poniedziałek, 23 grudnia 2019

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja z 22 na 23 grudnia 2019 / Radio "Afera" - 98,6 FM Poznań




"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 22 na 23 grudnia 2019 - godz. 22.00 - 2.00
 
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl 


realizacja: Majka Chaczyńska
prowadzenie: Andrzej Masłowski








WARMRAIN - "Back Above The Clouds" - (2019) - scoverowani Eurythmics. Jeden z największych przebojów duetu, który tutaj powołano do roli Pink Floyd, Anathemy czy Porcupine Tree. Nigdy bym nie przypuszczał, a jednak. Majstersztyk.
Here Comes The Rain Again - {Eurythmics cover}

STEVE KILBEY & MARTIN KENNEDY - "Glow And Fade" - (2017) - jest tyle albumów w duchu kosmosu, a dopiero tutaj autentycznie odleciałem. Groźnooki pierścień Saturna, zbity ze zlodowaciałych ludzkich kości, robi równie cmentarną otoczkę, co lewitująca na "Glow And Fade" muzyka. Teraz rozumiem, dlaczego ostatnie płyty The Church niespecjalnie mnie przekonywały, po prostu Steve Kilbey wszystkie siły przerzucił do fascynującej kolaboracji z Martinem Kennedym.
- The Game Never Changes


BLUE ÖYSTER CULT - "Cult Classics" - (1994) - kapitalna wersja "Astronomy", specjalnie przyrządzona na kompilację ówczesnych nowych twarzy wybranych przez samych muzyków przebojów Bi-Ou-Si. Właśnie od wydania zestawu "Cult Classics" upłynęło dwadzieścia pięć lat, co poskutkowało wykupieniem licencji od SPV przez włoskich Frontiers, którzy na koniec stycznia 2020 roku zapowiedzieli reedycję tego kompaktu. Z identyczną okładką, acz bogatszą książeczką oraz podrasowanym brzmieniem. I aby nie było nam smutno, tego samego dnia światło dzienne ujrzy jeszcze inne wydawnictwo Amerykanów, jakim dwupłytowe koncertowe "Hard Rock Live Cleveland 2014".
- Astronomy

ALL ABOUT EVE - "Scarlet And Other Stories" - (1989) - grudzień niemal przeleciał, a ja zapomniałbym o naszym obowiązkowym songu. Jak tu zresztą przynajmniej raz do roku nie posłuchać głosu namiętnie zakatarzonej Julianne Regan i niemal PinkFloyd'owskiej gitary Tima Bricheno. A przecież jeszcze klawiszom zręcznie gnaty przetrąca tu Paul Samwell-Smith - ten od Yardbirds czy Renaissance.
- December

PENDRAGON - "The World" - (1991) - jedna z moich życiówek, no ale co się będę rozczulał. Ta bardzo malownicza, niemal baśniowa muzyka, skrywa w sobie także wiele trafnych lirycznych spostrzeżeń, i nikt poza Nickiem Barrettem nie byłby w stanie ich lepiej przekazać. Dla mnie to poziom równy najwybitniejszym dziełom Pink Floyd, Marillion czy Camel, choć niedowiarków nikt z nas nie przekona.
- Prayer
- Shane


TIAMAT - "Wildhoney" - (1994) - wczorajsza audycja w znacznej mierze została poświęcona Tomkowi Beksińskiemu, którego kochać będę po grobową deskę. Jutro dwadzieścia lat, jak Maestro odszedł do wiecznej krainy ciemni i głuszy. Do miejsca spoza objęć czasu, materii i przestrzeni. Wszyscy tam trafimy, bez wyjątku. Bez względu na posiadane światopoglądy czy wyznawane religie. Mam swój udział na linii "Wildhoney" a Nosferatu Beksiński. Otóż, to ja właśnie jestem tą osobą, która poleciła Tomkowi ten konkretny Tiamat. Maestro bezimiennie podziękował za tę muzykę w jednej z audycji, jak też przy innej okazji za nieco wcześniejsze CD nikomu wówczas nieznanej formacji Love Club. Ostatecznie tak się złożyło, że mój egzemplarz Love Club wylądował u Tomka w domu, a ja do dzisiaj płyty nie zdobyłem. Widać, tak było pisane.
- Gaia

THE LEGENDARY PINK DOTS - "The Maria Dimension" - (1991) - Legendarne Różowe Kropki to już najbardziej Beksiowe klimaty z możliwych, a jednak wielu innych także spróbowało je sobie przywłaszczyć - no i słusznie. Wyobraźmy sobie Belladonnę, czyli istotę o morskim kolorze oczu, jakich nigdy nie miał żaden śmiertelnik. To właśnie od tego nagrania zaczęła się w Polsce faza na punkcie Kropek. A przecież do sygnału Beksiowej "Trójki Pod Księżycem" autor jedynej wybitnej audycji wykorzystał genialne jądro innej kompozycji Kropek, "Neon Mariners". Poszukajcie jej na LP "Any Day Now". Aha, zapomniałbym, 14 lutego 2020 Kropki psychodelicznie poplamią nas w poznańskim "u Bazyla".
- Belladonna

INKUBUS SUKKUBUS - "Belladonna & Aconite" - (1993) - niemal ćwierć wieku temu miałem podobnego jobla na punkcie tych pop/rock-gotyckich Brytyjczyków, co Nosferatu. Podkochiwałem się w nieco roztańczonej wampirzycy Candii Ridley, której płynnym rytmem przez usta przechodzili Szatan obok Chrystusa, zaś zespołowi koledzy prostymi akordami i równie nieskomplikowanymi rytmami tworzyli super melodyjną otoczkę ku temu suma sumarum nieco uśmiechniętemu rockowi gotyckiemu.
- Belladonna & Aconite
- Song Of The Siren
- All The Devil's Men
- I Am The One


WARFARE - "Hammer Horror" - (1990) - przedstawiciele NWOBHM w wampirzastej pelerynie. Ci klasyczni metalowcy nigdy nie odnieśli sukcesu na miarę stylistycznie pokrewnych Iron Maiden, Saxon czy Def Leppard. Inna sprawa, Warfare'om niekiedy bliżej było do Diamond Head czy Venom, a jednak album "Hammer Horror" to kompletnie inna bajka. Mamy tu do czynienia z hołdem dla wytwórni "Hammer Film Productions", która na przełomie lat 50/70-tych wypuściła plejadę opowieści o Drakuli czy Frankensteinie, w tym także wczoraj zaprezentowanego "Upioru w Operze".
- Phantom Of The Opera

JON ANDERSON - "Change We Must" - (1994) - album był swego rodzaju "samoprezentem" Jona Andersona na ówczesne 50-urodziny. Muzyk zaprosił orkiestrę i chór, by nadać nowej formy wybranym piosenkom ze śpiewnika Yes, Jon And Vangelis czy solowego, a przy okazji dorzucić nieco nagrań całkowicie premierowych. Cudowna płyta, taka nie tylko o ceremonialnym posmaku, co niekiedy wręcz jawiąca się pastorałkowo-kolędowym nastrojem - pomimo iż nie znajdziemy tutaj choćby jednej kompozycji z christmasowej tradycji.
- The Kiss
- Chagall Duet - {with SANDRINE PIAU}
- Change We Must 

THE CHURCH - "Priest = Aura" - (1992) - lubię tych ponurackich Australijczyków, choć nie ukrywam, im wcześniejsi, tym lepsi. Beksiu także lubił tę płytę. Pójdę dalej, On nawet uznał ją za najlepszą w ich dorobku, co na swój sposób nawet pojmuję. A mimo wszystko, nie zmyję z twarzy większej sympatii do wcześniejszych "Starfish" czy "Heyday".
- Film
- Swan Lake
- Mistress

BREATHLESS - "Chasing Promises" - (1989) - wiadomo, najlepszy jest LP "Between Happiness And Heartache", lecz ile można się pod niego podczepiać. Tym bardziej, że na o dwa lata wcześniejszym "Chasing Promises" też nie brakuje muzyki podobnej maści. Pamiętam, Beksiu miał niegdyś w swym radiowym studio basistkę Ari Neufeld, niestety kompletnie nie odtworzę przebiegu ich wspólnej rozmowy. Może zatem ktoś z Szanownych Państwa mógłby przegrać mi tamtą audycję? Chętnie posłuchałbym też tych z Wojtkiem Szadkowskim czy Stuartem Nichollsonem - których również nie posiadam.
- Hereby


DEINE LAKAIEN - "Crystal Palace" - (2014) - nie wiem, czy nadal mój radiowy guru lubiłby Alexandera Veljanova, niemniej album "Crystal Palace" jest jednym z lepszych w dorobku duetu, którym kieruje właśnie ten niemiecki Macedończyk. Piosenki "Forever And A Day" posłuchałem na pewno ze sto razy, i zawsze działa na mnie, jak pierwszy dotyk.
- Forever And A Day

DEINE LAKAIEN - "One Night" / "Bei Nacht" - (2011) - niemieckojęzyczna wersja piosenki "One Night". Niby tylko wyjęta z marginalnego minialbumu ciekawostka, a jednak... Nie pojmuję, dlaczego tak wielu rodaków nie lubi brzmienia języka naszych zaodrzańskich sąsiadów.
- Bei Nacht

DEINE LAKAIEN - "Indicator" - (2010) - na tej płycie znajdziemy anglowersję wspomnianej powyżej "Bei Nacht" - czyli "One Night", lecz zamiast się powtarzać, wolałem postawić na inną perełką, w postaci  "Blue Heart" (... pobiegnij ze mną tam, gdzie szczyty dotykają nieba. Zabierz zagubione lata smutków, spójrz w radosne oczy swojego jutra...).
- Blue Heart

STRAND OF OAKS - "Eraserland" - (2019) - nad wyraz wrażliwy, a jednocześnie utalentowany Filadelfijczyk, który wszystko tworzy sam. Nazywa się się Timothy Showalter, choć do tej muzyki używa nazwy Strand Of Oaks. Nie miał w życiu lekko. Nie spełnił marzeń zostania, bodaj koszykarzem, ponieważ tę nić przecięła choroba stawów. W latach przewidzianych dla miłości, jego żona przyprawiła mu rogi, a jeszcze na dobitkę spalił mu się dom. Timothy przez pewien czas wiódł żywot bezdomnego, sypiając na parkowej ławce, u boku której zawsze spoczywała jego gitara. Największy przyjaciel, który wkrótce za przyczynkiem talentu naszego bohatera, przywrócił go do żywych. Timothy od dekady nagrał już kilka płyt. Nie znam żadnej, oprócz najnowszej. Po raz pierwszy posłuchałem jej w powrotnej podróży z berlińskiego koncertu Okta Logue, w odlotowym Porsche Piotrka "nie tylko maszyny są naszą pasją", gdzie ta muzyka zagrała na miarę wybuchu Supernowej.
- Weird Ways
- Eraserland

STEVE HACKETT - "At The Edge Of Light" - (2019) - jedna z najpiękniejszych chwil kończącego się 2019 roku? 6 maja, poznańska Sala Ziemi, i bis podczas koncertu Steve'a Hacketta. Zryw tłumu z przydzielonych siodełek ku rozżarzonej scenie, na której m.in. "Los Endos". Błysk w oczach Mistrza, a tu ktoś właśnie sypnął kilkoma szuflami rezerwowego paliwa, dzięki któremu eksplodowało. Jakże przyjemnie na moment poluzowały się lejce mego niemłodego już serca. Coś, co przyćmiło tyle nieważnych dni w na szczęście konającym 2019 roku.
- Hungry Years

COLLAGE - "Moonshine" - (1994) - od tamtego czasu nie powstała w Polsce równie piękna płyta. I nie powstanie. Dzisiejsze powietrze pełne emocjonalnych zanieczyszczeń. Poza tym, nie ma komu takiej muzyki podawać. Wszyscy słuchają rapu, elektrołomotu, Eski i darmochy na Spotify. Byle co, na kolanie i nieważne jak. Żyjąc w dzisiejszym świecie czuję się dokładnie niczym bohater albumowej okładki Demon "Breakout".
- Living In The Moonlight
- The Blues

PINK FLOYD - "The Later Years 1987-2019" - (2019) - dwa symboliczne PinkFloydy do poduchy. Z dwóch różnych wydarzeń oraz dat, lecz na CD zgrabnie połączone, jak gdyby z jednego show. Pierwsza z kompozycji bezpośrednio odnosi się do moich odczuć względem Beksia, następna zaś od dawna bywała uroczystym finałem każdego z występów grupy. Nie mogłem więc wymyślić lepszego zakończenia. No i jeszcze... żegnając się, zupełnie zapomniałem dorzucić: Wesołych Świąt. Ale na co moje życzenia, po prostu bez łaski i proszenia się, niech takie będą.
- Wish You Were Here - {Live At Knebworth 1990}
- Run Like Hell - {"Delicate Sound Of Thunder" 2019 remix
 




Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"



Tak traktuje się płyty i książki w Biedronce. Warto zastanowić się, czy chcemy wydawać nasze ciężko zarobione pieniądze na sztukę w tego typu warunkach. Inna sprawa, tamtejszego "działu muzycznego" nikt nie przegląda - poza mną. Buroki, mincho i smalyc, a nie winyle The Cure czy The Killers, które widzimy od frontu. Były jeszcze albumy Iggy'ego Popa, Niny Simone, Gary'ego Moore'a, Marvina Gaye'a, INXS, Nirvany i kilku/kilkunastu innych wykonawców.