niedziela, 6 października 2024

łyszbony

Właśnie gdzieś mignęło mi, więc zaraz sprawdziłem, no i, faktycznie, dzisiaj cztery lata jak nie ma z nami Eddiego Van Halena. Niewiarygodne, co czas czyni. I choć ostatnio wzięło mnie na Wishbone Ash, pomiędzy wierszami podelektuję się paroma ślizgami Eddiego. A co do Wishbone Ash, bardzo niedzielnie grupę kojarzę. I zapewne wiecie, dlaczego. To skutek dawnych 'wawrzynków', wszak to na tamtych coniedzielnych giełdach wyławiałem ich muzykę. Pierwszym przytarganym do chałupy winylem, było "Just Testing". Kiedy był jeszcze nowizną. Jako piętnastolatek stałem jak wryty. Młodzieńczo zachwycony, aż wkrótce paru starszych giełdziarzy uświadomiło, iż to jedna z tych ich gorszych płyt. Oj, no to dawajcie te najlepsze. Nie było łatwo. Płyty 'łyszbonów' były od ręki przechwytywane/wychwytywane, poza tym, mało kto chciał się ich pozbywać. Trafić zatem na LP debiut lub "Argus", wiązało się z o szczęście niepojęte. Tak też, musiałem trochę poczekać, zanim przez ręce przeszły owe upragnione tytuły i zanim dostąpił ich mój gramofon. Ale ale, takie "Pilgrimage", to jednak miałem szybko. Jakoś tak niewinnie wpadło podczas jednej z wymian, w korzystnym dla mnie rozrachunku. I gdzieś mniej więcej w tym czasie, zdobyłem też "Front Page News" - z okładką, na której najwyraźniej rzucała się buźka Andy'ego Powella. Wiadomo, wówczas miał prawo czuć się liderem. Pozostali koledzy tkwili podobną hierarchią udziałów, co ich odpowiednio pomniejszone, bądź usadowione w cieniach portrety. Od razu urzekł mnie ten album. I wcale nie z racji okładki. Nie nie. Fakt, ja ją lubię, mam sentyment, acz obiektywnie pojmuję jej srogą ocenę.
Od wieków cierpię na brak dawnego winylu. Poszedł w ludzi, zyskał ode mnie wolność po jednej z wielu transakcji, jakich wtedy nieustannie dokonywałem. Chęć poznawania muzyki nosiło swoją cenę. Często bolesną. Sercem szarpało, gdy świadomie wypuszczałem z rąk Iron Maiden "The Number Of The Beast" albo któryś ze Scorpionsów. Cóż, postęp kosztuje. Cyk Walenty, na bok sentymenty. Ile to razy w miejsce klejnotu wpadał tombak, a jednak trzeba było, by nie ugrzęznąć. By poznać tej muzyki jak najwięcej i po latach poopowiadać o niej na radio.
Od lat "Front Page News" stoi u mnie na półce w formacie CD. Niekiedy jednak (np. dzisiaj) nachodzi mnie zastanowienie, co porabia mój historyczny egzemplarz? Czy jeszcze jest, czy przeszedłszy przez wiele rąk, jeszcze coś z niego słychać? Z kim pije popołudniowe kawy i czy zechciałby, bym chociaż przez chwilę go podotykał. By za przyczyną jego zapewne pożółkłej okładki, dał pomacać dawne lata, przywołać wspomnienia. Być może tego przyczynkiem, w kadr wskoczyłaby jedna czy druga wawrzynkowa twarz. Nawet jeśli i tak wiele ich w sobie zachowałem.

Nie do odpuszczenia:
- tytułowe "Front Page News"
- wcale nie za wolna ballada "Goodbye Baby Hello Friend"
- wolnizna "Surface To Air"
- instrumentalne, rozmarzone "714"
- z saksem i smykami wolnizna "The Day I Found Your Love"

Dzisiaj niedziela, więc radio. Punkt dwudziesta druga. Oby do usłyszenia ... , a dla tych, co o drugiej pisują dobranocki, najwyższe słowa uznania!

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 


"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 24.00
na 100,9 FM Poznań (Radio Poznań) lub radiopoznan.fm