poniedziałek, 2 grudnia 2019

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja z 1 na 2 grudnia 2019 / Radio "Afera" - 98,6 FM Poznań




"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 1 na 2 grudnia 2019 - godz. 22.00 - 2.00
 
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl 


realizacja: Janek Mojżeszewicz
prowadzenie: Andrzej Masłowski








V/A - "Hear 'N Aid" - (1986) - metalowa odpowiedź na "We Are The World". Charytatywna inicjatywa Ronniego Jamesa Dio na rzecz głodujących w Afryce. Pełen żaru song/hymn z udziałem ówczesnej armii gwiazd. W poniższym nawiasie wymieniłem jedynie podstawowych wokalistów, bo gdybym wziął się jeszcze za chórzystów plus instrumentalistów obawiam się, że zleciałoby pół dnia. Fantastyczne siedem minut usadowione na samym początku albumu. Edycja Japan, choć kupiony za ogromne pieniądze w latach 90-tych egzemplarz był z drugiej ręki, a poprzedni właściciel wyrzucił cenne OBI. To taka karteczka z japońskimi hieroglifami, którą posiadacze tych najcenniejszych w światowej fonografii albumowych edycji zawsze ją doczepiają do lewej strony okładki.
- Stars - {śpiew ERIC BLOOM, DAVE MENIKETTI, RONNIE JAMES DIO, ROB HALFORD, KEVIN DuBROW, PAUL SHORTINO, GEOFF TATE oraz DON DOKKEN}

PRETTY MAIDS - "Undress Your Madness" - (2019) - nie ma żartów, tak poważnie zabrałem się za promowanie tego albumu, że liczę na działkę od Ronniego Atkinsa, Kena Hammera oraz ich podopiecznych. I niekoniecznie myślę o kawałku zaniedbanego terenu ogrodzonego siatką, gdzie przyjdzie mi w sezonie podcinać krzewy oraz guzdrać po trawniku z konewką. Taka działeczka i owszem, ale wolę z butelczyną załapać się u kogoś już na gotowe.
- Slavedriver

CORELEONI - "II" - (2019) - spoglądam do radiowych zapisków, i co? Nie ma tygodnia byśmy nie skrobnęli czegoś z tego długograja. Oto kolejne porywające heavy, którego słucham z największą przyjemnością. Niewiele takich płyt, choć z pozoru ogrom. Ale tu obowiązują zasady starej dobrej szkoły. Nie ma więc ucieczek w eksperymenty, w nienaturalne brzmienia, żadne kombinacje czy napinanie pasa. Jest to, co w takiej formule być powinno, czyli zapierające dech melodie, kąśliwe riffy, wybuchowe gitarowe solówki oraz wokal, przy którym lody topnieją. Ojciec chrzestny rodu Coreleoni - Leo Leoni, to prawdziwy Marlon Brando szwajcarskiego hard'n'heavy.
- Love For Money
- Open Fire

ROB HALFORD with FAMILY & FRIENDS - "Celestial" - (2019) - kontynuacja wydanego przed dekadą christmasowego "Halford 3: Winter Songs". Bitą połowę tamtego dzieła uwielbiam, więc ucieszyłem się ze stosownego ciągu dalszego. Jednak tym razem jest już tylko nieźle. A więc nota o oczko niżej. Fajnie, że Halford bywa uduchowionym metal-brutalem, jednak bywają na tej płycie także kłopotliwe dla mnie fragmenty, jak choćby nagranie "The First Noel". Jego atmosfera przywołuje pasterkową w kościelnych ławach nasiadówę, zaś organista zarzuca temat, na który wierni tym samym wersetem odpowiadają, a na dobitkę zewsząd dobiegają nas wyziewy jeszcze nieprzetrawionego karpia oraz odpowiednio znoszonej sałatki. A gdy przywołana pieśń wreszcie dobiega końca zachodzi obawa, że za chwilę mikrofon wyszarpnie ksiądz, i zarzuci: módlmy się... , dorzucając jeszcze przez wszystkich "wielbione": przekażmy sobie znak pokoju. W takiej chwili aż chce się zacytować Ozzy'ego: oh no no, please God help me!
- God Rest Ye Merry Gentlemen
- Away In A Manger
- Morning Star

WARLOCK - "Triumph And Agony" - (1987) - najlepsza płyta Warlocków. Niestety wydana na samym finiszu działalności grupy. Właściwie, dlaczego "niestety"? Przecież Dorotka Pesch dopiero na solowym polu w pełni się rozkręciła. "Triumph And Agony" okazało się zwiastunem jej jeszcze lepszych dni, i tak historia dobrze ma się do chwili obecnej. Doro i jej husarzy odwiedzą nasz kraj 18 listopada przyszłego roku. Przyjadą do warszawskiej Proximy, do której też pragnąłbym dotrzeć.
- All We Are
- Three Minute Warning
- Make Time For Love

DORO - "Doro" - (1990) - drugie albumowe solo Doro, choć powinno być traktowane jako debiut, bowiem "Force Majeure" powstawało jeszcze pod pręgierzem niechcianej już bandery Warlock, Nad albumem producenckie żyły wypruwali: Gene Simmons - najdłuższy ozór w świecie heavy, następnie Tommy Thayer - zespołowy funfel Simmonsa z Kiss, ale nie zapominajmy o wcześniejszych Black 'n' Blue. No i jeszcze Pat Regan - muzyk/producent, mający na "sumieniu" kilka postępków dla Blackmore's Night, Rainbow czy Mr. Big.
- I'll Be Holding On
- Broken

DORO - "The Ballads" - (1998) - dobra kompilacja, choć gdyby przyszło współcześnie zmontować składaka z wszystkich jej dotychczasowych heartbreakersów, Scorpionsi mogliby poczuć skrzypiące stropy. "Children Of The Night" absolutnie topową pieśnią na obszarze "The Ballads", i aż niewiarygodne, że nie znaleziono dla niej miejsca na wydanym równolegle albumie "Angels Never Die".
- Children Of The Night - {B'Side single "Bad Blood" /1993/}

BLACK SABBATH - "Heaven And Hell" - (1980) - ten kawałek, jak i w ogóle cały "Heaven And Hell", to moja najwspanialsza młodość. Słowami nie wyrażę tamtejszych emocji. Kochałem tę muzykę ponad wszystkie ziemskie bogactwa. Proszę posłuchać, jak przecudownie Ronnie zaśpiewał frazę: "in the misty morning, on the edge of time". Jaki miał silny, a jednocześnie delikatny młodzieńczy głos. Oczywiście na pozostałym obszarze płyty Dio rozdzierał płuca niczym ryk lwa nasze portki, i chyba mało kto wówczas płakał po wielbionym do teraz Ozzym. W liceum wszyscy moi muzyczni kumple czcili tę płytę. No chyba, że ktoś zbyt szybko nadział się na pannicę, z którą musiał uprawiać niekończące za rączkę spacerki, a zamiast Black Sabbath słuchać Bajmu.
- Children Of The Sea

APE AMPLITUDE - "Escapes Routes" - (2019) - kolejny podarek od Piotrka "nie tylko maszyny są naszą pasją". A niech Ci Piotr Budda zdrowia nie szczędzi! Kolejne szwaby, których Piotr wprowadza na nasz progrockowy rynek. Ale tak to już jest, jeśli darczyńca tego CD porusza się językiem Goethego z równą swobodą, co gibki pracownik Amazona w okresie przedświątecznym. Rzecz dla wielbicieli Pink Floyd, Pendragon bądź Camel. Beztekstowa twórczość, którą przede wszystkim broni gitara, troszkę pianino oraz pełna uniesień melancholijna aura, doprawiona delikatną symfoniczną otoczką. 80-minutowa rzecz poświęcona dogorywającej naszej planecie, której przysłowiowy gwóźdź do trumny dobijamy każdego dnia. W słowie wstępnym duet Achim Wiertschem-Peter Zahn przyłożyli także Trumpowi, Erdoganowi oraz obojętnościom wobec ludzi, którzy szukają schronienia z dala od wojen oraz bomb porozsiewanych w swoich ojczyznach. Muzyka wydaje się idealnym rodzajem sztuki, za której sprawą autorzy tej płyty próbują dotrzeć do naszej wrażliwości.
- The Coast Of Europe (Chapter 3) - wyciąg z suity "A Long Painful Path"
- Deportation (Chapter 4) - wyciąg z suity "A Long Painful Path"

PHIL LANZON - "48 Seconds" - (2019) - nie mogę zebrać czasu na rzetelne opisanie albumu, ale najważniejsze, że wciąż go słuchamy. Nie kupimy go w naszych MediaMarktach i jeszcze droższych Empikach, acz snuję przekonanie, iż w trakcie lutowego poznańskiego występu Uriah Heep zapewne znajdziemy kompakt na firmowym stoisku grupy. Warto wzmocnić portfele.
- Forty Line

THE PINEAPPLE THIEF - "Hold Our Fire" - (2019) - wycinek z ubiegłorocznej trasy, podczas której grupa promowała ostatni album "Dissolution". Można tylko żałować, że jest tak krótko. A nie sądzę, by "ananasowe" występy bywały aż tak szczupłe. Jeśli już wydawać albumy "live", to niech te zawierają pełną setlistę. Czuję niedosyt, pomimo lubianej muzyki oraz równie efektownego jej wykonania. "Hold Our Fire" zawiera koncertowe odzwierciedlenie "Dissolution", tyle, że z przemieszaną tracklistą oraz jednym ze starszego rocznika rodzynkiem, jakim "3000 Days". Skromnie. 
- Threatening War
- All That You've Got
- Far Below

DAN FOGELBERG - "The Innocent Age" - (1981) - niedawno kupiłem w Berlinie, choć odpowiednikiem na podwójnym LP mogę się szczycić od zawsze. I właśnie z winylowego powodu nigdy nie zaprezentowałem tego materiału na łamach Nawiedzonego Studia. Innemu gramofonowi niż mój nie ufam (tym bardziej radiowemu, który non stop w obrotach), a przegrywać podwójnego i wysłużonego longa na CD, coś nie miałem ochoty. Dan Fogelberg uprawiał zabarwione nutą country folk-ballad-pop-rockowe śpiewanie, w materii czego tylko mogli mu zagrażać tacy Poco lub Eagles. Zresztą, z tych drugich, epizodycznie dźgnęli tu swą obecnością Glenn Frey oraz Don Henley. Bo na "The Innocent Age", w ogóle lista gości imponująca - niemal jak stąd po Archangielsk.
- In The Passage
- Lost In The Sun
- Run For The Roses
- Same Old Lang Syne

GLEN BURTNICK - "Retrospectacle" - (1996) - krótkotrwały Styx'owiec (tylko na dwóch studio albumach), za to mający szczęście zaznaczyć swój talent na jednej z fajniejszych płyt, jaką "Edge Of The Century". To właśnie na niej pojawił się pierwowzór piosenki "Love Is The Ritual", której ponowne wdzięki można podziwiać w początkowej fazie "Retrospectacle". Za sprawą kawałka "Love Is The Ritual" Burtnick wcale nie do końca scoverował Styx, a raczej samego siebie - wszak owa kompozycja to przecież jego postępek.
- Someday
- Love Is The Ritual - {Styx cover}
- Womans Point Of View

SPOOKY TOOTH - "The Mirror" - (1974) - jedyna płyta Anglików bez udziału Mike'a Harrisona, czyli bez postaci absolutnie kluczowej. A jednak udało się na moment znaleźć godnego zastępcę w osobie Mike'a Patto. Tak tak, tego Patto od grupy Patto. Grupy, której obie płyty wyprodukował ceniony w branży Muff Winwood - brat słynniejszego Steve'a. Wśród licznych jego producenckich zasług znajdziemy przede wszystkim debiutanckie dzieło Dire Straits "Dire Straits". Niestety Mike Patto wkrótce ciężko zachorował, w konsekwencji czego przeraźliwie młodo zmarł, zaś Spooky Tooth zamilkli na niemal ćwierć wieku. Później powrócili, nawet z Harrisonem w składzie, ale był to już tylko łabędzi śpiew.
- Fantasy Satisfier
- Kyle
- The Mirror

TEN - "You're In My Heart" - (1997) - EPka do albumu "The Robe", a na niej m.in. wczoraj zaprezentowana, podniosła ballada. Poszło z japońskiego CD. W tamtych latach pierwsze westchnienia do Ten kupowałem na japan-pressingach, ponieważ reszta świata miała na ich twórczość zamknięte uszy. Wydałem na ich płyty oraz na solowe poczynania Gary'ego Hughesa kupę szmalu, lecz zamiast żałować, rozpiera mnie duma.
- You're In My Heart (EP version)

SCORPIONS - "Born To Touch Your Feelings: Best Of Rock Ballads" - (2017) - do poduchy ballada Skorpionów. Z tych mniej utytułowanych wyjątkowo piękna. Zasługująca na izbę pamięci, choć wiadomo, "When The Smoke Is Going Down" czy "Lady Starlight", nie do pokonania.
- Follow Your Heart - {new 2017 version}







Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"