dziesięć.
Scena przyozdobiona najskromniej jak to możliwe. Przed spuszczoną kotarą jedynie rozstawiony ciemny jednolity parawan, i tylko neony rzucane gdzieś tam z rzutnika. Oto z rzadka jedyny zmieniający się wystrój. Jak się później miało okazać, nawet to nie było potrzebne. Aktorzy KMN doskonale bez wspomagaczy pobudzają wyobraźnię.
Tuż przed wejściem trupy na deski poznańskiej Opery, poleciało z głośników: "bardzo prosimy o wyłączenie telefonów i nie nagrywanie spektaklu, a kto się do tego nie dostosuje, ten pójdzie do piekła". No i poszło.....
Pojawienie się Roberta Górskiego wywołało serdeczne reakcje, jeszcze zanim ten zdążył się odezwać. Szef KMN w anonimowy sposób przedstawił swoich towarzyszy, zapewniając, iż dwoje z nich jest za in vitro, inna dwójka przeciw, a jedno z in vitro. Z tym, że osoba z in vitro jest przeciw in vitro :-)
Okazało się na podstawie wstępniaka, że cztery osoby z całej piątki, preferują seks grupowy, lecz niestety osoba, która jest w centrum głównego zainteresowania jest temu przeciwna. I tak dalej, i tak dalej.... :-) Na samo "dobry wieczór", chyba każdy z widzów z ledwością łapał tlen. No a później.... , na przemian, skecze świetnie mi znane, jak i też nie. Występy na żywo mają jednak tę zaletę, że nawet stare dowcipy kładą na łopatki.
Dwie godziny padaczki śmiechowej, tego chyba potrzebowałem. Pomyślałem, że moja Żonka nie dotrwa końca. W jakiś dziwny sposób wykonywała na siedząco skłony w dół, po czym głowa jej odjeżdżała za krzesełkowe oparcie. Jednak później spostrzegłem, że wszyscy pozostali na widowni zachowują się dokładnie tak samo.
Ktoś powie; "eee tam, w telewizji zobaczę....", hmmmm.... i tu przypomina mi się sytuacja z pewnego kabaretonu w poznańskiej Arenie, sprzed dobrych kilku lat. Pamiętam jak podczas występu Kabaretu Pod Wyrwigroszem - niemal genialnego! - szef tegoż - Łukasz Rybarski, zapowiedział niemal pod koniec występu pewien przedpremierowy skecz, który właśnie artyści zabierali jako nowość na najbliższy opolski festiwal. I był to najmniej śmieszny żart tego fantastycznego popołudnia. Tak tak - popołudnia. W dodatku pięknego, słonecznego.... Wówczas bilety zafundowała dyrekcja firmy mojej Żonki. Było to przedstawienie zamknięte. Inną sprawą był fakt, że po powrocie do domu całkowicie zmazała mi uśmiech z gęby wiadomość od serwisu Allegro - zawieszająca na nim moje konto. Za takie tam....- słodkie grzeszki. Po tygodniu wszystko powróciło do normy, ale chwiejność życiowych nastrojów, to jak widać moja specjalność. Niebawem nastało Opole, a Kabaret Pod Wyrwigroszem zaprezentował ów "feralny" numer. I ku memu zdziwieniu, został on gorąco przyjęty. Po raz kolejny potwierdziła się magia występów na żywo, iż nawet słabawy numer może rozbujać.
Wracając jeszcze na moment do wczorajszych wnętrz dobrze trzymającego się Teatru Wielkiego.... ; po występie KMN szybko pojąłem, z czego ta powaga wcześniejszego bractwa. Z "mojej" ekipy" też niewielu ludziom zarysowywał się uśmiech na twarzy po takich dwóch godzinach. Po prostu, nareszcie można było odetchnąć.
Powiadają, że śmiech to zdrowie. Moja przepona jeszcze do tej pory tego nie potwierdza.
Fantastyczny występ Moralnych.
P.S. Tradycyjne duże słowa uznania dla naczelnego inspiratora DJ Seby
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"