piątek, 18 października 2024

"Ze słowem..." plus "Memento..." na SACD

Polskie Nagrania 'Muza'/Warner Music Poland rozszaleli się w poszerzaniu rodzimego katalogu dawnej 'Muzy' o limitowane kompaktowe edycje SACD HYBRID. Mamy ich obecnie na rynku mnóstwo, a stale dochodzą nowe, nie sposób wszystko wychwycić. Ostatnio dobiły dwa tytuły Namysłowskiego, Kombi "Nowy Rozdział", z serii 'Polish Jazz' Laboratorium oraz dwa SBB. I ja o tych ostatnich, albowiem nareszcie w godnych edycjach "Ze Słowem Biegnę Do Ciebie" oraz "Memento Z Banalnym Tryptykiem". Czyli tytuły, od których zaczynałem z ekipą Józefa Skrzeka. I tu muszę się zweryfikować, bo zdaje się wychodzi na to, iż rocka zacząłem kolekcjonować wcześniej, niż nakazywała mi pamięć. A faktem stoi, iż "Ze Słowem Biegnę Do Ciebie" kupiłem, gdy było nowością, a więc musiał to być tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty siódmy. Krótko później udałem się z kilkoma znajomymi na koncert solowego Józefa Skrzeka do Klubu Słońce, a po latach wyszło, iż jego organizatorem był Krzysiek Ranus. Wtedy jeszcze się nie znaliśmy, za to znała się z szefem SBB moja z osiedla niedawno zmarła znajoma, pewna schorowana i o wózku Magda, do której tuż po występie podszedł Pan Józef i ją wyściskał. Reszcie zaś paczki uścisnął grabie. Takie miałem początki. Chyba niezłe, co? No dobrze, jeszcze wcześniej byli Afric Simone i Boney M., za to dzięki ich popularności poznałem smak występów dla szerokiej widowni, albowiem na wspomnianym koncercie lidera SBB, była nas ledwie garstka.

No więc, cieszę się z nowych edycji 'czwórki' i 'piątki' SBB, albowiem w dawnych czasach tak te albumy u nas numerowano. Dzisiaj zaraz zbuntuje się jeden z drugim, że jak to, a gdzie pomiędzy nimi kasetowy "Jerzyk" czy te wszystkie czechosłowacko-niemieckie albumy, które po latach wbito także w poczet 'polskiego' katalogu. Nie mam zamiaru z nikim się o palmę racji wykłócać, niczego dzielić czy spawać, niech każdy traktuje płytotekę SBB jak mu wygodnie.
W siedemdziesiątym siódmym nie bardzo kochałem się w SBB, ale ich słuchałem, bo i też wyczuwałem, iż mam do czynienia z muzyką, jaka przyda się na lata późniejsze. I miałem nosa. Obecnie nie tylko cenię ten album, co słucham z zafascynowaniem obu suit. Instrumentalną ze strony B "Przed Premierą" oraz skromną w liryce i równie bogatą w nutach tytułową. Oba utwory ujawniły duże możliwości tercetu, w zasadzie umiejętności skali światowej. Dlatego nie dziwmy się, że szczeny fanom progrocka opadały Niemcom, Finom i innym tam. SBB świetnie czuli się w otoczce progrock/fusion, w improwizacjach, w uprawianiu rocka barw i nastrojów. I gdyby tylko mieli z wyższej półki wokalistę (bo Skrzek jest taki sobie), to byliby lepsi od wielu światowych.
Wydane zaś na tuż przed Stanem Wojennym "Memento Z Banalnym Tryptykiem", to absolutnie moje numero uno SBB. I tylko żałować, że tak krótko nagrywali z Piwowarskim, jako kwartet. A w zasadzie, niekiedy nawet kwintet, wszak harmonijka brata Józefa, Jana Skrzeka w "Strategii Pulsu", czyniły ten zespół na pół orkiestrą.
Na a'sajdzie trzy numery, na b'sajdzie jeden - za to, jaki!
Całość otwierało "Moja Ziemio Wyśniona" - rzecz z kapitalnym gitarowym solówkowaniem, w dużej mierze okazywało się to jazz/rockiem, niekiedy zdradzającym sympatię ku Genesis etapu postGabriel'owego. Osiem i pół minuty obiecujące wiele emocji na tym circa czterdziestominutowym albumie (... ukryjesz mnie w swych ramionach, Ziemio moja wyśniona...). Zaraz potem, tylko tyciu krótsze i tym razem w całości instrumentalne "Trójkąt Radości" - z hiszpańską gitarą, a im dalej, tym ostrzej i elektryczniej. No i, wspomniana już "Strategia Pulsu" - na koniec strony A. Też mamy instrumentalnie, w dużym stopniu jazz/funkrockowo, bo tak się wtedy grało, a i słuchało w klubach, niekiedy dyskotekach. Kawałek do dzisiaj kojarzy mi się nieco z ichniejszym "Dla Egona", które znamy z "Dziwnego Wypadku" - jednego z epizodów "07 Zgłoś Się".
A potem przekładamy płytę i oto rzecz wyśniona. Suita cudo. Kompozycja wielopłaszczyznowa, czytaj: bogata/zróżnicowana, a na domiar do niej sympatii dorzucę, iż obok długasa "Ten Najpiękniejszy Dzień" Exodusu, jest to moja naj naj suita rodzimego rocka. Posłuchajcie, jak na początku, tejże czasowej transsyberiady, SBB puszczają oko do Genesis okresu "Duke". Niedziwne, wszak był to właśnie ten czas. W toku rozwoju utworu, otrzymujemy po trochu symfonii, jazzu, melodii, improwizacji i dramaturgii. W martwym czasie dla progrocka, kiedy wszyscy upadali, SBB reanimowali tę muzykę i wznosili na sztandary. I działo się to w kraju już za moment uciemiężonym, zniewolonym. Jak na lubiących pograć sobie SBB, jest tu całkiem sporo tekstu. Jeszcze przed częścią kulminacyjną, Skrzek zasiewa w nas 'córkę': ... Córko, mała damo z jabłkiem w dłoni, chytrym zwierzątkiem, przewrotną łasicą nadziei ..., by do 'córki' powrócić w albumowym finale, istnym emocji apogeum ... Córko, zabici leżą pośród jabłek w sadzie... A potem takie cztery minuty!, że włosy dęba stają. Serce przyspiesza, nogi w miejscu nie ustają. Ekstaza. Za ten fragment ochrzciłbym SBB patronami przynajmniej jednej z naszych muzycznych uczelni.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 24.00
na 100,9 FM Poznań (Radiooznań) lub radiopoznan.fm