wtorek, 3 listopada 2015

BRIT FLOYD, Sala Ziemi MTP Poznań, 2 listopada 2015, godz.19.00

Dwa razy widziałem na żywo The Australian Pink Floyd Show, a oprócz tego jeszcze niedawny pinkfloydowski show Niemców z RPWL, no i najważniejsze - w czerwcu 2002 r. na Stadionie Gwardii Warszawa także, a nawet przede wszystkim, niezapomniany koncert Rogera Watersa. Niestety ominęli mnie sami Pink Floyd (i to już się raczej nie zmieni), a i również gdański występ Davida Gilmoura, choć to akurat powinienem nadrobić w roku przyszłym, w okazałym Wrocławiu.
Wczoraj natomiast spędziłem bardzo miły wieczór w targowej Sali Ziemi na występie kolejnego pinkfloydowskiego tribute bandu - Brit Floyd. Ten powstały przed kilkoma laty zespół (z inicjatywy jednego z były członków bardziej popularnych Australijczyków) całkiem udanie wciela się w skórę swych pupili. Muzycy nieźle radzą sobie z szerokim repertuarem Pink Floyd, chętnie sięgając nie tylko po te najbardziej popularne kompozycje, szczególnie z okresu "Dark Side Of The Moon", "Wish You Were Here", bądź "The Wall", ale też po te najwcześniejsze ("See Emily Play"), jak i najświeższe ("Louder Than Words") - vide z ub.rocznej bardzo pięknej płyty "The Endless River".
Warto przy okazji nadmienić, że wraz z pojawianiem się każdego kolejnego utworu na telebimie, pojawiał się ciąg dat, z których to "dark side'owaty" pryzmat, zaznaczał odpowiedni rocznik.
Dużo wielobarwnych świateł, filmów, wizualizacji, a co pokazała końcówka przedstawienia - także i inscenizacji.
Instrumentalnie bardzo dobrze, samo nagłośnienie wręcz perfekcyjne, wokalnie jednak bywało już różnie. Pod tym względem wspomniany Australijczycy wydają się bardziej dopracowani, choć muszę przyznać, że a'la Waters'owskie wokalizy, płynące z albumu "The Wall", naprawdę całkiem całkiem...!
Komfortowa Sala Ziemi jest niemal idealnym miejscem do tego typu koncertów. Zamiast gdzieś pod koniec tak długiego przedstawienia walczyć na stojąco z upiornym bólem krzyża, przeskakując z nogi na nogę, można się po prostu w pełni dać ponieść samej muzyce. A tej było co niemiara. Blisko 3-godzinny show, jeśli odliczymy przymusową blisko 20-minutową przerwę, gdzieś tam pośrodku .
Siedziałem z telefonem i wszystko notowałem, dzięki czemu mogę teraz Państwu podać pełną listę nagrań - we właściwej kolejności. Inna sprawa, że tym uczynkiem wkomponowałem się w dzisiejszy smutny obraz smartfonowców, którzy bez tego urządzenia nie wyobrażają sobie bytu. A przecież ostrzegał nas przed tym niejednokrotnie sam maestro Roger Waters.
Brit Floyd dzielą główne partie wokalne pomiędzy basistę i parę gitarzystów, a do pomocy służą im trzy zgrabnie poruszające się damy, z których jedna - Ola - jest Polką. I to właśnie ona dokonała w drugiej części koncertu prezentacji swoich zespołowych koleżanek i kolegów.
Ceny biletów? No cóż, mnie po raz kolejny jakoś tak udało się wkraść na zaproszenie, jednak namacalne 199 zł wydaje się grubą przesadą.


















A oto co nastąpiło:

Część pierwsza:
Speak To Me
Breathe
On The Run
Time
The Great Gig In The Sky
Shine On You Crazy Diamond (części od 1 do 5)
See Emily Play
The Happiest Days Of Our Lives
Another Brick In The Wall (część 2)
Keep Talking
On The Turning Away
Sheep

tutaj nastąpiła ok 20-minutowa przerwa przerwa

Część druga:
One Of These Days
Louder Than Words
Money
Set The Controls For The Heart Of The Sun
Have A Cigar
Wish You Were Here
The Final Cut
tu nastąpiło przedstawienie zespołowego składu przez Olę Bieńkowską
Comfortably Numb

na bis:

The Show Must Go On
In The Flesh
Run Like Hell
Waiting For The Worms
Stop
The Trial
Outside The Wall




P.S. Podziękowania dla DJ Seby z poznańskiego McRadio - jesteś nieoceniony !





Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 

 www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00



"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"




Autobus Linii 68, reklamował koncert (na kilka dni przed)