piątek, 26 września 2014

z mojego pozamuzycznego archiwum

Miałem niegdyś w liceum kolegę, który bardzo poszukiwał miłości. Za wszelką cenę. Będąc jeszcze młodym człowiekiem chyba nie myślał już pozostać samotnym na wieki, bo do tego czarnego scenariusza brakowało mu jeszcze całkiem sporo czasu, a jednak pragnął tego uczucia jakoś mocniej od wielu swoich rówieśników. Wreszcie zakochał się w lubianej przeze mnie koleżance z mojego osiedla. Co tam zakochał - oszalał. Ale czy to jednak nie to samo? Każdy człowiek powinien w życiu oszaleć przynajmniej jeden raz. By poznać prawdziwy smak. W przeciwnym razie życie będzie jak kartka papieru - z tylko zarysowanymi konturami - bez kolorów.
Kolega (wówczas najlepszy z całej klasy) mieszkał na drugim skraju miasta i miał z naszej budy do domu o wiele bliżej niż ja, a jednak wracał do niego jakąś godzinę później, ponieważ najpierw tramwajem "podrzucał" mnie, gdyż na moim przystanku obowiązkowo musiał rzucić okiem w kierunku okna pokoju swej umiłowanej, a dopiero wówczas mógł ze spokojem podążać w kierunku własnego domu. Potrzebował tego jak tlenu.
Jego miłość rozpalała się wraz z każdym dotykiem jej dłoni, niestety uczucie nie było odwzajemnione. Wiedziałem, że pomału dogasa świeca, ale nie potrafiłem mu tego powiedzieć. On zresztą i tak nie przyjąłby tego do siebie. W końcu nadszedł ten dzień. Spotkali się na romantycznej kolacji, w którymś ze stosownych lokali, a jej przypadło wychwycić odpowiedni moment, żeby jak najmniej ugodzić. I zapewne tak było. Pamiętam jak zaraz po tym spotkaniu kolega przyjechał do mnie i wypłakał się w mankiet. Dodam, że o wszystkim wiedziałem już wcześniej, musiałem tylko trzymać język za zębami, a co gorsza, później aktorsko udawać zaskoczonego. Istny koszmar.
Lubiłem ich jako parę, nie było mi to więc obojętne, ale trudno... stało się. W tym samym czasie los "podarował" mi coś bardzo podobnego. Rozumiałem zatem dosłownie znaczenie takiego ciosu. Wówczas myślałem, że wszystko się wali, że życie już nie ma sensu. Dziś z kolei, po upływie tylu lat, miło wspominam tamte chwile. Bo zarówno koledze, jak i mnie, życie dobrze się ułożyło. Może obaj mieliśmy trochę szczęścia, które nie każdemu jest przecież dane, a może coś jeszcze innego złożyło się na taką kolej rzeczy.
Ów kolega, swoją kolejną miłość i już taką na całe życie zdobył niedługo później. Do sprawy doszło u mnie w domu, a "zdobyczą" okazała się fajna dziewczyna, która jak wszyscy później oznajmili, dawała mi podobno coś wcześniej do zrozumienia, tyle że ja niczego nie zauważałem. Czasem tak właśnie musi być.
Pewnego dnia "ona" oraz kilku innych ludzi, gościło u mnie na normalnym popołudniowym spotkanku przy gramofonie i herbatce (bywały prawie każdego dnia), aż na samym końcu jednego z takowych pojawił się "nasz bohater",no i ..... A no właśnie.., przyszedł czas, że "ona" powiedziała: "muszę już wracać do domu, zrobiło się późno".  Niezręcznie było mi wszystkich za jednym pociągnięciem spustu wyprosić, a odprowadzić na tramwajowy przystanek nie tyle, że wypadało, co było kumpelskim obowiązkiem. Byłem jednak gotów. Kolega jednak szybko podchwycił sytuację i zaproponował mojej koleżance swoje dżentelmeńskie usługi. Wyszli zgrabnie i na jednej nodze. Po zaledwie kilku dniach zabrzęczał dzwonek u drzwi, otwieram, a tu....  stoi parka uśmiechnięta, odświętnie ubrana, ze słodyczami u boku. Przyszli pokazać, że się szukali i tak niespodziewanie znaleźli. Ich miłość trwa po dziś dzień. Przeplata się zmartwieniami jak i radościami - jak w życiu chyba każdego.
Po co ja to wszystko Państwu napisałem? Może dlatego, gdyż ostatnio dużo się wali. Rozsypało się dookoła wiele wydawać by się mogło fajnych związków, które teoretycznie rozsypać się nie miały prawa, a jednak. Ostatnio znowu gdzieś zagrzmiało. Dlaczego? Na to pytanie każdy niby zna odpowiedź, dopóki gorycz nie dotknie go osobiście. Szczególnie właśnie ostatnio wracam wspomnieniami do dawnych lat, widząc w nich wiele radosnych twarzy, które dzisiaj na nowo szczęścia poszukują. I należy wierzyć, że jeszcze los się do nich uśmiechnie. Powyższa historia pokazuje, że wszystko jest możliwe, trzeba tylko do tego dążyć i mocno wierzyć.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP