niedziela, 6 maja 2018

ROXA - "Aleja Marzeń - Antologia 1984-1986" - (2018)







ROXA 
"Aleja Marzeń - Antologia 1984-1986"
(GAD RECORDS)

**3/4





Kto by pomyślał, że w 2018 roku znajdzie się śmiałek, który targnie się na odświeżenie nagrań kompletnie zapomnianej Roxy - i jeszcze na tym procederze zechce zarobić. A na dobitkę, zamiast modnego winylu, oczkiem mrugnie do nas schyłkowy nośnik CD. I co, nie sprzeda się? Sprzeda, i jeszcze będą prosić o więcej. Dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie dzięki tej płycie powrócą wspomnieniami do połowy epoki 80's, gdy w ich młodzieńczym życiu działo się, oj działo. Nawet, jeśli z góry zastrzegę, że z Roxy żadni giganci pokroju Ultravox lub Duran Duran. 
W 1985 roku na ubogi rodzimy rynek fonograficzny dobiła Savitor'owska kompilacja "Sztuka Latania". Płyta z gatunku: wystanych w tasiemcowej kolejce, pomimo iż opublikowana przez zdecydowanie nieskromną polonijną wytwórnię, której ceny bywały cztero-/pięciokrotnie wyższe od wszystkich wydawnictw państwowych. Lecz trafił się i taki moment, gdy "Sztukę Latania" poddano na chwilę "modnej" wówczas sprzedaży wiązanej. Otóż, przez czas pewien można było ją nabyć bez wystawania w kolejkach, z tym, że należało obowiązkowo za pełną stawkę dokupić do niej jakąkolwiek płytę z oferty niechodliwych albumowych bubli. W jednej z regularnie przeze mnie odwiedzanych w tamtym czasie księgarń, za przymusową atrakcję uchodziła Helicon'owska kompilacja mniej znanych nagrań Tiny Turner, którą wytłoczono w absurdalnie zawyżonym nakładzie. Takim ponad siły zapotrzebowań ówczesnego - i tak nadgorliwie chłonnego - rynku. Ktoś tam jednak w Heliconie antycypował, ponieważ dosłownie chwilę później Mark Knopfler machnął Tinie "Private Dancer", co tylko zauważalnie dopomogło owej składance Tiny. Wróćmy jednak do "Sztuki Latania"... Na niej, obok wypromowanych już grup Lady Pank, Aya Rl czy Mr. Zoob, pojawili się ponadto wykonawcy mniej popularni, jak formacje Chwila Nieuwagi i L-4, ale także mający już pewną pozycję Made In Poland. A pośród nich uroczy Warszawianie z Roxa - z kompozycją "A Ona Tańczy". Ten melodyjny i podszyty zgrabnym klawiszowym motywem oraz impulsywnym basem kawałek, od razu podbił serca wszystkich posiadaczy tej płyty, a chwilę później zyskał jeszcze większe grono zwolenników. Słuchało się go niemal do białych rowków, jednocześnie czujnym okiem wypatrując już całej płyty. Płyty, która się jakoś nie chciała pojawić. Zamiast niej, wkrótce do księgarń (nie było u nas typowych sklepów płytowych) trafił niskonakładowy Tonpress'owski singiel, zawierający piosenki: "(Nasz) Ostatni Raz" oraz "Rajskie Ogrody". Ta przeurocza płytka pokazała Roxę z nieco innej strony, choć nadal była to muzyka na swój sposób daleka od rocka, choć paradoksalnie skrywająca pierwiastki nowej fali oraz zapadającego w mrok nowego romantyzmu. Nasi bohaterowie jednak zadbali o zgrabne i niebanalne melodie, doprawiając syntezatorowo-gitarowo-elektro/perkusyjną twórczość skrzypcami ("/Nasz/ Ostatni Raz"), bądź saksofonem ("Rajskie Ogrody").
Później, bo już w 1988 roku, gdy wszyscy o Roxie zdążyli zapomnieć, jedna z niszowych wytwórni postanowiła jednak zespołowi wydać premierowy album. Znalazły się na nim nagrania zarejestrowane w 1986 roku, co z automatu pozbawiło go przeboju "A Ona Tańczy", jak też miejsca wspomnianym dwóm singlowym piosenkom. Niestety debiut Roxy wydano jedynie w formie kasety magnetofonowej, co jednocześnie pozbawiło mnie z nim zapoznania. Nigdy - i na całe szczęście - nie dorobiłem się żadnego kaseciaka, pomimo iż historia krajowej fonografii nieraz płatała figle, nie pozwalając na wzdryganie ramionami wobec hasła: magnetofon. Wszak drugie albumy RSC oraz Banku nigdy nie dostąpiły winylu, przez co wznowiono je dopiero w epoce kompaktowej. Oba przez długie lata swe uroki skrywały na szumiąco-falująco-wkrętliwych kasetach.
"Kasetową" Roxę zrealizował Andrzej Puczyński- niegdyś gitarowa podpora prog/rockowych Exodus, a w latach późniejszych dyrektor PolyGram Polska, koncernu w konsekwencji przemianowanego na Universal Music Polska. Pan Andrzej związał się jeszcze ze Związkiem Producentów Audio Video, tak więc prawdziwy z niego zasłużony. Nagrany pod jego okiem debiut Roxy obecnie może już tylko stanowić za miłą pamiątkę czasów dawno minionych. Istny bowiem z tego dziś skansen.
Niełatwo po latach słucha się tej absolutnie mało skomplikowanej muzyczki. Nawet jeśli okrasimy ją dużą dozą sentymentalizmu. Kompozycje w rodzaju: "Zolo", "Miłość Zła", "Czym Jest Miłość" lub "Moje Małe Marzenia", niebezpiecznie zbliżają się ku stylistyce takich Papa Dance. Trudno w dobie popularności dance/disco polo posłuchać ich z przyjemnym maximum volume. Może nieco z przymrużeniem oka zostaniemy porwani urokami niby nowo-romantycznej "Alei Marzeń", bądź z lekka nowofalowej balladzie "Mocne Zbliżenia" - doprawionej nienachalną partią fletu. W tego typu nastrojowych kompozycjach muzycy czuli się całkiem nieźle, czego również dowodem "Gdy Zabierzesz Mi Swoje Ja". Resztę omawianego kompaktu stanowią na ten moment istne ciekawostki, którym nie pomogą nawet okazjonalne wtręty saksofonu oraz fletu. Niestety wśród nich, dwie kompozycje z sesji nagraniowej z 1985 roku: "Kolorowy Slajd" oraz "Twoje Marzenia (Moje Małe Marzenia) - a więc z okresu "A Ona Tańczy". Stanowiły one za pierwszy przejaw podążania ku dance'owym aspiracjom grupy. Banału tamtejszych tekstów oraz linii melodycznych nie zakryją nawet saksofonowe wstawki. Oczywiście ekipie Mariusza Wojeńskiego i jego kolegom daleko do rzeczy strasznych, typu grupy Bolter, Top One, plus wszelakim im spadkobiercom. Jednak poza kilkoma co wytrawniejszymi piosenkami, trudno przypisać ich twórczości wdzięku Ultravox, Classix Nouveaux, Real Life, White Door, Icehouse, bądź Pseudo Echo. A chyba właśnie do nich muzycy warszawskiego bandu aspirowali.
Jako ciekawostkę, na deser otrzymujemy koncertową wersję "A Ona Tańczy". Grupa wykonała ją podczas opolskiego festiwalu w 1985 roku. Hmmm... kompletnie wówczas przeoczyłem ich występ, więc z tym większą uwagą posłuchałem jej z wydanego właśnie kompaktu. Studyjnej nie przebija, a jednak ma swój smak.
Aż trudno uwierzyć, że Roxa w 1984 roku wystąpiła obok m.in: Moskwy, Siekiery czy Dezertera na Festiwalu w Jarocinie. Na tym nie koniec ciekawostek, otóż basista Roxy Piotr Urbanek, od circa dwudziestu lat jest muzykiem Perfectu. Kto wie, być może ów fakt zmotywuje sympatyków ekipy Grzegorza Markowskiego do posłuchania tej płyty.
Chwała GAD Records za wydobywanie tego typu złóż, a wstyd dla wszystkich innych krajowych labeli, że do tej pory nie pochylili się nad tą historycznie intrygującą formacją.

P.S. Kawałek "A Ona Tańczy" do chwili obecnej na pięć gwiazdek.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"