Udało mi się pojawić na wyprzedanym koncercie Within Temptation, w czym główny udział miało moje Pachole oraz organizator imprezy, Agencja Go Ahead.
Ujrzenie na scenie zjawiskowej Sharon Den Adel nareszcie wypełzło z wora mych najskrytszych marzeń. Kobieta anioł, wbita w słuszną czerń, skrywa w sobie jeden z najcudowniejszych głosów na naszym ziemskim łez padole. Jednocześnie tkwię w głębokim przekonaniu, iż nigdzie wczoraj piękniej nie było, bo i być nie mogło. Świat nie posiada aż tylu cudów, natomiast słuchając śpiewu Sharon człowiek odnosi wrażenie, iż wszystkie opowieści Arkadego Fiedlera czy Tony'ego Halika, to jedna bujda w stosunku do jej nieziemskości.
Absolutnie energetyczny - a podbarwiony mrokiem - symfoniczno-metalowy występ Holendrów wlał we mnie sporo dobrej energii. Grupa zagrała circa piętnaście/dwadzieścia piosenek, wśród których niemało moich faworytów, jak choćby: "In The Middle Of The Night", "Shot In The Dark", "The Heart Of Everything", "Faster", "All I Need", czy nastrojowe "Forgiven". Miałem nosa w minioną niedzielę, czułem, że bez tej pieśni się nie obędzie. Grupa zaprezentowała także wycinki z nadchodzącego albumu "Resist".
Szkoda, że znacznej części publiczności trzeba ze sceny sugerować, kiedy klasnąć, kiedy ku niebu wznieść dłonie, a i kiedy coś wspólnie zaśpiewać czy wyskandować. Spora część tłumu w roli manekinów. Również nie dla wszystkich istotne dwa bisy: "What Have You Done" oraz "Stairway To The Skies". Tak, jakby percepcja niektórych ludzi całkowicie wygasała po półtorej godzinie. Cóż, pamiętam czasy, w których wszyscy zagraniczni artyści czynili z polskiej publiczności wzór do naśladownictwa. Stary jestem, skoro odwołuję się do aż tak odległych chwil. Któż dzisiaj o nich pamięta? Polecam poczytać stare Non Stopy oraz Magazyny Muzyczne. Można doszukać się tam wielu miłych uwag dawnych tuzów pod naszym adresem. Oczywiście Polacy nadal lubią muzykę, jednak ogólne jej znaczenie stoi dzisiaj dla większości z nas na marginesie życia. Inne wartości biorą górę. Muzyka najczęściej wbija się w kaftan towaru do szybkiej konsumpcji, odgrywając nadrzędną rolę jedynie jeszcze u ostałych anachronicznych jednostek.
Koncert przecudowny. Olśniewająco zaśpiewany, wspaniale przez piątkę kompanów Sharon zagrany, zacnie oświetlony, jak też ciekawie zilustrowany ogromem wizualizacji. Brawo za nagłośnienie. Przynajmniej za ten dźwięk, który docierał konkretnie do mojej lewej flanki.
Jako support zaprezentowała się nieznana mi dotąd grupa Beyond The Black. Świetna. Identycznie niczym Within Temptation męska ekipa, plus śpiewające, wschodzące w tym showbusinessie dziewczę. Jeszcze nie tak perfekcyjne, jak królowa wieczoru Sharon, ale także zaangażowana i przekonująca. Ich muzyka wydaje się wypadkową dokonań Within Temptation, Sirenia, Nightwish, itp. bandów, i kto wie, być może niebawem Beyond The Black także będą rozdawać karty w roli gwiazdy wieczoru. W przerwie koncertu podbiegłem do ich stoiska po najnowszą płytę. Ostał się akurat przedostatni egzemplarz. Płyta w cenie sześćdziesięciu złotych, zerkam więc do kieszeni, a tam jedynie złotych pięćdziesiąt osiem. Na szczęście chwilę wcześniej ktoś zgubił złotówkę, drugą dorzucił Korfanty, i oto jest. Sprzedawca na moich oczach sprzedał ostatni egzemplarz, po czym kolejni chętni już tylko odbijali się od przysłowiowych drzwi. Bo w życiu Szanowni Państwo, oprócz pieniędzy, dobrze jeszcze mieć choć odrobinę szczęścia.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
==================================
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"
====================================
====================================
BEYOND THE BLACK:
====================================
====================================
Ujrzenie na scenie zjawiskowej Sharon Den Adel nareszcie wypełzło z wora mych najskrytszych marzeń. Kobieta anioł, wbita w słuszną czerń, skrywa w sobie jeden z najcudowniejszych głosów na naszym ziemskim łez padole. Jednocześnie tkwię w głębokim przekonaniu, iż nigdzie wczoraj piękniej nie było, bo i być nie mogło. Świat nie posiada aż tylu cudów, natomiast słuchając śpiewu Sharon człowiek odnosi wrażenie, iż wszystkie opowieści Arkadego Fiedlera czy Tony'ego Halika, to jedna bujda w stosunku do jej nieziemskości.
Absolutnie energetyczny - a podbarwiony mrokiem - symfoniczno-metalowy występ Holendrów wlał we mnie sporo dobrej energii. Grupa zagrała circa piętnaście/dwadzieścia piosenek, wśród których niemało moich faworytów, jak choćby: "In The Middle Of The Night", "Shot In The Dark", "The Heart Of Everything", "Faster", "All I Need", czy nastrojowe "Forgiven". Miałem nosa w minioną niedzielę, czułem, że bez tej pieśni się nie obędzie. Grupa zaprezentowała także wycinki z nadchodzącego albumu "Resist".
Szkoda, że znacznej części publiczności trzeba ze sceny sugerować, kiedy klasnąć, kiedy ku niebu wznieść dłonie, a i kiedy coś wspólnie zaśpiewać czy wyskandować. Spora część tłumu w roli manekinów. Również nie dla wszystkich istotne dwa bisy: "What Have You Done" oraz "Stairway To The Skies". Tak, jakby percepcja niektórych ludzi całkowicie wygasała po półtorej godzinie. Cóż, pamiętam czasy, w których wszyscy zagraniczni artyści czynili z polskiej publiczności wzór do naśladownictwa. Stary jestem, skoro odwołuję się do aż tak odległych chwil. Któż dzisiaj o nich pamięta? Polecam poczytać stare Non Stopy oraz Magazyny Muzyczne. Można doszukać się tam wielu miłych uwag dawnych tuzów pod naszym adresem. Oczywiście Polacy nadal lubią muzykę, jednak ogólne jej znaczenie stoi dzisiaj dla większości z nas na marginesie życia. Inne wartości biorą górę. Muzyka najczęściej wbija się w kaftan towaru do szybkiej konsumpcji, odgrywając nadrzędną rolę jedynie jeszcze u ostałych anachronicznych jednostek.
Koncert przecudowny. Olśniewająco zaśpiewany, wspaniale przez piątkę kompanów Sharon zagrany, zacnie oświetlony, jak też ciekawie zilustrowany ogromem wizualizacji. Brawo za nagłośnienie. Przynajmniej za ten dźwięk, który docierał konkretnie do mojej lewej flanki.
Jako support zaprezentowała się nieznana mi dotąd grupa Beyond The Black. Świetna. Identycznie niczym Within Temptation męska ekipa, plus śpiewające, wschodzące w tym showbusinessie dziewczę. Jeszcze nie tak perfekcyjne, jak królowa wieczoru Sharon, ale także zaangażowana i przekonująca. Ich muzyka wydaje się wypadkową dokonań Within Temptation, Sirenia, Nightwish, itp. bandów, i kto wie, być może niebawem Beyond The Black także będą rozdawać karty w roli gwiazdy wieczoru. W przerwie koncertu podbiegłem do ich stoiska po najnowszą płytę. Ostał się akurat przedostatni egzemplarz. Płyta w cenie sześćdziesięciu złotych, zerkam więc do kieszeni, a tam jedynie złotych pięćdziesiąt osiem. Na szczęście chwilę wcześniej ktoś zgubił złotówkę, drugą dorzucił Korfanty, i oto jest. Sprzedawca na moich oczach sprzedał ostatni egzemplarz, po czym kolejni chętni już tylko odbijali się od przysłowiowych drzwi. Bo w życiu Szanowni Państwo, oprócz pieniędzy, dobrze jeszcze mieć choć odrobinę szczęścia.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
==================================
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"
====================================
====================================
BEYOND THE BLACK:
====================================
====================================