poniedziałek, 30 grudnia 2019

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja z 29 na 30 grudnia 2019 / Radio "Afera" - 98,6 FM Poznań




"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 29 na 30 grudnia 2019 - godz. 22.00 - 2.00
 
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl 


realizacja: Tomek Ziółkowski
prowadzenie: Andrzej Masłowski







Od Słuchacza, z noworocznymi życzeniami. - dziękuję Panie Miłoszu!

KISS - "Dynasty" - (1979) - szampańskie otwarcie. A co, stać mnie. Jak już zamykać stary rok, wypatrując nowy, lepszy, to tylko za sprawą tak entuzjastycznej muzyki. Poza tym, od mego syncia Tomka pod choinkę dostałem t-shirt Kiss'ów, i to na dobitkę tour-koszulkę, z rozkładówką, jak dotąd ostatniej ich trasy. Wdzianko będzie jak najbardziej aktualne także podczas trasy w 2020, choć na plecach zamiast polskich Gliwic, widnieć będzie poprzedni Kraków. Aha, młodziak ojcu sprawił jeszcze bombowy t-shirt Queen, że aż Ziółkiem zatrzęsło z zazdrości. No i płytę Of Monsters And Men, ale o tym nieco niżej.
- I Was Made For Lovin' You

SANTA ANA WINDS - "Santa Ana Winds" - (2016) - najbardziej czarujące CD kończącego się roku, choć przecież rzecz to wyzwolona z sideł trudu już przed trzema laty. Jakie jednak to ma znaczenie, przecież tego typu muzykowanie się nigdy nie zdezaktualizuje. Płyta upominek od Słuchacza na 25-lecie Nawiedzonego Studia, które obchodziłem latem.
- Don't Stand In My Way - {Charlie cover}
- Love Is A Mystery - {Bill Quateman cover}

TYGERS OF PAN TANG - "Ritual" - (2019) - tną jak w 1981. New Wave Of British Heavy Metal żyje, choć był to nurt przeznaczony tylko na kilka lat. Ok, Tygrysy nie wymiatają na wielkich arenach, jak Iron Maiden czy Def Leppard, za to wymiatają na nowej płycie. Jest wspaniale; gitary, wokal, brzmienie, melodie, power, energia, pasja i młodość skrywana pod posiwiałymi skroniami. Świetna płyta pod przywództwem już tylko jednego oryginalnego Tygrysa, jakim gitarzysta Robb Weir. I co z tego, skoro pozostała czwórka zupełnie nic sobie z tego nie robi. Ich dobicie do składu w erze nowożytnej tylko podniosło jakość etyliny.
- Worlds Apart
- Destiny
- Words Cut Like Knives

WHITESNAKE - "Come An' Get It" - (1981) - moja ulubiona płyta Whitesnake. Oczywiście lubię jeszcze wiele innych, ale tę uwielbiam. Wiadomo, wspomnienia - to raz, ale przede wszystkim najbardziej energetyczny i pełen blues/rock'n'rollowych pomysłów album Coverdale'a. Przygrywali mu tutaj sami mocarze. Bo przesz, i Jon Lord, i Ian Paice czy Neil Murray, no i Bernie Marsden plus Micky Moody. Najlepszy skład z możliwych. I chyba właśnie dlatego, tak pełna pasji i zadzioru muzyka, naturalnie się spod skrzydeł wylęgła. O pardon, spod wężowego jęzora. I tylko Gene Simmons ma dłuższego. Całe "Come An' Get It" to rzecz w ogóle z samymi wypasami i nie dla fiutków. Lektorka angielskiego przepytała ostatnio naszą grupę, o nasze preferencje i upodobania. Wszystkie kobietki o jakiś fatałaszkach, domku i ogrodzie, fitnessie, zumbie i tym podobnych pierdołkach... , a ty Andy, czym ty się interesujesz? Odpowiedź głosi poniższy kawałek. Jego tytuł wyraża mój stan życiowego zapotrzebowania, choć "wino" proszę potraktować metaforycznie, albowiem nie cierpię jego smaku oraz fermentu, tak więc, w jego miejsce proszę wstawić "whisky".
- Wine, Women An' Song

MÖTLEY CRÜE - "The Dirt Soundtrack" - (2019) - w oryginale był to już fajny kawałek, lecz Mötlejki przenieśli go na słuszny grunt bliskiego swej natury wyuzdanego r'n'roll-metalu. No i proszę, od razu słychać, jakie cacko! Pomiędzy czerwcem a wrześniem 2020, wielka po USA stadionowa trasa Czwórki Gigantów. Na jednej scenie Joan Jett And The Blackhearts, Poison, Def Leppard i właśnie Mötley Crüe. Kurde balans, ale czad! To dopiero będą chwile. Z cyklu, zobaczyć i umrzeć. Na zaplanowanych 29 koncertów, 9 już wyprzedanych! Nie ma co zwlekać, bo życie śmignie jak powiew pędzącego expressu na stacji Koluszki. Wyobrażacie sobie Mili Państwo, u nas Kurski w tym gównianym TVP lansuje badziewiaków Zenków i Sławomirów, a świat trzęsie się pod decybelami prawdziwej heavy sztuki. I tylko tkwię w przekonaniu, iż jedynie przez pomyłkę natury moja Mamuśka poczęła mnie w Polsce, zamiast gdzieś w Kalifornii, w której najprawdopodobniej byłbym najszczęśliwszym facetem na naszej Zielonej Planecie.
- Like A Virgin - {Madonna cover}

OZZY OSBOURNE - "Ozzmosis" - (1995) - genialny kawałek z całkiem niezłej płyty Księcia Ciemności. Na klawiaturze Rick Wakeman, na bębnach Deen Castronovo, który już za moment ze swoimi Revolution Saints wyda trzeci album. I będzie to mocna rzecz. Tak przynajmniej zwiastują już dwa dostępne klipy. No, a Ozzy ściska już nóż na gardle nowego albumu. Jego tytuł "Ordinary Man", zaś data uwolnienia z magazynów przypada na wyłaniający się z zaułka styczeń 2020.
- I Just Want You

POISON - "Look What The Cat Dragged In" - (1986) - debiut Pensylwańczyków. Szalenie dobry, pomimo iż w chwili jego powstania trochę kręciłem nosem - że niby takie miękkie, raczej babskie granie. I racja, dziołszki rzucały się chłopakom do szyj. Potrzebowałem ze dwóch-trzech lat, by załapać w czym rzecz, ale gdy już to nastąpiło, nie puszczam do teraz. Kocham tę muzykę i cieszę się, że chłopaki wciąż trwają dokładnie w tym samym składzie, i że zagrają stadionową trasę. Szkoda tylko, że nie u nas.
- I Want Action
- I Won't Forget You

FORTUNE - "Fortune II" - (2019) - co ja mam Szanownym Państwu powiedzieć? Jedynie po raz kolejny: kocham tę muzykę. Natomiast, za zakatarzone śpiewanie Larry'ego Greene'a dałbym się posiekać. Spójrzcie na zdjęcie. Stare dziady, co? Być może, ale to tylko frontowe ściany budynków, wewnątrz są melodic-rockowe marmury.
- Don't Say You Love Me

PRETTY MAIDS - "Undress Your Madness" - (2019) - rok by się skończył, a ja zapomniałbym nadać jednej z najlepszych piosenek roku. "Shadowlands" ma taką melodię, że stropy truchleją. Rzecz niemal tak piękna, co "Please Don't Leave Me", choć takim przebojem nie będzie. Ale John Sykes mógłby przy tych nutach zmrużyć ślepia z zazdrości. Bowiem, do śpiewnika Pretty Maids, wobec tamtej gigantycznej pieśni, właśnie wdarła się poważna konkurentka. 
- Shadowlands

LOVE KILLERS feat. TONY HARNELL - "Love Killers feat. Tony Harnell" - (2019) - lata osiemdziesiąte pełną gębą. Tony Harnell z TNT, Alessandro Del Vecchio (ooo, maestro w kolejnym projekcie), plus jeszcze dwójka z mniej znanymi nazwiskami, za to, jaka płyta! Tę norwesko-włoską kolaborację reklamuje się, jako: "czy pamiętasz TNT i ich "Intuition" czy "Tell No Tales"? Jeśli tak, to ta płyta dla Ciebie". W TNT gitarowe szarże oraz triki uprawiał niegdyś genialny Ronnie LeTekro, którego tutaj nawet nie próbuje naśladować całkiem sprawny Gianluca Ferro, choć i on wymiata przecież niczego sobie. Ale na podgrzanie bębenka dodam, nie martwy się, wszak na 2020 Harnell i Tekro zapowiedzieli wspólną płytę. Coś czuję, będą drzazgi.
- Ball And Chain
- Who Can We Run To

BRUCE SPRINGSTEEN - "Western Stars" - (2019) - jedna z płyt roku, a i poniższa piosenka to mój osobisty Top 10. Zerknijcie na prawo, fajnie wyszło zdjęcie, prawda?
- There Goes My Miracle

QUEEN - "A Night At The Opera" - (1975) - piosenka wszech czasów. Do dzisiaj nie wymyślono lepszej. Poszło z japońskiego CD, a mało która kompozycja na to zasługuje. Znam ją na pamięć. Mógłbym wystąpić nawet w roli dyrygenta, a i gębę podstawić pod playback - nikt by się nie zorientował. Jak ja kocham to galileos, scaramouche i bismillah.
- Bohemian Rhapsody

OKTA LOGUE - "Runway Markings" - (2019) - jedna z najczęściej słuchanych płyt ostatnich kilku miesięcy, a i w pamięci wciąż tkwiący przecudowny berliński koncert. Tamtego dnia nie czułem się najlepiej. Tak, znowu doskwierał żołądek, który niedawno znów dał o sobie znać. Ale cóż, widać taki mój los. Nie przeszkodziło mi to jednak w chłonięciu świetnej muzyki, kolejnego debeściarskiego zespołu młodszego pokolenia.
- River Street
- Runway Markings

RUNRIG - "The Last Dance - Farewell Concert" - (2019) - nie było mi dane posłuchać tych folk-rockowych Szkotów na żywo, i już się nie uda, bowiem grupa po 45 latach postanowiła przejść w stan spoczynku. Trudno, nie wszystko w życiu dane. Na szczęście ekipa braci MacDonald pozostawiła po sobie przepastne archiwa, są też płyty, no i od czego wyobraźnia.
- Canada

STEVE HACKETT - "The Tokyo Tapes" - (1997) - wspomnieniami nad wyraz chętnie powracam do poznańskiej Sali Ziemi, w której 6 maja odbyło się prawdziwe rockowe misterium. Były gitarzysta Genesis po raz kolejny podbił moje serce, choć dopiero po raz pierwszy na żywo.
- Los Endos

OF MONSTERS AND MEN - "Fever Dream" - (2019) - wpisuję właśnie audycyjną setlistę, a ta płyta kręci się nieprzerwanie. Zapętliłem ją w odtwarzaczu i jest już bodaj szósta lub siódma emisja. Kapitalne muzykowanie. Ależ mi ten mój Guziaczek trafił w gust. Śliczne melodie, w lekko rockowym sosie, podbite delikatną, przyjemną i jakby staromodną elektroniką, choć jak najbardziej dającą nowoczesny finalny efekt. Na przemian kobieco-faceciarskie wokale, ale przede wszystkim słychać w tej muzyce młodość. Jest ona niczym powiew nadchodzącej wiosny, pomimo iż na świat przyszła minionego lata. Nie dziwi, że zachwyca się tym współczesna indie-rockowa dzieciarnia, a płyta narobiła szumu na alternatywnych listach w Stanach, Australii i rzecz jasna w rodzimej Islandii. Niebawem ciąg dalszy. To be continued...
- Alligator
- Ahay
- Róróró

JEAN-MICHEL JARRE - "Les Chants Magnétiques" / "Magnetic Fields" - (1981) - do tańca zapodałem rumbę w wydaniu najlepszego elektronicznego Żabojada. Wszyscy niegdyś uwielbialiśmy tę płytę. Wielu moich kompanów testowało na niej wzmacniacze i głośniki. Nawet, jeśli większość z nich jechała na nędznych magnetofonach, z których przede wszystkim dało się wydobywać szumy i przestery.
- Magnetic Fields Part 5 (The Last Rumba)

ROBBIE ROBERTSON - "Sinematic" - (2019) - najlepsza rockowa płyta 2019 roku z szepczącym śpiewem - to raz, a dwa, ilość nagromadzonych tu pomysłów, smaczków aranżacyjnych, świetnych muzyków oraz ciekawych melodii plus lirycznych spostrzeżeń, niepojęta. Album przekonał mnie, że Robbie Robertson to facet z tej samej półki wrażliwości, co Bob Dylan, Neil Young czy Peter Gabriel.
- Dead End Kid
- Walk In Beauty Way

CARPENTERS - "Close To You" - (1970) - zabrałem to CD, pomimo iż zaplanowałem zagranie dłuższego setu jednak z albumu "Horizon". A, że po pierwszej w nocy mózg już tak nie pracuje, zamiast wyciągu z "Horizon", ruszyłem pierwszym od brzegu kawałkiem z "Close To You". No i dobrze, piosenka prześliczna, problemu nie widzę, nie słyszę. Tak więc, nawiedzone duszki splotły nam dobrego figla.
- We've Only Just Begun

CARPENTERS - "Horizon" - (1975) - o, i to jest ta płyta Stolarzy, która miała planowo pójść. Nikt takiej muzyki - poza N.S. - dzisiaj już nie gra. Zatem, nawet jeśli tak urocze śpiewanie nie jest już modne, nikogo nie usprawiedliwia bycie na nie głuchym. Spośród wielu współczesnych music-horrorków znalezienie choćby jednej dobrej melodii wydaje się zadaniem karkołomnym, a tu proszę, na jednej płycie, co piosenka, to widok z góry najwyższej.
- Aurora
- Only Yesterday
- Desperado - {Eagles cover}
- Please Mr. Postman - {The Marvelettes cover}
- Solitaire - {Neil Sedaka cover}

FLEETWOOD MAC - "Rumours" - (1977) - wczorajszy wpis na blogu, pt. "rumours", w pełni wyjaśni obecność zapodanych w sercu nocy trzech piosenek z tej niesamowitej płyty.
- Go Your Own Way - {śpiew LINDSEY BUCKINGHAM}
- Songbird - {śpiew CHRISTINE McVIE}
- Oh Daddy - {śpiew CHRISTINE McVIE}

ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA - "Time" - (1981) - na tej instrumentalnej melodii żegnałem się w nocy z Szanownym Państwem, życząc samych dobrych chwil w Nowym Roku. I nic się we mnie nie zmieniło. Podtrzymuję, nadal życzę Wam moi Drodzy wielu dobrych chwil na nowych 366 dni. Tak, 366, bowiem za chwilę wejdziemy w rok przestępny, i oby był przynajmniej przystępny, bez żadnych głupich niespodzianek, za to kręcił wszystkim wianki w szczęściu i zdrowiu! Do usłyszenia ...
- Another Heart Breaks

==================================

"NOCNIK" 
pierwsze trzy kawałki w nocnym paśmie poszły z płyt Tomka Ziółkowskiego.



CIGARETTES AFTER SEX - "Cry" - (2019) - nie mam jeszcze najnowszej płyty tych amerykańskich dream/pop'owców, choć poprzednia bardzo mi się podobała. Nie miałem ostatnio ochoty na taką muzykę, lecz Tomek zapodał w nocy taki kawałek, że wymiękłem. Coś niesamowicie pięknego. Jak ja mogłem zignorować taką muzykę? Człowiek głupim umrze.
- Heavenly

HOLLYWOOD VAMPIRES - "Hollywood Vampires" - (2015) - Tomka mógłbym podejrzewać o różną muzykę, ale że mu się spodoba AliceCooper'owy cover Led Zeppelin, no no no... Numer faktycznie nie od macochy, a Ziółko notuje u mnie duuuuży plus.
- Whole Lotta Love - {Led Zeppelin cover}

FREDDIE MERCURY - "Mr. Bad Guy" - (1985 / reedycja 2019) - SPECIAL EDITION. Tutaj już bez zaskoczeń. Ziółko uwielbia Freddiego, jak Matkę swą. Na "Bohemian Rhapsody" był w kinie równo dziesięć razy! - w tym raz ze mną. I tak dziwne, że nie poleciała cała płyta, a ja gdzieś w kącie zakuty w dyby, bym nie pospieszał do domu.
- Living On My Own






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"